Twoje pojawienie się
Było jak nagła zmiana pogody
Naprzemienny spadek
I wzrost temperatury
Zrobiło się duszno
I powietrze zgęstniało
Tym razem huragan
Męskie dostał imię
Byłeś jak burza
Rozszalała w moim wnętrzu
I paradoksalnie
Przyniosłeś mi spokój
Pioruny i grzmoty były
Niczym najpiękniejsza muzyka
Zaczęło się niewinnie
Od niepewnych kropel
Ze źródłem w moich oczach
A ujściem gdzieś na końcu brody
Pokochałam burzę
Zimne powietrze
Które czasami
Tylko dla mnie
Stawało się gorące
I koiło zmrożone serce
Uwielbiam ją nadal
Świat przy niej zwalnia
Nabiera poetyckiego uroku
I szalejesz tak w moim wnętrzu
Po dziś dzień bez przerwy
I wszystko w moim życiu
Ma twój rytm
Martwi mnie tylko
I stale przeraża
Że burza kiedyś się kończy
A ja pierwszy raz nie chcę
By wyszło znów słońce
CZYTASZ
Poezje martwego wieku
PoezjaZbiór myśli, których nie chcę trzymać w głowie. Interpretacja należy do Was. Do mnie tylko pieprzenie bez ładu i składu o rzeczach błahych i głupich, których nawet nie rozumiem.