XI

143 13 2
                                    

Gerard POV

Wracam do swojego pokoju, przebieram się w dres, wiąże buty i zakładam swojego smartwatcha. Mimo tego, że Sergio zgodził się porozmawiać jestem trochę niespokojny.
Robię szybką rozgrzewkę i wychodzę na korytarz, przekluczając zamek w drzwiach.
Ramos już stoi i czeka na mnie przy wyjściu. Uśmiecha się głupkowato, jakby coś szalonego krążyło mu po głowie.

- Widzę, że humor dopisuje - lekko uderzam go w ramię - lecimy?

- Tak, tak, chodźmy - odpowiada mi i zaczynamy truchtać równym tempem.

Pogoda jest cudowna i aż chcę zwolnić, by móc dłużej się nią cieszyć.
Sergio też wygląda na zadowolonego, ale nic nie mówi. Oboje milczymy.

- Cóż, przebiegliśmy już chyba z 5 kilometrów - odzywa się nagle - może przerwa?

- Chętnie - rzucam niedbale i zwalniam, by finalnie usiąść na pniu powalonego drzewa. Sergio siada obok mnie i wzdycha ciężko; nie wiem czy to ze zmęczenia czy z innego powodu.

- Więc... -  zaczynam, przerywając ciszę. Ramos obraca głowę i patrzy na mnie z zaciekawieniem.

- Więc?

- Więc przepraszam, nie wiem co mi wczoraj strzeliło do łba - wyrzucam z siebie słowa z prędkością karabinu maszynowego - nie chciałem żeby ktokolwiek się o tym kiedykolwiek dowiedział.

Marszczy brwi. Zły znak.

- Dowiedział o czym? Nie powiedziałeś mi wczoraj nic konkretnego - pyta lekko zakłopotany.

-Cholera, Sergio, nie możesz po prostu o tym zapomnieć?

- Zapomnieć o czym? Gerard, chcę wiedzieć co się dzieje. Powiedz mi, proszę, o co chodzi - jego głos łagodnieje - o czym mam zapomnieć?

- O tym, że cię kocham i za nic w świecie nie umiem przestać. Pasuje?

Zamiast odpowiedzi otrzymuję tylko głuchą ciszę.



***
wracam do życia, yay

miłość na boisku // ramos x piqueWhere stories live. Discover now