6

2.3K 114 50
                                    

Kolejne dni mijały szybko, nim się obejrzałam minął miesiąc naszych wakacji. Przez ten jeden miesiąc trochę się pozmieniało. Nie wiem jakim cudem Igor i Sebastian zaczęli się dogadywać. Kuba rozstał się z Natalią, gdyż ich wspólna przyszłość nie była taka, jak ją oczekiwali.

A ja? A ja nic się nie zmieniłam. Zrobiłam kilka projektów tatuaży. Poza tym dosyć się zbliżyłam z Whitem. Wspiera mnie i jest naprawdę świetnym przyjacielem. O naszym pocałunku postanowiliśmy zapomnieć, gdyż był to błąd po pijaku. Szkoda tylko, że ja nie mogę zapomnieć, przez co od jakiegoś czasu chodzę przybita. I na dobrą sprawę najwięcej rozmawiam z Wojtkiem, który uczy mnie robić dobre zdjęcia. Swoją drogą polubiłam to bardzo. I chyba nawet nieźle mi to wychodzi. Dodałam jedno z moich dzisiejszych fotek na relację na instagramie.

A może zacznę i robić zdjęcia profesjonalnie, jak już trochę ogarne w tej dziedzinie co i jak

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

A może zacznę i robić zdjęcia profesjonalnie, jak już trochę ogarne w tej dziedzinie co i jak. Za jakiś czas może wybiorę się na kurs, ale nie prędko. Mam jeszcze miesiąc wakacji, a po wakacjach wracam do pracy. Mam sporo zamówionych projektów, które muszę wykonać. Najgorsze jak jeszcze przyjdą nowi klienci, którzy nie wiedzą co i jak, albo nie mają nawet pomysłu z jakiego gatunku ma być tatuaż. Przez takich ludzi zmarnowałam 1/3 swojego życia.

Niby jeszcze miesiąc wakacji nam został, ale już nie mamy co robić. Zwiedziliśmy większe i mniejsze miasta po drodze, kilkadziesiąt godzin spędziliśmy na graniu w piłkę, imprezy, których mamy już zwyczajnie dość. A na dodatek to nasze wakacje, ale i tak musimy wszyscy pracować. Chłopcy piszą i nagrywają teksty i klipy, Wojtek musi zrobić sesję dla Quebonafide, Żabsona i Whita. A ja mam swoje tatuaże. Kochamy to, ale można dostać przez to niezłego kręćka.

Wybiła właśnie godzina 12, a chłopcy o dziwo skończyli na dziś robotę. Nie powiem, ale cieszyłam się.

- Chłopcy, mam niezły pomysł.  -odezwałam się w końcu, a wszyscy spojrzeli się na mnie.

- Jaki to pomysł?  -spytał ciekawski Adrian.

- Chodźmy na plażę. Ale na inną. Na taką prawdziwą, gdzie są lody, dzieci budują zamki z piasku, dziewczyny się odpalają, a chłopcy grają w siatkę. Co Wy na to?

- Nowe dupeczki. -mruknął wyraźnie zadowolony Maciek, na co się zaśmiałam.

- Ja jestem za. Reszta chyba też.  -rzucił Igor dając buziaka mi w czoło, po czym wyszeptał mi na ucho, że się martwi o mnie. Ja na to lekko się uśmiechnęłam zapewniając go, że wszystko gra. Szkoda, że i ja w to nie wierzę.

Gdy wszyscy się przebraliśmy i spakowaliśmy potrzebne rzeczy wsiedliśmy do wypożyczonych sportowych samochodów i pojechaliśmy najpierw do maka składając olbrzymie i różnorodne jedzenie. Po otrzymaniu naszego zamówienia ruszyliśmy na plażę. Po jakiś 10 minutach zaparkowaliśmy na praktycznie pustym parkingu. Za to ludzi na piasku nie brakowało.

Znaleźliśmy wolny obszar, gdzie wszyscy się pomieścimy. Rozłożyliśmy koce i sciągneliśmy z siebie ciuchy. Usiedliśmy na kocach i zabraliśmy się za jedzenie. Byłam cholernie głodna. Zjadłam trzy jalapeño burgery, dwa opakowania dużych frytek, wypiłam dużą cole, i małego wrapa. Przeszukałam kolejną torbę w poszukiwaniu mojego jalapeño burgera, ale go nie znalazłam. Mój zmysł węchu okazał się nie zawodny, bo znalazłam złodzieja mojego burgera, który właśnie lądował w jego żołądku. Rzuciłam się na Blachę wyrywając mu moje jedzonko.

- Szukałam tego!  -krzyknęłam wracając na swoje miejsce i kończąc szybko mojego burgera, by nikt na niego nawet nie spojrzał.

- Jezu dziewczyno weź wyluzuj. Dużo możesz zjeść.  -rzucił Patryk biorąc innego burgera.

- No dzięki, każda dziewczyna to chce usłyszeć.  -stwierdziłam pijąc cole.

- Właśnie! Zapomniałem uprzedzić. Ana ma świra na punkcie jalapeño burgerów. Może ich zjeść dziesięć, a po tym nadal ma miejsce na kolejnych sześć.  -uprzedził Krzychu, szkoda że trochę po czasie.

Aktualnie leżę już z pół godziny i opalam brzuch. Słucham sobie nowej piosenki Sariusa "Wiking" na głośniku i rozmyślam o swoim życiu. Aż tu nagle coś uderzyło mnie w czoło.

- Kurwa!  -krzyknęłam głośno otwierając oczy. Ujrzałam przystojnego brutena, który wziął w swoje dłonie piłkę do siatkówki, która leżała obok mnie. Podniosłam się i pomasowałam obolałe czoło.

- Bardzo przepraszam. Źle piłkę zaserwowałem.  -chłopak próbował się tłumaczyć, a ja się cicho zaśmiałam.

- Jesteś Polakiem? Myślałam, że tu będą sami Hiszpanie.  -spytałam rozkładając się wokół. Większość chłopców gdzieś znikła, został jedynie Kuba, Krzysiek, Borys i Sebastian, który wrogo patrzył w moją stronę. Zniszczyłam brwi nie wiedząc o co chodzi. Z zamyślenia wyrwał mnie głos bruneta.

-No, a ja myślę że zagadam ze śliczną Hiszpanką, a to moja rodaczka.

Zaśmiałam się cicho lekko rumieniąc na twarzy.

- Jestem Hubert.  -chłopak wyciągnął w moją stronę dłoń, którą lekko uścisnęłam.

- A ja Anastazja.

- A więc Azja może w ramach przeprosin wyjdziesz ze mną wieczorem na drinka?

- Chętnie, ale dlaczego Azja?  -spytałam spoglądając w oczy nowo poznanego chłopaka.

- Bo nie Ana. A Azja to końcówka twojego imienia. A Azja to bardzo piękny kontynent, jak i nowa koleżanka.

Wtedy się rumieniłam? Zmiana. Ja właśnie płonę.

- Dziękuję.

- Dałabyś mi swój numer telefonu?  -spytał Hubert podając mi swój telefon, który załapałam w dłonie i wprowadziłem ciąg liczb zapisując kontakt jako "Azja".

- Proszę.  -oddałam mu jego własność.

- Muszę lecieć, bo przyjaciele na mnie czekają. Do zobaczenia Anastazjo.  -rzucił chłopak odchodząc w stronę boiska do siatkówki.

- Do wieczora!

Gdy chłopak odszedł na tyle daleko rzuciłam się spowrotem na kocyk.

- Siostra widzę, że flirt udany!  -krzyknął Krzysiek, a ja tylko wybuchłam śmiechem.

- Nawet nie wiesz jak bardzo.  -związałam swoje włosy w koka.

- Jak to?  -spytał zdezorientowany Kuba, a ja się tylko zaśmiałam.

- No nie! Znów to zrobiłaś?  -Krzychu nie mógł opanować śmiechu.

- Ale co? Nic nie rozumiem.  -spytał Bedoes, a mój brat wybuchł jeszcze większym śmiechem.

- Podała dla tego Huberta numer do znajomej nam pizzeri, więc nici z flirtu i spotkanka.  -wyjaśnił Que dla Bediego.

- Ale dlaczego?  -spytał blondyn co ma psa Gustawa.

- Nie lubię takich typów. A gdzie Sebastian?  - spytałam, a mój brat kiwnął głową za mnie. Odwróciłam się dostrzegając jak chłopak którego chyba kocham całuję jakąś Hiszpankę.
Odwróciłam od nich tylko smutny wzrok i upiłam łyk coli znosząc uciążliwe spojrzenia trzech chłopaków.

- A dajcie mi spokój. Nie gadać, nie pytać.  -stwierdziłam biorąc szlugi i ruszając w stronę wody.

Szłam brzegiem morza paląc papierosa. Usiłowałam się nie rozpłakać, ale troszkę nie wyszło. Po trzydziestu minutach wróciłam do chłopców mówiąc, że jestem zmęczona i wracam. Igor zabrał się ze mną, a reszta została. Całą drogę do domu Reto pytał mnie co się dzieję. Za to ja nie słuchałam go, chcąc jak najszybciej znaleźć się w domu. Postanowiłam, że tam wyjaśnię wszystko dla przyjaciela.

La Vida Loca | White 2115Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz