VII

401 31 6
                                    

Ostatnim, co zapamiętała z finalnych dni i godzin istnienia Rzeczypospolitej Obojga Narodów, były strach, panika, rozpacz, wojna...

W jej pamięci pozostały łzy w oczach Eglė, personifikacji Litwy, gdy w nocy przychodziła do jej sypialni, w samej koszuli nocnej, pomimo wszechobecnego w ich dworku chłodu, z zaledwie małą świeczką oświetlającą jej długą drogę przez korytarze, mieniące się od renesansowych, barokowych i rokokowych zdobień oraz zrabowanego przed laty osmańskiego i moskiewskiego złota.

- Felicija – mówiła wtedy do niej w swoim języku, mając cichą nadzieję, że tylko przyjaciółka ją zrozumie. – Bardzo się boję... Iwan często przychodzi pod moje okno, straszy mnie. Pamiętasz przecie, że on zabił już całe swoje rodzeństwo, tylko Ołeksandr, Olena, Nikołaj i Natalia zostali z nami. Zabił Psków, zabił Nowogród. Felicijo, Wielkie Księstwo Moskiewskie, on zabił ich wszystkich... - wyliczała Litwinka jak nakręcona, ze łzami spływającymi po policzkach.

Felicja westchnęła. Od dawna wiedziały o okrucieństwie Iwana, o tym, jak bezceremonialnie zabijał pozostałe ruskie księstwa, jak zajmował ich domostwa, by w końcu samemu obwołać się jedynym, prawowitym spadkobiercą swojego ojca, Rusi Kijowskiej.

Przytuliły się jak siostry, którymi niewątpliwie przez te wszystkie lata zdążyły zostać. Może nie po krwi, gdyż Felicja była niewątpliwie Słowianką, a Eglė wywodziła swój ród od Bałtów, lecz nic tak nie łączyło jak wspólny wróg, a później również wspólny dom, a wraz z nim – wspólne problemy.

- Do mnie też przychodzi – załkała w ciemnościach Felicja. – Tak jak Prusy i Austria...

Po czym obie dziewczęta, doskonale wiedząc, co to oznacza, rozpłakały się. Ale nie głośno, tak, żeby usłyszano je również w częściach rezydencji, które już zdążyli zaanektować ich wrogowie, tylko cicho, cichutko, cichuteńko... tak bardzo chciało im się szlochać, że aż musiały zagłuszać się nawzajem, ukrywając czerwone z emocji twarze w pościeli.

Felicja poczuła w tamtej chwili delikatne ukłucie w serce, jakby wyrzutów sumienia, dręczących ją za tamte wszystkie lata, które spędziła na zabawie, popijawach, świętowaniu, napadaniu na sąsiednie kraje... generalnie, na nie przejmowaniu się całym Bożym światem. Może teraz, w tamtej chwili, dobry Bóg odwrócił się od nich i zostawił je same, tak, by teraz pokutowały za dawne grzechy?

W takich momentach Polka wzdychała ciężko, po czym pozwolała łzom dalej spływać po policzkach. Przytulała przyjaciółkę mocniej, chociaż i tak to niewiele pomagało. Za każdym razem ta samotność i bezsilność wobec przeciwności losu bolały coraz bardziej. A gdzie się podzieli Feliks i Taurys, ich bliźniacy? Zniknęli, tylko dobry Bóg raczył wiedzieć, dokąd się udali.

Towarzyszyło im tylko małe światełko wydobywające się z cienkiej, prawie wykończonej świeczki.
Ostatnie światełko nadziei w tunelu pełnym niebezpieczeństw.


The Promise - |APH| fem!Poland x TurkeyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz