Rozdział 5

4 0 0
                                    


Carter

Wchodzę na salę. Siedzi tam. Sama. Słucha muzyki na słuchawkach. Zbliżam się do niej, a wtedy kilka dźwięków dociera do mnie. Zauważam, że stuka palcami o kolano w ich rytm. Opadam obok na ławkę wciąż się jej przyglądając. Ma zamknięte oczy i delikatnie kiwa głową. Rozglądam się po pomieszczeniu, które powoli pustoszeje. Kiedy z sali wychodzi ostatni rekrut, czuję na sobie jej wzrok. Odwracam się.

- Kiedy przyszedłeś?

- Niedawno. – Uśmiecham się do niej i odwracam wzrok w stronę szyb, za którymi rozciąga się korytarz.

- Myślałam, że o tej porze nikt tutaj nie przychodzi.

- W takim razie się myliłaś. – Wstaje i wyjmuję z kieszeni klucze do mieszkania, po czym wrzucam je do otwartej torby. – A ty od kiedy zaczęłaś interesować się nocnymi treningami? Widziałem cię wczoraj i w piątek.

- A ty trenujesz w nocy? Jeszcze cię tutaj nie spotkałam.

- Może dlatego, że od miesiąca w ogóle tu nie zaglądałaś? Zazwyczaj jestem codziennie, rano i w nocy, ale ostatnio nie mam czasu. Pracuję nad... Nad pewnym projektem.

- Zauważyłam, że ostatnio wszyscy pracują nad pewnymi projektami. – Wypowiadając dwa ostatnie słowa, unosi dłonie, kreśląc w powietrzu cudzysłów manualny.

- Masz na myśli Ryana?

Nie odpowiada. Chyba nie chce o tym rozmawiać.

- Nie odpowiedziałaś na moje pytanie.

- Pytanie? – Spogląda na mnie zdezorientowana, a chwilę później jej twarz wyraża zrozumienie. – Od kilku dni. Pomyślałam, że zamiast się nudzić porobię coś wartościowego, skoro i tak Jeff nie ma dla mnie żadnych zleceń i akcji.

- A mówiąc „coś wartościowego"masz na myśli ćwiczenie umiejętności, które już posiadasz? Bo szczerze mówiąc moim zdaniem to nie jest wartościowe.

- Ale przynajmniej się nie nudzę. – Zsuwa się z ławki i zaczyna rozciąganie.

Zaczynam na rozgrzewkę biegać od jednego końca sali do drugiego. Co chwilę spoglądam na Grace, która zamyślona patrzy w jakiś punkt za szybą. Kiedy przebiegam bliżej niej, mruga oczyma i powoli unosi się do góry.

- Nad czym tak myślisz? – Pytam się, sam nie wiedząc po co. Zawsze wiedziałem, że trudno nawiązać z nią jakąkolwiek konwersację.

- Nad niczym szczególnym. – Odpowiada i zaczyna robić standardowe ruchy walki, która były standardowe jeszcze kilka miesięcy wcześniej. Zmieniliśmy je od kiedy Black Horns zhakowało część naszych danych i przedostało się na kilka godzin do naszego systemu monitoringu. Widać, że nie zaglądała tu od czasu, kiedy Lucas zniknął. Odsunęła się od wszystkich. Uśmiecham się na myśl, że wszystko powraca do normy.

- Grace. – Kręcę głową z rozbawieniem. – Te walki już dawno wyszły z mody. Lata dziewięćdziesiąte zostaw daleko w tyle. Skup się. Pokażę ci coś czego musisz się jak najszybciej nauczyć, jeżeli nie chcesz zostać zmiażdżona przez Rogera.

- Nie lubię zmian.

- Zapewniam cię, póki chcesz żyć lepiej się do nich przyzwyczaj.

Przez następną godzinę pokazuję Grace nową technikę i pomagam jej zapoznać się z programem. Na początku widać było, że wypadła z formy, ale po pewnym czasie jej ruchy były znacznie płynniejsze. Nie było już widać, że zaniedbywała treningi.

Gdzieś około dwunastej siadamy zmęczeni na ławce. Grace pociąga kilka łyków wody i wstaje.

- Co myślisz o końcowym biegu dla wzmocnienia mięśni? – Uśmiecha się i zaczyna podskakiwać z nogi na nogę.

- Wyglądasz jak pięciolatek proszący o cukierka.

- Jedyną różnicą jest to, że proszę o bieg.

- A poza tym masz więcej niż pięć lat i nienawidzisz cukierków?

- Dokładnie. – Posyła mi teatralny uśmiech, po czym wyciąga do mnie dłoń. – O panie, czy mogłabym prosić was o jeden bieg?

- Oczywiście, o pani. – Podaje jej rękę, puszczam i wybucham śmiechem. Odwracam się i gnam przed siebie, jednak już po paru susach Grace zrównuje ze mną bieg, a po kilku minutach przechodzimy do truchtu.

- Będziesz jutro rano?

- Nie lubię tłumów.

Wzdycham.

- W takim razie wymień mi rzeczy, które lubisz.

- Lubię dużo rzeczy, z wyjątkiem tych, których nie lubię. – Zanosi się śmiechem.

Dołączam do niej, a od szczerzenia się bolą mnie już kąciki ust. Po chwili w sali wypełnionym tylko radością, słyszę odpowiedź:

-Przyjdę. 

Plan HWhere stories live. Discover now