Chapter 14: Powrót

39 3 1
                                    

Ed Pov.

- Na pewno ci nic nie jest?
„Nic się nie działo, Ed. Muszę kończyć."
- Ok. Cześć.

Odłożyłem słuchawkę na miejsce i westchnąłem. Winry zapewniała mnie, że nic jej nie było, ale nie było jej ze mną, więc nikt tak naprawdę nie wiedział co Naczelnik może zrobić.

- Nic jej nie jest. - Al również odetchnął z ulgą.

- Jak łatwo was podejść, kiedy się o kogoś martwicie. - i znowu zawał serca, gdy zza naszych pleców wyszedł uradowany Greed.

- Ling!

-Ile razy mam mówić, jestem Greed. - powiedział dumny z siebie. Gdy go widzieliśmy kilka godzin temu był jeszcze z...

- Gdzie jest Elizabeth?! - wykrzyknąłem łapiąc go za kołnierz marynarki i dociskając do ściany budki telefonicznej. Greed podniósł ręce jakby chciał się poddać i skrzywił się na moje pytanie.

- Myślicie, że nie mamy nic innego do roboty jak latanie za wami i łamanie wam kończyn? Gdybyśmy mieli coś jej zrobić to by się to stało w podziemiach. - lekko zluzowałem uścisk a Greed wyrwał się z niego i poprawił ubranie. - Nie musisz się denerwować, byliśmy na randce a potem ją odprowadziłem w łapy waszego kumpla żołnierza. Nic. Jej. Nie. Jest. Dotarło? - uścisk w moim gardle pojawił się gdy homunkulus wspomniał o „randce", wiedziałem, że nie mówił na serio, jednak nie podobało mi się jak to powiedział.

- Czego w takim razie chcesz? - Greed sięgnął do środkowej kieszeni marynarki i wyciągnął z niej fragment urwanego materiału.

- Wiadomość od waszego kumpla.

- W języku Xing? Co to oznacza? - spytałem gdy moje oczy ujrzały czerwone znaki.

- Ja mam wiedzieć? To nie mój język. Macie to dać jakiejś jego podwładnej.

- Pójdziesz za nami i ją zabijesz, nieprawdaż?

- Po co mam to do cholery robić? Nie jestem damskim bokserem, a wręcz dżentelmenem jak to uznała Elizabeth. I nie jestem kłamcą. A więc, nara. - homunkulus zaczął odchodzić od nas w stronę miasta.

- Hej, Lin!

- Greed. - poprawił mnie po raz kolejny i nawet się nie odwrócił.

Elizabeth Pov.

Widziałam powoli rosnącą irytację Roya gdy szliśmy i jego zaciśnięte usta by nic nie powiedzieć. Słodki był, gdy się tak irytował. A na kogo się denerwował? Oczywiście na mnie, ale nie wiem czego Roy oczekiwał. Że się załamię, wpadnę w szloch i stracę kontrolę nad sobą? Hughes nie żyje, ale moje zachowanie już tego nie zmieni. Nie cofnę czasu, nie przyjmę kulki za niego. Teraz muszę się skupić by nie stracić nikogo innego. Gdy dotarliśmy do budek telefonicznych, ostatni raz przełknęłam ślinę i jakby nic podeszłam do złotowłosych braci. Nie myśląc za wiele rozłożyłam ramiona by przytulić Eda, jednak ten zanim cokolwiek zdążyłam zrobić złapał mnie za koszulę i potrząsnął.

- Nie możesz tak robić! Czy Bóg cię opuścił?! - zawołał wściekły.

- W moim przypadku to ciężkie pytanie. Nie?

„Mam nadzieję, że nie."

- Nie możesz się tak rzucać na jakiegoś Boga! Mógł cię zabić! Nie możemy cię stracić, jasne?

Nic nie poradziłam na uśmiech, który pojawił się na mojej twarzy. Złote oczy Eda były głęboko wbite we mnie.

- Nie mogę tego obiecać. Bogowie z jakiegoś powodu sami do mnie ciągną.

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Jun 09, 2023 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

TRUTH [Fullmetal Alchemist] Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz