Rozdział V

36 10 0
                                    

Obudziłam się rano. W namiocie nie było żywej duszy, poza mną oczywiście. Wokół panowała cisza, a w powietrzu unosił się rześki zapach lasu. To była okazja bym pogadała sama ze sobą.

- Wow. Eren wygląda jeszcze śliczniej w rzeczywistości niż w anime. Te jego czekoladowe włosy, zielono - złociste oczy. Po prostu piękne! 

- Stop! O czym ja w ogóle mówię!? Czy ja się w nim zakochałam? Nie...Na pewno nie. To jest niemożliwe... - po chwili zastanowienia dodałam.

Nagle do namiotu weszła Rikki.
- Ale co niemożliwe?
- Ooo! Hejka! Co robicie? Nie jesteście na treningu? - zaskoczona zasypałam ją pytaniami.
- Tak, ale mamy przerwę, więc postanowiłam zobaczyć czy się obudziłaś.
- No jak widać tak - podrapałam się nerwowo po karku.

Co jeśli się zakochałam? Nie, na pewno nie. To tylko chwilowe zauroczenie. W końcu, gdyby nie on ciekawe czy znalazłabym drogę do obozu.

- Halo! Emma! - krzyknęła.
- Yyy... przepraszam, zamyśliłam się.
- A nad czym? - zapytała.
- Niczym ważnym!
- Na pewno ważnym skoro nad tym myślalaś!

Nie mogę jej powiedzieć o tym! Muszę skłamać! Ten jeden jedyny raz!

- Noo... A co jeśli nie uda mi się dostać do Zwiadowców?
Emma mówiłam ci już...

Uff... Kupiła to...

- Będziemy ćwiczyć i koniec! Uwierz w siebie! Dasz sobie radę! - wykrzyczała Rikki.
- Dobrze, zrobię wszystko, by się dostać!
- No! I to jest Emma, którą znam! Później zobaczymy czy możesz już stanąć na nogi, a teraz biegnę na trening.
- No to leć szybko, by się nie spóźnić!
- Oki! A ty sie kuruj! Pa! - krzyknęła, wybiegając z namiotu.
- Pa!

Po tym pożegnaniu upadłam na łóżko, przykrywając się kołdrą po sam czubek głowy. Zaczęłam rozmyślać.

Na pewno! To tylko zauroczenie. Nic więcej. Może się zaprzyjaźnimy? Bardzo bym tego chciała... Lubię go. W końcu jest jedną z moich ulubionych postaci z SNK.

Leżałam tak około trzy godziny. Próbowałam wstać, lecz sama nie mogłam sobie poradzić, więc dałam sobie z tym spokój.
Po około 30 minutach przyszła do mnie Rikki.

- No i jak tam z tą kostką? Nadal boli? - zapytała bardzo troskliwie.
- Tak, ale już mniej.
- To co, próbujemy?
- Ale co?
- Chodzić!
- No dobra... - odpowiedziałam niechętnie, ponieważ znałam już odpowiedź.

Rikki pomogła mi wstać z łóżka. Dałam radę iść, ale tylko przy jej pomocy. Weszłyśmy z namiotu. Usiadłyśmy na jakimś pniu drzewa.

- Skończyliście już na dziś trening? - zapytałam.
- Tak, ale potem mamy jazdę konną.
- A ile masz czasu do tych zajęć?
- Około dwie godziny.
- To dobrze. Przynajmniej nie będę sama.

Nagle podszedł do nas Eren.

- Cześć dziewczyny. Co robicie?- zapytał.
- Siedzimy sobie - odpowiedziała Rikki.
- O przepraszam! Moje maniery! Jestem Eren Jeager, a ty?
- Rikki Otake. A to jest...
- Emma. My się już znamy. A propo jak tam Twoja kostka u nogi?
- Jeszcze trochę boli, ale jest znacznie lepiej - odpowiedziałam.
- To dobrze. Może się przejdziemy?
- Ale jak Emma ma iść? - zapytała Rikki.
- Wezmę ją na plecy! - odpowiedział.
- Okej. W takim razie chodźmy.
Po tych słowach mojej przyjaciółki Eren wziął mnie na plecy i poszliśmy.
Rozmawialiśmy o naszych zainteresowaniach i takich tam nieistotnych rzeczach. Doszliśmy nad piękną polane, gdzie rosła płacząca wierzba. Postanowiliśmy, że usiądziemy pod nią na chwilkę.

- Jakie to piękne miejsce! - powiedziałam.
- Bardzo piękne! - odpowiedziała Rikki.
- To jest od dzisiaj moje ulubione miejsce! - krzyknęłam. Z radości puściłam Erena i upadłam na trawę.

   Widziałam przed sobą Erena i Rikki, ale ich nie słyszałam. Nie mogłam się poruszyć. Chciałam im powiedzieć że wszystko w porządku, ale nie mogłam. Przed moimi oczami zrobiło się czarno. Poczułam tylko jak ktoś mnie podnosi. Słyszałam jak mówili coś pomiędzy sobą, lecz nie zrozumiałam co.
  Nagle odzyskałam świadomość. Gdy otworzyłam oczy zobaczyłam, że jestem na czyichś rękach.

- Eren? Rikki? Co się stało?
- Emma! Ufff dobrze że nic ci nie jest - powiedziała z ulgą.
- Co się stało? - zapytałam.
- Gdy byliśmy na polanie nagle spadłaś z moich pleców. W ogóle się z nami nie kontaktowałaś. Po chwili zamknęłaś oczy. Wystraszyliśmy się, więc z wziąłem cię na ręce i pobiegliśmy z Rikki w stronę obozu. Cały czas mówiliśmy do ciebie, ale nie reagowałaś. Lecz teraz już jest dobrze, bo się obudziłaś - chłopak mi szybko wyjaśnił.
- Przepraszam. Powinnam myśleć.
- Najważniejsze, że nic ci nie jest - powiedział Eren.
- Niestety ja muszę wracać na zajęcia, więc wy możecie tam wrócić, a ja do was dołączę później - po tych słowach Rikki pomachaliśmy nam na pożegnanie i poszła.

Dotarłam z Erenem pod to cudowne drzewo. Było tak pięknie. Trawa mieniła się w promieniach słońca i delikatnie poruszała się pod wpływem lekkiego wiatru. W pobliżu płynął strumyk z krystalicznie czystą wodą. 

- Hej Emma, mam pytanie.
- Tak?
- Zostaniemy przyjaciółmi? - zarumieniłam się lekko. Nie wiedząc dlaczego, postanowiłam to zignorować.
- Oczywiście! Przecież przyjaciół nigdy za wiele, prawda?
- Prawda - po chwili ciszy.

- O! Zapoznam was z Arminem i Mikasą. Na pewno się polubicie.
- To idziemy teraz?
- Nie. Teraz pewnie są zajęci. Może jutro? Z tego co wiem jutro nie mają nic ważnego do zrobienia.
- No dobra. Może spotkamy się tutaj? Około godziny piętnastej?
- Okej. Chodź odniosę cię do obozu.

               
                                 ...

Okej może taka długość odpowiada.
Napisałabym dłuższy rozdział, ale nie mam pomysłu.

Także no ten... do następnego! 😂

Mydlana BańkaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz