Na tarasie przesiedziałam z dwie godziny i nikt do mnie nawet nie przyszedł. Chodź może na jedno to dobrze. Tylko ja, zimną kawa, fajeczki i święty spokój. No i jeszcze myśli krążące wokół dwóch raperów. I nie, nie mowa tu o Dwóch Sławach, tylko o Igorze i Sebastianie. Nie zniosłabym kolejnych godzin w samotności, potrzebowałam zająć czymś głowę, by nie myśleć o chłopcach. Nie dane mi było to, bo gdy tylko zobaczyłam Igora z chłopakami przed telewizorem przypomniało się, że mam z nim pogadać.
- Bugajczyk ubieraj bluzę i buty i idziemy się przejść. -oznajmiłam podchodząc do Quebonafide i ściągając mu bluzę przez głowę. Kolejno ubrałam ją na siebie i się lekko uśmiechnęłam.
- Nie oddam Ci już jej, bo jest mi w niej cieplutko. A chyba nie chcesz Kubusiu, bym była chora, szczególnie na wakacjach? -spytałam zmieniając głos na słodki, a przyjaciel się zaśmiał.
- No jasne, że nie chcę. Weź ją sobie. I tak zajebałem ją dla Krzycha, więc poniekąd jest Twoja.
- Ey! -Krzysiek się oburzył, a wszyscy mieli z niego polewke, bo robił miny jak dziecko.
Ubrałam buty i poczekałam jeszcze chwilę na Igora, po czym ruszyliśmy w stronę centrum miasta.
- Więc o czym chciałaś pogadać? -spytał Reciak częstując mnie szlugiem, którego chętnie przyjęłam. Odpaliliśmy papierosy i założyłam kaptur bluzy na głowę.
- Hmm.. No sama nie wiem. Może o tym, że biłeś się z Sebkiem!? -podniosłam wkurzona głos, a przyjaciel cicho westchnął.
- Dobrze wiesz, że zasłużył. Poza tym on pierwszy mnie pchnął. -chłopak zacięcie się bronił.
- Igor! Nie rozumiesz, że tak nie można? Wojtek musiał przełożyć z nim sesję, bo twarz Sebka była w krytycznym stanie. -opierdalałam równo rapera, a ten spojrzał na mnie przez chwilę, po czym dalej szliśmy.
- Jak już mówiłem, zasłużył. -chłopak odparł cicho i wypuścił dym z płuc.
- Wiem, że zasłużył. I bardzo jestem Ci wdzięczna, że mnie bronisz. Ale musicie porozmawiać i wyjaśnić to, bo atmosfera jest napięta jak silikonowe cycki Karoliny. -chłopak się zaśmiał na wspomnienie piersi jej dawnej koleżanki z przywilejami, po czym przybrał poważną minę.
- A kiedy Ty z nim porozmawiasz?
- Sama nie wiem. To nie jest łatwe.
- Mała, nic w życiu nie jest łatwe. Dobrze o tym wiesz.
- Wiem duży.
- Wiele przeszłaś i z tą miłością też dasz sobie radę.
- Oby tak było. Dziękuję, że jesteś misiek.
- Nie ma za co słonko. Kocham Cię i zawsze będę. -dostałam szybkiego całusa w czoło, z czego zachichotałam. Igor to najlepszy przyjaciel jakiego możecie sobie wyobrazić.
- Chodźmy na pizzę. -zaproponowałam z uśmiechem na twarzy.
- Ale Ty stawiasz.
- Nie.. To Twoja działka. -walnęłam go lekko w ramię, na co chłopak się zaśmiał.
- Chyba Twoja!
- Kto pierwszy ten lepszy! -zaśmiałam się i rzuciłam pędem w stronę najbliższej pizzerii.
- Ana uważaj! -usłyszałam jeszcze tylko głośny krzyk przyjaciela, po czym poczułam ostry ból w całym ciele i stłumione krzyki przyjaciela, który kazał nie zamykać oczu i że karetka już jedzie. Nic nie rozumiałam.
CZYTASZ
La Vida Loca | White 2115
FanfictionŁajcior, jeśli kiedykolwiek to przeczytasz to nie uznaj mnie za wariatkę. [ Ale to desperacko brzmi. Xd ] Dziękuję za zajebistą okładkę @masti_nasti. Ana jesteś świetna perełko! <3