X

389 29 5
                                    

- Felicjo? Felicjo, gdzie jesteś?

Pogoda tamtego dnia była wyjątkowo piękna. Słońce nie było tak niemiłosierne jak zwykle, a wiaterek znad Bosforu chłodził na tyle, by mieszkańcom osmańskiej stolicy nie było zbyt zimno. A przynajmniej, nie bawiącym się dworzanom pałacu Topkapı.

- Tutaj jestem, Sadık! – Między cyprysami mignęły fragmenty kobiecego odzienia, muślinu i jedwabiu.

Personifikacja Imperium Osmańskiego pobiegł w stronę, z której dochodził głos, z marnym jednak skutkiem. Polka była zwinna, a w zwiewnych tureckich szatach poruszała się znacznie szybciej niż w gorsecie i grubej sukni, zawieszonej na metalowym stelażu. Sadık już wcześniej musiał zrzucić z siebie płaszcz oraz turban, lecz nadal z trudem ją doganiał.

- Teraz tutaj! – Tym razem głos dobiegał zza jego pleców. Obrócił się na piętach jak oparzony, by dostrzec Felicję. Promiennie uśmiechniętą, nieco zmęczoną od ciągłego uciekania przed nim po sułtańskich ogrodach. Z nieco już zmierzwioną fryzurą, ale szczęśliwą.

Stała pod najbliższym drzewem, jakby już tylko czekając na niego. Sadık, już nieco zdyszany, ledwo do niej dobiegł. Objąwszy ją w pasie, przerzucił ją przez ramię, wołając: „Mam cię, wreszcie mam!", a Felicja chichotała i piszczała przy tym głośno.

- Gdzie mnie zabierasz, osmański najeźdźco? – zaśmiała się głośno Felicja, doskonale zdając sobie sprawę z tego, że Sadık nigdy nie zrobiłby jej żadnej krzywdy.

- Jak to: gdzie? Do haremu sułtana, oczywiście! – On również ryknął śmiechem.

- Och, nie! Tylko nie do haremu! – jęknęła Felicja sztucznie udramatyzowanym tonem.

Niósł ją tak jeszcze przez kilka metrów, ignorując z lekka pobłażliwe uśmieszki służących i służek mijających ich na ścieżce. W końcu Polka oznajmiła mu, że od śmiechu aż rozbolał ją brzuch i poprosiła, by odstawił ją na ziemię. Spełnił jej prośbę bez szemrania.

Często tak spędzali tak razem czas, bawiąc się w ogrodach i nie przejmując się całym Bożym światem. W takich chwilach dla Sadıka nie istnieli ani państwowi urzędnicy, ani wysoko postawieni wojskowi, ani nawet Jego Wysokość sułtan, światło islamu oraz Imperium Osmanów.
Była tylko ona. Felicja.
Dziewczyna, którą sprzed laty rybacy wyłowili z wód Bosforu. Dziewczyna, która przeżyła koniec własnej państwowości. Dziewczyna, która niegdyś była jednym z jego największych wrogów. Chrześcijanka, która upokorzyła go na oczach całej Europy i świata, po czym splunęła mu pod nogi i kazała się wynosić.

Sadık widział ogromną przemianę, jaka w niej zaszła od tamtego czasu. Odkąd jej stan nieco polepszył się, znów była inteligentna, zadziorna i nieustraszona. I piękna.
Sama często rozkazywała pałacowej służbie; chciała, by przynoszono jej bogate stroje, egzotyczne owoce, słodkości, a także książki z różnych dziedzin, które później czytywała całymi dniami... często z Sadıkiem, zresztą. Wtulona w jego ramię, wielokrotnie prosiła, by przeczytał lub przetłumaczył jej jakieś słowo, którego nie mogła wymówić czy zrozumieć. Turcja nie ukrywał przed samym sobą, że kochał tamte chwile spędzone z nią. Skrycie marzył, żeby tak właśnie zostało na zawsze: on razem z nią, szczęśliwą i bezpieczną u jego boku.

Nadal jednak to nie była ta sama Felicja, co kiedyś. Polska stała się zaledwie cieniem samej siebie.

Poza tym, nic jednak nie było wieczne, i Sadık coraz boleśniej sobie przypominał o tym fakcie, kiedy wieczorami napotykał ją spoglądającą w dal, w stronę morza, z zamyślonym wyrazem rysującym się na twarzy. Rzecz jasna, Polka przypomniała sobie, kim była i skąd przyszła. Jednak coraz częściej pytała o coraz więcej szczegółów związanych z swoją przeszłością. Nie tylko śmiała się ze wspomnień z ich wspólnych bitew. Zaczęła pytać o swoich towarzyszy z przeszłości: o Eglė, Ołeksandra, Nikołaja, a nawet o Raivisa i Eduarda... Gdy kiedyś w pałacu odwiedzał go Selim, personifikacja Krymu, by rozpaczać nad swoim losem w domu Iwana, Felicja, pomimo dawnych zaszłości z nim, niemalże rzuciła mu się na szyję. Pytała, co się dzieje w imperium carów i czy miał szansę widzieć się z którymś z wyżej wymienionej grupki. Jakże wielki był jej żal, kiedy Selim odpowiedział jej, że niestety nie miał żadnych wiadomości od bardzo dawna... ze zbierającymi się w oczach łzami, przeprosiła i wyszła z pomieszczenia.

The Promise - |APH| fem!Poland x TurkeyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz