Stukot ciężkich butów i szybkie kroki wyrywają mnie z półsnu. Docierają do mnie stłumione głosy rozmowy kilku osób. Prędko zrywam się na nogi. W pomieszczeniu jest ciemno. Mrużę oczy, próbując dostrzec kształt lampki. Na podłodze, po prawej stronie napotykam włącznik. Ostrożnie go naciskam. Po pokoju rozlewa się blade światło. Jego blask umożliwia mi dostrzeżenie drzwi. Bez wahania naciskam klamkę. Niestety, nic się nie dzieje. Zostałam zamknięta. Zaciskam pięści ze zdenerwowania, swoją złość kieruję na drewno. Jedno uderzenie, drugie, trzecie. Chwilę później skóra na mojej dłoni boli. Gdzieniegdzie pojawia się krew. Słyszę, że ktoś się zbliża. Jestem pewna, że w drzwiach pojawi się Nicholas. W końcu to jego dom. Wściekła, szykuję się na konfrontację. Kiedy jednak drzwi się otwierają, cofam się o dwa kroki. W progu stoi dobrze znany mi mężczyzna w średnim wieku. Idealnie dopasowany garnitur podkreśla jego mięśnie, których wcześniej zdawałam się nie dostrzegać. Uśmiecha się szeroko, widząc mój wyraz twarzy.
– Miło cię widzieć, córeczko – mówi. – Szkoda, że w takich okolicznościach. – Kręci głową z niesmakiem. - Trzeba było mnie posłuchać, gdy kazałem ci zostać w domu.
Wpatruję się w niego przerażona. Nie chcę wierzyć w to, że ojciec postępuje tak okrutnie. Jednak sama jego obecność tutaj udowadnia mi, jaka jest rzeczywistość.
– Gdzie jest Nicholas? – pytam ostrym tonem.
Rodziciel wbija we mnie spojrzenie swoich niezwykle jasnych, niebieskich oczu. Szepcze coś do jednego z towarzyszy, którzy zajęli miejsca tuż za nim. Staram się uspokoić z całych sił. Jeśli chcę wykorzystać choć trochę ze swoich umiejętności, muszę się skupić.
Jeden z żołnierzy odwraca się i wchodzi w głąb mieszkania. Minutę później przyprowadza pod moje nogi półprzytomnego mężczyznę. Ze strachem stwierdzam, że to Nicholas. Jego poobijana twarz, zalana krwią jest pełna bólu. Delikatnie próbuję przywrócić mu świadomość. Przyciskam tułów chłopca do mnie. Czuję ból i wściekłość w każdej tkance swojego ciała. Jak mogli go tak zranić? W ilu go napadli? W dziesięciu?
– Wybacz, że oddaje ci go w takim stanie – rzuca spokojnie Gabriel. – Grupa moich podwładnych musiała pomóc mu się uspokoić. Nie lubimy, gdy ktoś niepotrzebnie wchodzi nam w drogę. Zwłaszcza gwieździsty.
Zaciskam zęby. Gorący dreszcz przechodzi przeze mnie, kiedy sięgam w głąb siebie po własną moc. Emocje zwiększają napięcie i siłę wewnętrznego żywiołu. Nie jestem w stanie się opanować. Kieruję ostre kolce w stronę mężczyzny. W chwili, gdy mają zetknąć się z twarzą rodziciela, jeden z gwardzistów zasłania go własnym ciałem. Roślinne sztylety odbijają się od ochronnej kamizelki i z łoskotem upadają na ziemię. Rozsypują się w proch.
Nicholas chwyta mnie za dłoń. Schylam się ku niemu, żeby zrozumieć, co chce mi przekazać. Głową wskazuje regał z książkami. Po raz kolejny kieruję swoją broń wobec uzbrojonych mężczyzn. Odsuwają się, chcąc uniknąć ciosu. Ze zdziwieniem zauważam, że ojciec zniknął. Pozostała tylko gwardia, celująca w nas swoje pistolety. Unosimy się z Nicholasem i szybkimi krokami docieramy do półek. Nick, mimo wyczerpania zrzuca książki, aż w końcu natrafia na dźwignię. Biblioteczka się odsuwa, ukazując wąski tunel. Bez wahania wpadamy do środka. Biegniemy, dopóki nie usłyszymy, że tajemne przejście wróciło na swoje miejsce. Jestem prawie pewna, że któryś z żołnierzy zdołał się z nami przedostać. Musimy stać się niewidzialni, myślę. Mocno skupiona wyobrażam sobie, jak nasze ciała rozpływają się z każdą sekundą. Milimetr po milimetrze stajemy się obłokiem. Cały czas napięta, z chłopakiem u boku gnam do przodu. W końcu zaplątani w kolejne korytarze zatrzymujemy się. Nicholas pada na ziemię. Zaczyna tracić przytomność.
YOU ARE READING
Szkarłatny miecz
FantasyŚwiat opanowała nierówność. Ludzkość została podzielona na lepszych i gorszych. Obdarzeni mocą Matki Natury przeciw odrzuconym beztalenciom. Ścieżkę losu przecina z pozoru zwyczajna nastolatka, zdeterminowana w walce o przywrócenie sprawiedliwości...