12. W Paszczy Lwa

15 1 1
                                    

Otworzyłam oczy. Byłam w jakimś ciemnym, małym pomieszczeniu. Jedyne źródło światła dawało okno, z którego wychodziły pnącza porastające resztę pomieszczenia. Próbowałam się ruszyć, ale nie mogłam. Zdałam sobie sprawę, że nie tylko okno, ściany i podłoga były całe porośnięte chwastami. Ale ja też.

Nie było nawet możliwości drgnąć, pnącza były owinięte wokół mnie zbyt gęsto i ciasno. Pozostało mi tylko czekać. W końcu miałam mnóstwo czasu na analizę tego, co się stało.

Po pierwsze: Rother nie... NIE!

Nie umiałam przyjąć tego do wiadomości. Wciąż było tak wiele niewiadomych... Jednak ta jedna rzecz była pewna, a ja nie umiałam tego zaakceptować...

To niemożliwe, żeby Rother zginął... Jedyna osoba, która trzymała mnie w jakkolwiek stabilnym stanie, łagodziła ewentualne sprzeczki z Nif...

Właśnie. Gdzie była Nif?

Zaczęłam rozglądać się po innych celach, ale moja mała możliwość obracania głowy jak i niewielka widoczność przez chmarę zielska... Mocno to utrudniała. Zaczęłam krzyczeć w nadziei, że ktoś mi odpowie.

Ale nikt nie odpowiadał. Nawet echo.

Czyli były dwie możliwości: zostałyśmy rozdzielone, aby nie robić problemów albo...

Zostałam zdradzona.

To nawet pasowało... Nif, która nagle zmienia nastawienie, żeby się nam przypodobać, szuka odpowiedniej okazji, by oddać nas w ręce wroga... Rother był wykończony i mocno ranny, gdy Nif nie została nawet draśnięta...

Ale z drugiej strony... Znając kit umiejętności i charakter Rothera, on po prostu nie pozwolił skrzywdzić Nif... Jednak na pewno krzywdził ją psychicznie, kiedy ona widziała te wszystkie osoby, które ginęły z miecza Rothera. Dlatego była za poddaniem się dla zatrzymania przelewu krwi. To... Brzmi bardziej jak ona. Poza tym kiedy ona miała skomunikować się z kimkolwiek, skoro cały czas byłyśmy razem?

Jednak na tę chwilę miałam za mało informacji, by cokolwiek stwierdzić. Równie dobrze to Rother mógł nas oszukać i nasłać nam na oczy iluzję, bo przecież nie mieliśmy pewności, czy w tym świecie istnieje coś podobnego...

"Czyli jest szansa, że Rother żyje!" - palnęłam szybko w myślach.

Jednak to było tak nieprawdopodobne... Nie, potrzebowałam zmienić temat, moje teorie zachodziły za daleko.

Zaczęłam się zastanawiać nad tym, co się działo wcześniej... Zdjęłam biały kombinezon, rzuciłam go na ziemię i zauważyłam czarne plamy, jakby ktoś obrzucił mnie czarną farbą... Jednak skoro byłam sama w bazie to raczej niemożliwe, więc musi być to jakaś mechanika gry. Tylko po co ktoś tworzy mechanikę, która zmienia kolor stroju do Barwy nosiciela?

Może ze względów estetycznych? W końcu pomarańczowe włosy nie wyglądałyby najlepiej z fioletowym ubraniem... Przynajmniej według mnie.

- Przyszedłem po czarną. - usłyszałam głos, który wyrwał mnie z zamyślenia.

- Aa! - krzyknęłam przerażona, bo przez zamyślenie zaczęłam już zapominać o sytuacji.

- Boże, drzesz się jak małe dziecko... - powiedział chłopak, który był już na tyle blisko, bym mogła mu się przyjrzeć.

Miał niebieskie włosy, oczy i ubranie. W skład jego odzienia składała się zwykła, lekko potargana jasnoniebieska koszula i nieco ciemniejsze spodnie. Nie miał na sobie pancerza przy sobie żadnej broni, co wydało mi się dziwne.

- A ty co się tak gapisz? - zapyskował chłopak.

Zarzekam się, gdybym tylko miała jak, chłopak dostałby z liścia. Najmocniej jak potrafię. Jednak w mojej obecnej sytuacji wolałam po prostu milczeć i czekać na to, co się wydarzy.

Game of Death [PL]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz