Mijały kolejne godziny, w tym czasie Marc nauczył Inez wieku tricków z użyciem piłki. Inez świetnie czuła się w jego towarzystwie. Dochodziła godzina osiemnasta, kobieta wraz z bramkarzem siedziała na kanapie gdzie rozmawiali już którąś godzinę z rzędu, rozmawiali o wszystkim i o niczym jakby znali się przynajmniej kilka lat.
-Masz jakieś plany na jutro?- spytał nagle Marc.
Kobieta zastanowiła się przez chwilę.
-A o której masz trening?- spytała patrząc na niego.
-Od dziesiątej bo trener ma jakieś spotkanie i się spóźni, do trzynastej trzydzieści.
-Więc od dziesiątej do trzynastej trzydzieści będzie zajęta, a potem jestem wolna.- odparła z uśmiechem Inez, na co Marc też się uśmiechnął.
-Więc jestem u ciebie o czternastej i gdzieś cię zabiorę. Nie przyjmuje odmowy.- bramkarz spojrzał poważnie na kobietę i zagroził palcem a po chwili znów się zaśmiali.
-W takim razie muszę się zgodzić.- westchnęła kobieta i spojrzała na blondyna z ukosa.
-Może obejrzymy jakiś film?- zaproponował bramkarz, Inez od razu się zgodziła
-Ale najpierw idę zamówić coś do jedzenia.- powiedziała z uśmiechem.-Na co masz ochotę?
-Cokolwiek zamówisz będzie dobre.- odparł z uroczym uśmiechem.
Inez wstała z kanapy i podała blondynowi swój laptop. Marc położył go sobie na kolanach. Kobieta usiadła obok niego i przekręciła urządzenie w swoją stronę. Uruchomiła laptopa i podpierając się na udach piłkarza wpisała hasło i włączyła wyszukiwarkę.
-Ty wybierz film.- odwróciła ekran w stronę Marca.- A ja idę zamówić jedzenie. - powiedziała, wstała z kanapy i poszła po swój telefon, który od czasu wiadomości od Jacka leżał na blacie stołu w kuchni.
Wzięła telefon do ręki i wybrała numer z którego często korzystała trzy miesiące temu gdy nie chciało jej się gotować. Po chwili usłyszała w słuchawce piskliwy głos z chińskim akcentem. Lubiła ich jedzenie, może nie sushi ale uwielbiała kurczaka w cieście z ryżem i warzywami. Zamówiłam to co zawsze, tylko podwójnie. Z tego co pamiętała zamówienie zawsze szybko przychodziło i było przynajmniej dziesięć minut przed czasem. Wróciła do Marca na kanapę i zerknęła na laptopa by sprawdzić jaki film wybrał.
-Chyba zwariowałeś!- spojrzała na niego zdziwiona.- Chcesz żebym nie mogła spać w nocy?- spytała znów patrząc na propozycje blondyna, którą był jeden ze straszniejszych horrorów.
Marc tylko się na nią patrzył uśmiechnięty, Inez wyczytała z jego twarzy że nie zamierza zmienić zdania.
-Dasz radę. Zawsze chciałem to obejrzeć ale bałem się sam - przyznał bramkarz na co Inez cicho prychnęła.
Przez kolejne dziesięć minut Inez próbowała udobruchać chłopaka by zmienił film, nawet groziła mu że nie dostanie jedzenia, i to poskutkowało. Może nie w stu procentach ale zawsze coś. Marc zmienił propozycje na inny horror nieco łagodniejszy.
-Następnym razem obejrzymy ten pierwszy, ale nie w nocy.- uśmiechnęła się Inez, po czym usłyszeli dzwonek do drzwi.
Obydwoje wstali w tym samym momencie i podeszli do drzwi. Marc już szukał portfela.
-Teraz ja płacę.- powiedziała Inez nawet na niego nie patrząc, wzięła zamówienie które chwilę później wręczyła Niemcowi i zapłaciła.
-Nie mów że zamówiłaś sushi...- powiedział Marc z kwaśną miną, widząc dostawce ze skośnymi oczami.
-A co, nie lubisz?- spytała kobieta udając zatroskanie .- Spokojnie, ja też nie .- dodała z uśmiechem.
Udali się z powrotem na kanapę, Marc włączył film i zaczęli jeść zamówione danie. Po dwudziestu minutach po kurczakach nie było śladu, a film zaczął się rozkręcać. W pewnym momencie Inez podskoczyła przerażona, na co Marc lekko się zaśmiał lecz objął dziewczynę ramieniem . Inez wtuliła się w niego mocniej i co jakiś czas zerkała na ekran, po mimo tego że film był straszny była ciekawa jak potoczą się losy bohaterów. W jednej z ostatnich scen nawet Marc podskoczył ze strachu. Inez ukryła twarz w zagłębieniu szyi blondyna, Marc przeniósł swoją dłoń na talie dziewczyny i delikatnie gładził by ja uspokoić.
W końcu film się skończył, Inez głęboko odetchnęła i spojrzała na bramkarza z wyrzutami. Marc tylko delikatnie się uśmiechnął i przytulił kobietę mocniej. Było jej tak dobrze gdy Marc był obok.
-Jeżeli jutro tu przyjedziesz a ja nie otworzę ci drzwi to znaczy że w nocy odwiedził mnie psychopata.- powiedziała trochę żartem Inez wciąż będąc w szczelny uścisku bramkarza.
-Wtedy osobiście będę go szukać żeby się zemścić.- powiedział po czym odsunął się lekko od dziewczyny by spojrzeć jej w oczy.- Nie dam cię skrzywdzić.
---
Dochodziła dziesiąta, a trenera wciąż nie było. Marc razem z drużyną zaczęli powoli rozgrzewać się na murawie. W pewnym momencie Jasper odciągnął Niemca nieco dalej od ćwiczącej grupy. Zatrzymali się obok bramki, Cillessen spojrzał na Marca z wyrzutami.
-No co?- spytał w końcu Blondyn, nie mógł znieść wzroku kolegi.
-Jak to co?- spytał sarkastycznie Jasper wymachując rękoma.- Od samego rana mnie unikasz, co się takiego stało u Inez że nie chcesz mi powiedzieć?- spojrzał na Marca wyczekującą.
Niemiec westchnął i spojrzał w niebo.
-Nie wiem czy jej powiedziałem o moich uczuciach do niej. Nic nie pamiętam od momentu gdy pukałem do jej mieszkania.- powiedział Marc po czym spuścił głowę.
-Powinienem był cię powstrzymać.- Jasper również spuszczając lekko głowę.
-Nie!- wrzasnął nagle pobudzony Marc, na co kilku piłkarzy odwróciło głowy w ich stronę, Jasper szybko pokazał kciuk w górę by ich uspokoić.- Dobrze zrobiłeś. Cały wczorajszy dzień z nią spędziłem. I dziś też chciałem ją gdzieś zabrać.- powiedział dumnie Marc.
-Stary, ty na prawdę się w niej zakochałeś. Nie widzisz po za nią świata.- zamyślił się Holender.
Marc już miał mu coś odpowiedzieć lecz usłyszał że trener w końcu się zjawił, miał do niego sprawę. Przeprosił przyjaciela i pobiegł do trenera.
-Mam pytanie.- zaczął Marc zatrzymując się przed Lucho.
-Mówi się dzień dobry. Co chcesz? Poczekaj, zgadnę...Bilety na mecz?- spytał Luis wzdychając.
-Skąd trener wie?- spytał podejrzliwie Marc.
-Domyśliłem się. Ile chcesz?- spytał patrząc w telefon.
-Jeden.- odpowiedział szybko blondyn.
-Dla tej dziewczyny?-spytał trener puszczając oczko do bramkarza pierwszego składu.
Marc spojrzał zawstydzony na swoje buty a na jego policzki wprosił się delikatny rumieniec, czuł się jak na przesłuchaniu u ojca. Lucho sięgnął do swojej torby i wyjął z niej jeden bilet na czwartkowy mecz, uradowany Marc szybko przejął kartkę od trenera i pobiegł do szatni schować ją. Następnie wrócił na boisko i przyłączył się do ćwiczeń z resztą Dumy Katalonii, podczas których jego myśli wciąż krążyły wokół dzisiejszego spotkania z Inez.
-------------------------------------------
CZYTASZ
✅Espejismo I Marc - Andre Ter Stegen✅
Short StoryGdyby życie było proste nie mielibyśmy z niego żadnej radości. A jak to wszyscy mówią życiem trzeba się cieszyć. Czasem podejmowanie trudnych decyzji to podejmowanie decyzji na całe życie, ale co jeśli Ci powiem ze to wszystko to iluzja... Witam w...