Chapter 4: Resembool

553 34 15
                                    

Edward Pov.

- Podpułkownik Hughes!

- We wschodnim dowództwie byli zajęci i żegnam się z tobą w ich imieniu. - powiedział Hughes, patrząc przez okno pociągu.

- Dziękuję, ale dlaczego jest ze mną major? - spytałem, spoglądając na dużego mężczyznę, siedzącego tuż obok mnie.

- Czy to nie oczywiste? Scar może zaatakować ponownie.

- Myślałem, że od tego jest z nami Elizabeth. - powiedziałem niezbyt zadowolony.

- Elizabeth? Kuzynka Mustanga?

Podpułkownik zna Elizabeth? Czemu myśli, że jest ona kuzynką Pułkownika? Czy ma to coś wspólnego z "sprawami" Elizabeth i Pułkownika?

- W każdym razie, major chce dobrze. Proszę przyjąć także jego pomoc. - odparł Hughes gdy mu nie odpowiedziałem.

- Dzieci nie powinny być takie nieśmiałe. - powiedział głębokim głosem major.

- Nie jestem dzieckiem! Jest Pan pewien, że Al wsiadł? - spytałem, gdy już się uspokoiłem.

- Oczywiście. Siedzi razem z przewozem zwierząt. Nie chciałem by był samotny.

- Za kogo ma pan mojego brata?!

Na stacji rozbrzmiał sygnał odjazdu.

- Uważajcie na siebie! - Hughes zasalutował z uśmiechem. - I dajcie znać jakbyście wybierali się do centrali.

Razem z majorem odsalutowaliśmy. Pociąg ruszył.

Usiadłem na swoim miejscu obok majora. Miał ręce założone na pierś a jego wąs idealnie był ułożony. Nagle dobiegł mnie dźwięk obcasów uderzających o podłogę. Czyli jednak zdążyła.

Elizabeth stanęła przed nami i podniosła swoją walizkę by odłożyć ją na półkę nad nami, jednak za nim zdążyła cokolwiek zrobić major wstał i wziął ją od niej.

- Pani pozwoli, że ja to zrobię. - odparł major i z łatwością odłożył walizkę. Elizabeth patrzyła na niego zdziwiona, trzymając dłonie w kieszeniach swojego płaszcza. Chyba nie przywykła do zwykłej bezinteresownej pomocy. - To zaszczyt podróżować z tak piękną kobietą. Jestem major Armstrong. - mężczyzna ukłonił się dziewczynie z uśmiechem na twarzy. Ta tylko na niego spojrzała i usiadła na swoim miejscu naprzeciwko nas.

- Elizabeth jestem. - odpowiedziała dziewczyna wpatrując się w okno.

Nie mówiła nic więcej. Major sięgnął po jakiś notatki i zaczął czytać. Oparłem się o okno i patrzyłem jak krajobraz cały czas się przeistacza. Moje powieki powoli się zamykały. Chwilę później zasnąłem.

***

- Ed.

Otworzyłem oczy. Znajdowałem się nadal w pociągu. Wnioskując po widoku zza okna musieliśmy być blisko Rosembool. Wszędzie rozpoznałbym te pola i lasy.

Major cały czas mi się przyglądał. W końcu spojrzałem na niego.

- O co chodzi?

Major wystawił palec przed siebie i wskazał na siedzenia naprzeciwko nas. Elizabeth spała przykryta swoim płaszczem. Jej długie fioletowe włosy zwisały z siedzeń. Obydwie dłonie miała pod głową a nogi skulone pod siebie. Brwi miała lekko ściągnięte. Na pewno nie śniło jej się coś miłego.

- Nie miałem serca by ją budzić. Obudzić taką piękność to jak zgrzeszyć, ale nie możemy pozwolić by przeżywała koszmar! - odparł major spoglądając na dziewczynę.

TRUTH [Fullmetal Alchemist] Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz