Rozdział 7

8 0 0
                                        

No to jesteś w finale i to bez mojej pomocy. A i powiedz mi mała jedną rzecz, zakryłaś te swoje łuski?

A nie widzisz? Mam rękawiczki na dłoniach, jak można być tak wybrakowanym produktem który potrafi włączyć łuski, ale wyłączyć nie?

Nie obserwuje cały czas twojego ciała. I to jest twoja moc nie moja, więc powinnaś sama móc ją wyłączyć.

Jakbym miała ją dłużej niż nie cały dzień, to może mi się uda.

A no może, może. Jest jakaś nagroda za wygraną? Niby to tylko trening ale jakaś nagroda mogłaby być.

Jest, ale to tylko jakaś księga o średnio zaawansowanej magii lodu, nie przyda mi się.

No fakt. Od tego masz mnie, mogę ciebie uczyć nawet mistrzowskiej magii.

Chodziło mi o to, że już znam ten materiał, ale ta wersja też może być.

- A teraz finał! Dajcie z siebie wszystko, czy jakoś tak. - (Nauczyciel)

On tu umiera, może nawet dosłownie.

Co to jest za nauczyciel? Jest bardziej martwy niż ja.

Z tego co wiem, to jest silny, ale ma wszystko gdzieś, za co dostał tę pracę jako karę.

Silny powiadasz? Dałby mi radę?

Nie widziałam pełni twoich sił, ale sama aura, która naturalnie krąży wokół jego ciała zatrzymała by to cięcie które pokazałeś.

Tamto w ruinach? Kobieto to było machnięcie od niechcenia.

Mam na myśli to od lodowego miecza.

Aaa... od niego to możliwe w końcu to tylko magia średniego poziomu. Gdybym walczył z nim to poszedł bym na całego i użył mistrzowskiej, a może i nawet legendarnej. Nie, chociaż nie, to ostatnie jest zbyt męczące. A teraz idź walcz.

Taki mam zamiar.


Stanęłam naprzeciw mojego przeciwnika. Blond włosy chłopak o niebieskich oczach, z paskudnym uśmieszkiem na twarzy. Tiaaa, to on. Największy narcyz w naszej klasie, który posiada umiejętności by nim być. Denerwuje już samo patrzenie na niego.

Nie znam typa. I chyba nie chcę poznać, wystarczy że znam Hachi...

Odczep się od mojego pieska. I tak, nie chcesz go bliżej poznać.

Okej. Już daje na wstrzymanie, dziewczyno o dziwnym zboczeniu.

Wypraszam sobie, jestem tylko normalną sadystką, ty wypaczony fetyszysto.

Od razu wypaczony. Lubię się z tobą droczyć kochanie. A teraz skup się na walce, lada moment się zacznie i pamiętaj że zawsze możesz mnie użyć.

Nazwałeś mnie kochanie... trauma na wieki... jak mam się teraz skupić? I tak, mam zamiar cię użyć, w końcu się na coś przydasz.

A no fakt jestem pierwszą i ostatnią osobą która tak do ciebie powiedziała. Łooo to ci niespodzianka.


Moja Mama tak do mnie mówiła, ale to że powiedział tak do mnie fetyszysta... robi mi się niedobrze....

Nie znam kobiety. Dobra, my tu gadu gadu, a ten typ już przemienił swojego chowańca. Tak swoją drogą to ponoć nie mieli mieć chowańców.

Jestem tylko śmiertelną istotą, popełniam błędy, mnie też to zaskoczyło, ale co zrobisz?

W sumie to mogę z nimi wygrać... ale ty walczysz. To co mam się przemienić? Czy dopiero jak będziesz przegrywać?

Na razie nie, on nie spodziewa się że będę miała chowańca, muszę wykorzystać zaskoczenie, jak na razie będę korzystać tylko ze wzmocnienia z pierścienia.

No okej, też lubię wejście smoka. Mogę życzyć ci tylko powodzenia.

- Gotowi? ... Zaczynać! - (Nauczyciel)

Te słowa musiały go bardzo wymęczyć, bo padł jak długi na fotel, ale to nie jest teraz ważne.

Mój przeciwnik od razu wystrzelił w moją stronę lodowymi kolcami, jednak przewidziałam taki atak i od razu go uniknęłam.

Kolce są do niczego... Nie wiem co wy w nich widzicie.

Ile razy mam ci powtarzać? Nie każdy jest wojownikiem, czasy się zmieniają.

Mam małe szanse w takiej wymianie ognia, nawet jak użyję pierścienia, to on też ma wzmocnienie od chowańca, więc i tak wypadam trochę gorzej. Z tego co o nim wiem, ma on też większe doświadczenie w walce, co tym bardziej działa na moją niekorzyść, dlatego mój plan jest chyba najlepszą opcją jaka mi została.

ChowaniecWhere stories live. Discover now