Real Madryt praktycznie cały czas atakował bramkę Barcelony, na szczęście Ter Stegen idealnie wykonywał swoją pracę, obronił wszystkie strzały rywali, niestety tak samo zachowywał się Keylor Navas, bramkarz królewskich.
W czasie przerwy Inez zastanawiała się czy pójść do Marca, w końcu dostała bilet z przepustką. Jednak wciąż odganiała te myśli nie była w stanie spojrzeć blondynowi w oczy po tym wszystkim. Postanowiła z nim porozmawiać po meczu. Po piętnastu minutach zawodnicy wrócili na murawę i rozpoczęła się druga połowa spotkania.
Na początku było spokojnie, lecz już po dziesięciu minutach Katalończycy zaczęli stosować wysoki pressing, dzięki czemu mieli więcej akcji pod bramką Los Blancos. Ich działania przyniosły skutek w sześćdziesiątej minucie gdy Leo wpakował piłkę do bramki Navasa. Barcelońska większość na stadionie momentalnie się podniosła i zaczęła wykrzykiwać nazwę katalońskiego klubu. Inez też się cieszyła jednak nie znała żadnej piłkarskiej piosenki śpiewanej przez kibiców, więc siedziała tylko ściskając końcówkę koszulki Marca.
Atmosfera jaka panowała na stadionie była nie do opisania, Inez zaczęła żałować że wcześniej nie interesowała się piłką nożną. Postanowiła że nie ważne co się stanie z nią i z Marciem i tak będzie wspierać kataloński klub, będzie wspierać Marca.
Zaczął się ostatni kwadrans meczu, po zachowaniu piłkarzy królewskich było widać że bardzo im zależy by wygrać albo zdobyć chodź jedną bramkę. Piłkarze w białych koszulkach zaczęli brutalnie faulować zawodników Blaugrany. Kilku z nich dostało żółtą kartkę, na ich nieszczęście skutkiem jednej z nich był rzut wolny z wysokości pola karnego. Do strzału podszedł Messi. Arbiter wyznaczył linie muru i ustawił na niej zawodników, po czym usunął się z pola karnego i zagwizdał. Leo miał skupioną minę, w końcu podbiegł do piłki i kopnął. Mur podskoczył w momencie gdy piłka przetoczyła się pod ich nogami. Bramkarz widocznie się zagubił w zaistniałej sytuacji gdyż ostatecznie piłka leżała spokojnie w bramce. Znów na stadionie wybuchła wielką wrzawa. Zawodnicy również nie kryli radości. Piłkarze Realu próbowali jeszcze atakować bramkę Niemca lecz na marne.
Mecz zakończył się wynikiem 2-0 dla Barcelony. Inez postanowiła zaczekać aż tłumy kibiców wyleją się ze stadionu, by nie musieć się przepychać. Gdy korytarze były już mniej więcej oczyszczone udała się w stronę szatni Katalończyków. Po drodze zatrzymało ją kilku ochroniarzy jednak zbyła ich machając biletem. Gdy była pod szatnią zauważyła że kilku zawodników stoi przed drzwiami, przyjrzała im się. Na jej szczęście nie było tam Marca, zauważyła Rakiticia, którego poznała przed meczem, Suareza, Pique i Albę. Dłużej się nie zastanawiał od razu do nich podeszła. Gdy była już blisko Ivan ją rozpoznał.
-Cześć Inez. Pewnie szukasz Marca, rozmawia z trenerem.- powiedział z uśmiechem.
-Właściwie to chciałam wam pogratulować wygranej. To był na prawdę piękny mecz.- Inez zaczęła mówić cokolwiek by wyglądać jak najbardziej naturalnie.
Chłopcy podziękowali, kobieta czuła na sobie wzrok Alby, miała nadzieję że jej nie rozpoznał.
-Ale gdzie nasze maniery.- wtrącił nagle Pique.-Jestem Gerard.- powiedział i podał dziewczynie rękę.
Inez przywitała się ze wszystkimi oprócz Ivana którego już znała.
-Dobra to my się będziemy zbierać.- powiedział Luis, pożegnał się z kobietą i zaczął iść w stronę szatni a zanim cała reszta, Inez musiała zareagować by złapać Jordiego.
-Yyy Jordi? Możesz na chwilę?- zawołała gdy tylko on został przed drzwiami szatni.
Hiszpan podszedł do niej, krzycząc w stronę drużyny że zaraz wróci. Chciał coś powiedzieć jednak Inez była szybsza i gdy upewniła się że nikt ich nie widzi stanęła za nim jedną ręką zasłaniając mu usta a drugą położyła na jego plecach.
CZYTASZ
✅Espejismo I Marc - Andre Ter Stegen✅
Short StoryGdyby życie było proste nie mielibyśmy z niego żadnej radości. A jak to wszyscy mówią życiem trzeba się cieszyć. Czasem podejmowanie trudnych decyzji to podejmowanie decyzji na całe życie, ale co jeśli Ci powiem ze to wszystko to iluzja... Witam w...