Padałam na twarz i byłam mega zmęczona. Po 4 godzinach jeżdżenia po mieście i szukania Reciaka w każdym możliwym miejscu zrezygnowani wróciliśmy do willi. Kurwa. Nikt nie pomyślał żeby sprawdzić dom. Rzuciłam się pędem do drzwi, a po chwili znalazłam się w salonie z resztą przyjaciół. To co zobaczyłam przerosło moje oczekiwania. Nie wiedziałam, czy mam się śmiać, czy płakać. Bugajczyk siedział na dywanie myśląc, że lata i śpiewał pod nosem jakaś piosenkę w dziwnym języku.
- Igor? Dobrze się czujesz? -spytałam podchodząc bliżej chłopaka, a ten nawet na mnie nie spojrzał. Miło.
- Nie jestem Igor, jam jest Alladyn! Przemierzam świat na moim latającym dywanie!
- Igor, no bez jaj.
- Jam jest Alladyn! A jajek, nie ma, rano robiłem jajecznicę. -chłopak oznajmił całkowicie poważnie, a reszta chłopaków ciągle się śmiała z jego fazy. Mi nie było do śmiechu. Tu chodzi o mojego przyjaciela, który znów prosi się o odwyk. Nie chcę by ćpał. Oczy miałam pełne łez, ale nic na to nie mogłam poradzić.
- Alladyn, spójrz na mnie. -jak na zawołanie chłopak odwrócił się w moją stronę i wrzeszczył oczy.
- Jasmine!
- Że kto!?
- Moja ukochana i przyszła żona Jasmine. Co Ty tu robisz malutka? I jakim cudem latasz? -chłopak pociągnął mnie na swoje kolana i zaczął przyglądać się mojej twarzy, przytuliłam się do przyjaciela i zaczęłam płakać. Nie miałam już siły. To nie tak miały wyglądać te wakacje.
- Proszę Cię przestań brać to gówno, ja chcę mojego Igora, a nie spierdolonego Alladyna. Rozumuesz kurwa!?
- Jasmine, malutka proszę Cię nie płacz. Zmienię się dla Ciebie, bo Cię kocham. Tylko przestań płakać, bo musimy wrócić do mojego pałacu. A jak będziesz czegoś potrzebowała to Dżin Ci da wszystko co zapragniesz. Tylko już nie płacz. -chłopcy przestali się śmiać widząc moje łzy, a słysząc wyznanie Igora to już całkowicie.
- Dosyć tego. -zaczełam przeszukiwać kieszenie Bugajczyka, w których znalazłam torebki z kryształami, pixy, czy zioło. Poszłam do jego pokoju i przegrzebałam całe łóżko i jego rzeczy. W całym tym syfie znalazłam jeszce 15 gram różnych narkotyków. Wróciłam z wszystkimi do salonu, a chłopcy wytrzeszczyli oczy na widok znaleziska.
- Jasmine moja kochana, co chcesz z tym zrobić?
- Nic takiego Alladynku. Schowam, żeby nikt nie widział.
- To dobrze. Bo jak taka jedna się dowie to nie będzie chciała mnie znać. -wyznał smutno bawiąc się palcami.
- Obawiam się, że już wie wszystko.
- I nie uciekła?
- Nie. Bo musi pomóc swojemu przyjacielowi.
- Ten przyjaciel ma już dość.
- Czego takiego?
- Głównie bycia przyjacielem. Ale taki już mój los.
- Jak to?
- Ona kocha kogoś innego, z wzajemnością, tyle że oboje boją się do tego przyznać. A ja jestem tylko przyjacielem. -po Igora policzkach ciekły łzy, po moich zresztą też. Reszta tylko stała i przyglądała się sytuacji. Usiadłam na Igora kolanach okrakiem i mocno się w jego wtuliłam.
- Misiek, jesteś najważniejszą osobą w moim życiu. Ważniejszą od Krzyśka, ale on o tym nie wie, bo to przygłup.
- Ey! -mój brat parsknął śmiechem, po czym udawał oburzonego.
CZYTASZ
La Vida Loca | White 2115
FanfictionŁajcior, jeśli kiedykolwiek to przeczytasz to nie uznaj mnie za wariatkę. [ Ale to desperacko brzmi. Xd ] Dziękuję za zajebistą okładkę @masti_nasti. Ana jesteś świetna perełko! <3