2

3.5K 136 215
                                    

Miną tydzień odkąd Igor złożył mi propozycję. I trzy dni odkąd podjęłam decyzję. Teraz właśnie domykam ostatnią walizkę. Ogólnie inicjatorem wakacji był Reto i z tego co mi mówił, to to że będzie duża ekipa. Już dziś lecimy do Hiszpanii na dwa miesiące. A z tej całej ekipy to wiem jedynie, że będę ja, Wesoła Ekipa, Igor z ekipą, Wac Toja, Żabson, Beteo, Blacha 2115, Bedoes i jeszcze ktoś, ale Igor nie raczył mi powiedzieć.

- Ana, chodź już, bo musimy lecieć na lotnisko! -krzyknął mój brat, więc zniosłam dwie walizki, które Krzysiek zniósł do samochodu. Ja w tym czasie zamknęłam mieszkanie uprzednio wszystko wyłączając. A następnie razem z Kondrackim ruszyliśmy na lotnisko.

Dowiedziałam się że lecimy prywatnym samolotem, więc stoję razem z Igorem, Blachą, Bedoesen, Żabką, Wacem i Adrianem i palimy szluga, czekając na spuźnialskiego tajemniczego pana.

- Ughh.. Igor. Ten gościu tak zawsze? Co z nim? Zadzwoń raz jeszcze do niego. -rzuciłam lekko zdenerwowana paląc drugiego już papierosa.

- Dzwoniłem, ale nie odbiera. To nie moja wina Ana.. -chłopakowi przerwał Blacha 2115.

- Właśnie idzie. -spojrzałam w tamtą stronę i rzeczywiście jakiś chłopak mniej więcej w moim wieku zmierzał w naszą stronę.

- Sorki chłopaki, ale zaspałem. -krzyknął zbijając z wszystkimi po kolei pięść.

- Sebastian to jest Anastazja. Ana to jest White. Poznajcie się. -przedstawił nas sobie Igor, a ja tylko zmierzyłam go wzrokiem, on dokładnie to samo zrobił. Już wiem, że go nie polubię.

- Ana. -przedstawiłam się rzucając szluga i depcząc go butem.

- Sebastian. -rzucił krótko, po czym weszliśmy do samolotu, gdzie siedziała już reszta. Zajęłam ponownie swoje miejsce, ale ktoś jak na złość musiał się do mnie dosiąść.

- Ughh.. Nie masz innego miejsca? -spytałam lekko zdenerwowana nowego kolegę, a ten się tylko zaśmiał.
- Jest inne miejsce, ale chciałem tu usiąść.

- To sobie siedź tu, ale zdala ode mnie. -zabrałam swoją torebkę i wstałam ze swojego siedzenia i przeniosłam swój tyłek na kolana Igora. Ten mnie tylko mocno przytulił, a ja wtuliłam się w zagłębie jego szyji.

- Co jest mała? -zapytał z troską przyjaciel głaskając mnie po pleckach.
- Sebastian mnie wkurza. Najpierw się pół godziny spóźnia, a teraz siada obok mnie specjalnie by mnie zdenerwować. I udało mu się to, mimo że jeszcze nie wystartowaliśmy.
- Oj słońce, może nie będzie tak źle?

- Mam nadzieję.

- Ey! Ana! -usłyszałam jak ktoś mnie woła, spojrzałam w stronę Krzyśka, a ten jak głupi zrobił mi i Reto zdjęcie gdzie się przytulamy, a na następnym pokazujemy środkowy palec.

- Krzysiek! Jesteś głupi, czy głupi? Bo ja myślałam że tylko upośledzony. Nie wkurwiać mnie dzisiaj chłopcy. Wystarczy że jestem jedyną dziewczyną pośród bandy samców. -wykrzyczałam na cały samolot.

- Ehh.. Chodź z nami Candy się napijesz. -zawołał Maciejka.

- Nie mam ochoty. -odpowiedziałam idąc na sam koniec samolotu, gdzie na jednym z foteli siedział Kuba, a na przeciwko Blacha i White. Usiadłam obok przyjaciela i zakładając kaptur bluzy na głowę, wtuliłam się w rapera.

- Co jest piękna? Też idziesz spać? -spytał Kuba, a ja tylko pokiwałam głową zamykając ciężkie powieki. Que wziął xanax popijając wodą, następnie także ubrał kaptur na głowę i zasnęliśmy wtuleni w siebie.

Po przespanych kilku godzinach ktoś zaczął mnie budzić. Leniwie uchyliłam oko, poczym ponownie je zamknęłam i wtuliłam się w Kubę.

- Śpiochy wstawać, właśnie wylądowaliśmy. -To był Blacha, dźgał to mnie to Quebonafide w ramię, by nas obudzić. Mój przyjaciel zaczął się ruszać i nici było że spania.

La Vida Loca | White 2115Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz