Było ciemno, ale nie na tyle, by nie mógł jej zobaczyć. Stali sami, tylko on i ona, piękna Angel. W pewnym momencie kobieta podeszła do niego i złapała go za rękę.
-To tylko iluzja.- powiedziała łagodnym głosem i delikatnie się do niego uśmiechnęła co szybko odwzajemnił.
Angel prowadziła go przez ciemność wprost do ślepego zaułku. Tam podeszła do jednej ze ścian i zaczęła jej dotykać. Po tej czynności ściana rozsunęła się ukazując ciemne wnętrze, kobieta odwróciła się i delikatnie poprowadziła go w głąb pomieszczenia.
Nagle rozległ się nieznośny dźwięk budzika, Marc przewrócił się na drugi bok i lekko rozchylił powieki. Wyłączył budzić i usiadł na łóżku chowając twarz w dłonie.
-To tylko sen. Głupi sen.- powtarzał w kółko.
Wstał z łóżka i podszedł do okna by wpuścić do sypialni choć trochę światła. Chciał zapomnieć o swoim dzisiejszym śnie, był zły na siebie że tak przejął go los młodej kobiety o której tak na prawdę nic nie wie. Podszedł do szafy wyciągnął z niej jakieś spodnie i koszulkę, po czym udał się pod prysznic. Tam napadły go wspomnienia ze snu, wszystko wydawało się być takie realistycznie, ta ciemność, czuł jej chłód, brudne ściany i ta kobieta... Bramkarz potrząsnął głową, by wyrzucić z niej myśli o Angel lecz na marne, widać na dobre zadomowiła się w jego głowie.
Gdy zakończył tą czynność postanowił zjeść śniadanie. Zszedł schodami do kuchni, nie miał dużego wyboru, mieszkał sam więc jedzenia nigdy nie kupował za dużo, tym bardziej że musiał trzymać dietę. Postawił na tosty. Gdy kanapki się przypiekały zaparzył sobie kawę i usiadł do stołu. Upił łyk kawy i się zamyślił. Podskoczył wystraszony gdy usłyszał dźwięk tostera. Wstał i poszedł po posiłek po czym wrócił do stołu i zaczął jeść. Podczas jedzenia jego myśli wciąż krążyły wokół tajemniczej kobiety, wciąż widział jej twarz. Z rozmyślań wyrwał go dźwięk telefonu, nie patrząc nawet na ekran kto dzwoni, odebrał.
-Halo- powiedział trochę zachrypniętym głosem.
-Halo, halo- usłyszał znajomy głos- Gdzie ty jesteś, za pięć minut trening- przypomniał mu Cillesen.
Marc szybko odsunął telefon od twarzy by sprawdzić godzinę.
-Powiedz trenerowi ze się spóźnię.- powiedział i nie czekając na odpowiedź kolegi, rozłączył się.
Odłożył telefon, szybko chwycił za swoja torbę i wybiegł z domu wprost do samochodu.
Gdy wbiegł do szatni nikogo już tam nie było, no tak jest prawie dwadzieścia po. Szybko przebrał się w strój i z rękawicami w dłoniach wybiegł na boisko.
-Ter Stegen!- usłyszał swoje nazwisko z oddali- nie obchodzi mnie czemu się spóźniłeś- powiedział zdenerwowany trener.
Marc chciał już coś powiedzieć gdy Lucho mu przerwał;
-Nawet nie waż się tłumaczyć- zagroził mu palcem- To ma się już nigdy nie powtórzyć.
-Oczywiście, nie powtórzy się.- zapewnił bramkarz.
-Dołącz do reszty- rozkazał wskazując na ćwiczącą drużynę Blaugrany- a jeszcze jedno, po treningu robisz dodatkowych sześć kółek wokół boiska.- dodał i odszedł w swoim kierunku.
Z Marca od razu zeszło powietrze, bał się że dostanie gorszą kare, widać Enrique miał dziś dobry humor. Szedł w stronę drużyny zapinając rękawice. Gdy tylko się zbliżył rozległy się pytania, czemu się spóźniłeś, co ci stało, i tak dalej. Jednak Marc tylko machnął ręka zbywając kolegów i powiedział:
-Zaspałem.
Chłopcy dalej już nie pytali. Niemiec udał się w kierunku bramki, mieli dziś ćwiczyć rzuty karne. Na zmianę z Jasperem, po dziesięć. Jednak Marcowi w ogóle nie szło, wciąż myślał o tym o czym nie powinien. Na dziesięć strzałów obronił zaledwie dwa, podczas gdy jego kolega z bramki obronił trzy razy więcej.Gdy Marc szedł w głąb bramki by wyciągnąc z niej kolejną piłkę, zaczepił go Holender:
-Stary co jest? Zawsze tak dobrze ci szły karne. To ma związek z tym dlaczego się spóźniłeś?- dopytywał wyraźnie zmartwiony kondycją blondyna.
-Co? Nie, oczywiście ze nie.- sam siebie okłamywał- Po prostu się nie wyspałem, zresztą wciąż jestem śpiący. -odpowiedział wymijająco Niemiec.
Cillesen widocznie mu uwierzył bo zaczął się cicho śmiać.
-Właśnie widać.- uśmiechnął się pokrzepiająco.
Zaraz po tym trener zarządził koniec treningu, wszyscy rozeszli się do szatni oprócz Ter Stegena. Ściągnął rękawice i cisnął nimi o murawę i zaczął biegać swoje karne kółka.
Po skończonej karze udał się do szatni, w której wciąż siedziała Duma Katalonii a ich śmiechy dało się słyszeć pewnie w całej Hiszpanii. Gdy wszedł do pomieszczenia wszystkie głosy ucichły.
-Co z tobą?- spytał cicho kapitan Blaugrany, kierując swoje słowa w stronę bramkarza.
Ten tylko na niego spojrzał, nie miał ochoty na rozmowę z kimkolwiek, myśli o Angel męczyły go cały czas i nie potrafił o niej zapomnieć. Bez słowa ruszył pod prysznic. Odkręcił kurek z zimną woda z nadzieją że wraz z wodą spłyną z niego wszystkie zmartwienia, niestety tak się nie działo.
Gdy wyszedł spod natrysków ubrał się w ubrania w których przyjechał i poszedł do szatni po swoja torbę. Większość piłkarzy opuściła już szatnie, lecz niektórzy zostali.
-Czekaliśmy na ciebie.- przyznał Jasper z nadzieją że Niemiec trochę ochłonął.
Jednak ten spojrzał na nich pytającą.
-Idziemy dziś do klubu, tylko my- Suarez wskazał ruchem głowy na trzech piłkarzy- i ty jeżeli masz ochotę. -zaproponował.
Marc szybko przemyślał wszystkie za i przeciw i ostatecznie stwierdził że może alkohol pomoże mu zapomnieć o Angel.
-Jasne, pójdę. O której?- zapytał w znacznie lepszym humorze.
-O dwudziestej pierwszej.- poinformował go wesoły Rakitić- jutro nie mamy treningu, więc możemy zaszaleć.- dodał.
Gdy miał wychodzić usłyszał jeszcze:
-Tam gdzie zawsze.
Marc często wychodził z nimi do klubu. "Bajo el toro" był ich ulubionym, ponieważ każdy z nich miał blisko i według zawodników mieli tam najlepsze drinki.
Gdy był już w swoim aucie oparł głowę na kierownicy, nie wiedział co robiła z nim ta kobieta, ale na pewno nie działało to na niego pozytywnie, jeżeli tak dalej pójdzie to trener wywali go z pierwszego składu, a tego by nie chciał. Z takimi myślami odpalił silnik i ruszył w stronę gdzie znajduje się jego dom.
W mieszkaniu był około godziny piętnastej, wiec miał jeszcze dużo czasu do wyjścia ze znajomymi, postanowił że położy się na jakieś trzy godziny, by nabrać energii na imprezę. Gdy się położył jego myśli wciąż krążyły wokół Angel. Podczas tej walki w jego głowie, zrozumiał jedną rzecz, musi o niej zapomnieć.
------------------
Myślicie że alkohol pomoże Marcowi zapomnieć? A może to nie była dobra decyzja?
CZYTASZ
✅Espejismo I Marc - Andre Ter Stegen✅
Short StoryGdyby życie było proste nie mielibyśmy z niego żadnej radości. A jak to wszyscy mówią życiem trzeba się cieszyć. Czasem podejmowanie trudnych decyzji to podejmowanie decyzji na całe życie, ale co jeśli Ci powiem ze to wszystko to iluzja... Witam w...