Rozdział 3

13 0 0
                                    

Po tym, jak udało mi się wydostać z klasy, natychmiast udałam się do swojego pokoju, mam do pogadania z tym szkieletorem.

Kiedy przechodziłam korytarzem, ludzie ponownie patrzyli na mnie tym dziwnym spojrzeniem. Jeśli miałabym to jakoś opisać, to byłaby to zazdrość, zmieszana z podziwem, oraz szczyptą dystansu. Nie rozumiem ich uczuć, zazdroszczą, choć sami mogą to osiągnąć, podziwiają, choć nie ma czego oraz z jakiegoś powodu trzymają się ode mnie z daleka. Jakby jeszcze patrzyli na mnie z pogardą, to by było bardziej zrozumiałe, ale nie mam nawet punktu zaczepienia. Ech, uciążliwe.

Nareszcie udało mi się dotrzeć do mojego pokoju. Pokoje w Akademii składają się z pokoju głównego i czterech mniejszych pokoi mieszkalnych. Mieszkam z trzema dziewczynami w tym samym wieku, a jedna z nich jest ze mną w klasie. I to właśnie ona, jako jedyna znajdowała się teraz w pokoju i patrzyła na mnie, jakbym miała zaraz stworzyć cuda.

Nazywa się Hachi Konoe, można powiedzieć, że jest moją przyjaciółką. Nie wiem dlaczego, ale przyczepiła się do mnie, nie ważne, o co poproszę, najczęściej to robi. Czasem mam wrażenie, że obserwuję szczeniaczka, który merda ogonkiem.

- *szeptem* Miłe masz zdanie o przyjaciółce. A, i ty masz przyjaciół? - (Azum)

Jestem po prostu szczera i już wiesz dlaczego uważam, że natura potrafi zrobić wszystko, nawet ja mam przyjaciółkę.

- Gdzie ten świat zmierza... - (Azum)

Gdybyś zadał pytanie, to bym ci może odpowiedziała, ale to raczej stwierdzenie, więc przemilczę.

Hachi szybkim krokiem zbliżyła się do mnie i zadała pytanie, które zapewne nurtowało ją cały czas.

- Wiesz co to było, prawda? Powiesz mi? - (Hachi)

No i spójrzcie tylko! No przecież, jak się na nią spojrzy, to trzeba być ślepym, by nie dostrzec podobieństwa do słodkiego szczeniaczka! Tylko uszek i ogonka jej brakuje.

- Hmm, obiecujesz, że nikomu nie powiesz? - (Ja)

Nic nie stracę, jak jej powiem. Z jakiegoś powodu jest mi na tyle oddana, że na pewno tego nie rozpowie.

- Oczywiście! Nie pisnę nawet słówka! - (Hachi)

Kiedy patrzę na te jej lśniące oczy, zastanawiam się nad kupieniem jej tego ogonka...

- Czy ty masz jakieś dziwne upodobania? - (Azum)

Kiedy ten szkielet, bez wartości, się odezwał, Hachi lekko spanikowała. Gdyby miała ogonek w tej chwili, by go podwinęła.

- Sama jesteś bez wartości. Wiesz, ja dalej słyszę twoje myśli. - (Azum)

Ten nic nie warty szkielet ze zboczeństwem do podsłuchiwania myśli innych jeszcze bardziej wystraszył Hachi, by tak straszyć moje zwierzątko...

- Spokojnie, Hachi. Nie masz się czego bać. - (Ja)

Na uspokojenie pogłaskałam ją po główce, z jej miny mogę stwierdzić, że od razu jej lepiej.

- No chyba, że tej małej zboczonej dziewczyny. Ej, Hachi, to ja mówię! Pierścień dla ścisłości, jestem jej chowańcem i nazywam się Azum. - (Azum)

Po usłyszeniu słów tego zboczonego szkieletora, który ma fetysz czytania myśli innych, Hachi była, lekko mówiąc, w szoku.

- Czytam tylko twoje dla ścisłości. - (Azum)

- Nie przejmuj się, Hachi, to tylko mój chowaniec, jak się sam przedstawił. Jest to trochę skomplikowana sytuacja, więc nie mogę ci wszystkiego powiedzieć, ale kiedyś powiem ci resztę. - (Ja)

Udało mi się uspokoić Hachi, pierwszy cel za nami.

- Brawo ty. - (Azum)

- Mniej więcej rozumiem sytuację, ale czemu ten chowaniec mówi sam do siebie? - (Hachi)

- Oszalał, to tyle w temacie. - (Ja)

- Bo ta dziewucha odpowiada mi w myślach. - (Azum)


Kłamiesz.

- Nie prawda, to ty je czytasz bez pozwolenia. Nie pamiętam, bym ci w myślach odpowiadała. - (Ja)

- Taa... Taa... Ty wiesz swoje, ja wiem swoje. - (Azum)


- Nie rób ze mnie usprawiedliwienia swoich fetyszy. - (Ja)

Czytanie w myślach to okropny fetysz.

ChowaniecWhere stories live. Discover now