Chapter 5: Diabelskie Poszukiwania

548 30 13
                                    

Elizabeth Pov.

To byłoby zbyt piękne, gdyby się udało.

Gdy tylko postawiliśmy nogi na stacji w Centralu Ed zaczął pędzić w stronę biblioteki. Już w pociągu był irytujący. Cały czas się kręcił i narzekał jakby to miało skrócić podróż. Kiedy w końcu stanęliśmy przed biblioteką miałam ochotę wybuchnąć śmiechem. Cały budynek spłonął, bo jakże by inaczej.

- Doszczętnie spłonęła. - wyszeptał Ed, trzymając szczątki jakieś książki, która po chwili się rozpadła na naszych oczach.

- Majorze Armstrong! - za nami pojawiło się dwóch żołnierzy. Kobieta o krótkich brązowych włosach i młody blond włosy mężczyzna. Stali na baczność i patrzyli przed siebie.

- Podporucznik Ross i Sierżant Brosh. - powiedział major, spoglądając na dwójkę. - O co chodzi?

- Ma się pan stawić w Dowództwie Centralnym! - odpowiedziała kobieta.

- Przejmujemy ochronę nad Edwardem Elriciem. - dodał mężczyzna.

- Dobrze.

- Co to ma znaczyć? - oburzył się Edward. - Już myślałem, że się uwolnię od staruszka, a tu następna eskorta?

Mustang potrafił być upierdliwy. Jestem pewna, że wiedział o tym, że jestem z Elricami a mimo to wydał rozkaz pilnowania ich. Major podszedł na początku do braci i pożegnał się, poczym przyszedł do mnie i położył swoje ciężkie ręce na moje ramiona.

- Elizabeth, uważaj na siebie. - odparł i przyciągnął mnie do siebie. Czy on mnie właśnie przytulił? Zwrócił się do żołnierzy. - Daje wam też takie zadanie! Macie chronić panienkę Pierce!

- Słucham?!

- Tak jest! - odpowiedzieli churem.

No pięknie.

***

Jechaliśmy autem. Ed robił to co zawsze, czyli narzekał na wszystko i wszystkich. Kiedy Podporucznik Ross dowiedziała się, że bracia chcieli znaleźć materiały z biblioteki zaproponowała byśmy spotkali z osobą, która była zaznajomiona z materiałami z pierwszego oddziału. Oczywiście Ed nie był przekonany, ale i tak postanowiliśmy do niej pojechać.

Sierżant Brosh przypatrywał się podejrzanie Alowi.

- Jakiś problem? - zapytał Al.

- Wybaczcie, że pytam, ale czemu nosicie zbroję?

- On tak ma! - zawołali zdenerwowani bracia. Parsknęłam śmiechem na tę całą sytuację.

Dojechaliśmy na miejsce. Podporucznik zaprowadziła nas do małego schowka. Ed otworzył drzwi, a z schowka wyleciał stos książek.

- Co to za góra książek? - zapytał Ed gdy zajrzał do środka.

Rzeczywiście było tam dużo książek. Bardzo dużo. Ogromne kolumny stały wzdłuż ścian, gotowe w każdej chwili się zawalić. Ruszyliśmy w głąb labiryntu stworzonego przez literaturę. Ciężko było się przecisnąć przez to wszystko. Każdy miał problem z wyjątkiem Eda.

- Naprawdę ktoś tutaj mieszka? - zapytał Sierżant.

- Shesko? Jesteś tutaj? - zawołała Podpułkownik Ross.

- Pomocy! Ratunku! - usłyszałam wołania, przechodząc obok jednego z stosu książek. Podeszłam powoli do niego i zauważyłam, że wystaje z niego ręka.

TRUTH [Fullmetal Alchemist] Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz