Rozdział III

42 9 0
                                    

Szliśmy za Sashą przez gęsty las jakieś dobre piętnaście minut. Całą drogę wszyscy zastanawiali się co to może być ten cały "Test zdolnosci", po za mną i Rikki. Wyszliśmy zza wysokich drzew i zobaczyliśmy te maszyny do tego testu.

Wow. W rzeczywistości wydają się jeszcze większe.

Podeszłyśmy bliżej. Zauważyłam chłopaków, którzy już na tym wisieli.
Przyglądałyśmy się im. Wyglądali śmiesznie, próbując utrzymać równowagę. Moja przyjaciółka zobaczyła jak zbliża się do nas jakiś mężczyzna z bardzo krzaczastymi brwiami.
- Witam drogie panienki. Nazywam się Erwin Smith - przedstawił się z lekkim uśmiechem na twarzy.
- Która z was chce spróbować pierwsza?- dopowiedział.
Żadna z nas nie chciała być pierwsza.
W końcu pomyślałam:

Słuchaj Emma. Widziałaś jak to się robi, więc to nie powinno być takie trudne, co nie?

- Ja! - krzyknęłam co miało brzmieć stanowczo, lecz wcale tak nie było.
- Odważna dziewczyna - oznajmił Erwin.
- A teraz zapraszam do testu - dodał po chwili.

Podeszłam pod ten "dźwig". Zaczęto przypinać do mnie liny. Wtem dowódca Erwin dał sygnał i zaczęłam się unosić. Gdy uniosła, się na odpowiednią wysokość obróciłam się do góry nogami. Było mi tak wstyd...
Zaczęli spuszczać mnie na dół i odpinać. Gdy stanęłam na równe nogi zaczęły mi drżeć razem z rękami, a policzki zalała czerwień. Wszystkie spojrzenia były skierowane w moim kierunku. Niektórzy się śmiali pod nosem. Wtem z moich oczu popłynęły łzy. Postanowiłam uciekać w stronę namiotu, gdzie się przebrałam. Biegłam przed siebie z rękami na twarzy.

Jaki wstyd! Myślałam, że to będzie proste. Jednak nie. Nie nadaję się na zwiadowcę!

W tym momencie poczułam uderzenie i upadłam na ziemię.
-Oj! Przepraszam! Nic ci nie jest? - zapytał znajomy mi głos. Spojrzałam ze szklistymi oczami w górę. Był to Eren Jeager.
- Halo? Dobrze się czujesz? - ponowił pytanie podając mi rękę.
Nie wiedziałam co odpowiedzieć.

Wyciągnęłam do niego rękę, a on pomógł mu się podnieść.

- Wszystko dobrze?
- Tak, tak. Bardzo cię przepraszam, ja nie chciałam w ciebie...
- Nic się nie stało. Bardziej martwię się o ciebie. Boli cię coś? Choć zaprowadzę cię do Petry. - powiedział, przerywając mi.
- Nie! Nie trzeba! Wszystko jest w porządku! - krzyknęłam.
Gdy zaczęłam iść upadłam na ziemię.
- Zaczekaj! Widzisz. Chyba masz skręconą kostkę. Wezmę Cię na plecy.
- Nie trzeba, ja dam radę iść.
- Przecież widzę, że kulejesz -po tych słowach wziął mnie na plecy.
 
Szliśmy przez chwilę w ciszy do momentu, gdy on się odezwał.
- Jesteś tu nowa?
- Tak - odpowiedziałam prawie szeptem.
- Jak masz na imię? Ja nazywam się Eren Jeager.
- Emma Naito. Ale mów mi poprostu Emma.
- Ładne imię - zarumieniłam się.
- Dziękuję. Twoje również.
- Słuchaj Emma. Bardzo cię przepraszam za to. Po prostu zamyśliłem się.
- Ale to nie twoja wina! Ja biegłam przed siebie z zasłoniętymi oczami!
To ja cię przepraszam za kłopot!
- Ale nie ma żadnego kłopotu. To dla mnie przyjemność pomagać nowym członkom korpusu! - po tych słowach nie mogłam nic z siebie wydusić.

- Przepraszam że zapytam, ale dlaczego płakałaś? - zapytał.
- Yyy no ja...

Boże tak się wstydzę. Nie mogę się wysłowić! W ogóle dlaczego ja się jąkam!?

-Jak nie chcesz mi powiedzieć to nie mów.
- Miałam test zdolności i... - nareszcie się wysłowiłam, ale zaraz znowu nie mogłam nic powiedzieć.
- Rozumiem. Nie utrzymałaś równowagi?- zapytał.

Po tych słowach poczułam ból w sercu po czy na mojej twarzy pojawiły się łzy.
- Przepraszam. Nie chciałem, żebyś znów czuła się źle - powiedział, zwalniając chód.
- Dlaczego się zatrzymaliśmy? - zapytałam.
On nic nie odpowiedział. Zrzucił mnie ze swych pleców i położył na pniu drzewa.
-Emma. Nie ma co płakać. Ja też za pierwszy razem nie dałem rady się utrzymać...
- Ale to była wina sprzętu! - krzyknęłam, przerywając mu.
- No tak, ale... czekaj. Skąd to wiesz? Już ktoś ci o mnie nagadał? To na pewno był Jean - powiedział, oskarżając Jeana.

O nie! Jak ja mu to wytłumaczę? " Yyy no wiesz Eren ja oglądałam ciebie w telefonie i znam ciebie na wylot." Weźmie mnie za wariatkę!

-Yyy...Nie! Ja po prostu usłyszałam to, gdy podchodziłam do testu! - wymyśliłam coś na szybko.

Ciekawe czy w to uwierzy.

- Aha. Cóż tak to prawda, więc twój może też jest zepsuty! - powiedział pełen nadziei.
- Dobrze. A teraz możesz mnie zanieść do Petry, aby spojrzała mi na tą nogę?
- Tak, tak! Już Cię zabieram!

Po tych słowach znowu zabrał mnie na swoje plecy i zaniósł do namiotu, gdzie Petra miała się zająć moją skręconą kostką.

Hejo!
Mam nadzieję że się spodobało!
Dziś troszkę dłużej bo 737 słow!

Polecam obczaić moją drugą książkę: Talksy SNK

To do następnego!😘

Mydlana BańkaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz