Chapter 8: Greed

183 16 15
                                    

Roy Pov.

Hughes został zamordowany. Elizabeth zniknęła, może też nie żyje. Ktoś z dowództwa zabronił majorowi powiedzieć o podejrzanych. I to wszystko kiedy przeniosłem się do Centrali. Nie tak miałem wspominać ten dzień.

Po pokoju rozbrzmiał huk. Moja ściśnięta dłoń uderzyła w blat biurka, przewracając przy tym pusty kubek po kawie. Nie zerkając nawet na niego, podniosłem się z krzesła i wyszedłem z gabinetu.

***

Elizabeth Pov.

Czy to kac, czy po prostu boli mnie głowa? To była pierwsza myśl jaka pojawiła się w moim umyśle. Nie otworzyłam jeszcze oczu i nie miałam wcale na to ochoty. Chciałam zostać na ziemi, nawet jeśli była zimna, wilgotna i chropowata. Nie grało to dla mnie roli.

- Nie miałeś jej do cholery zabić!

- I nie zabiłem. To nie moja wina, że nie wstaje!

Wtedy sobie przypomniałam. Hughes.

Zerwałam się na proste nogi, a moja pięść zderzyła się z pierwszą osobą, na którą natrafiła. Envy krzyknął i przeklął, ale szybko złapał mnie za gardło i docisnął do ściany.

- Envy... Ile można, miałeś jej nic nie robić. - powiedziała Lust opierając się o ścianę i poprawiając włosy.

- To ona pierwsza się na mnie rzuciła! Uznałbym to za samoobronę. - Envy wzruszył ramionami, a wzrokiem wrócił do mnie. - Obiecasz, że się będziesz dobrze zachowywać?

- Ty pieprzona, egoistyczna pijawko. - wykrztusiłam.

- Wezmę to za "tak".

Envy puścił moją szyję a ja zdołałam ustać na nogach. Mimo, że przepełniała mnie złość, wiedziałam, że nie mogę walczyć. Mieli przewagę, a ja byłam w obcym dla mnie miejscu.

- Dlaczego ja znów na was trafiłam?

- Nam też miło cię widzieć.

- Gdzie ja do cholery jestem? - zapytałam wkurzona.

- Spokojnie, wszystko po kolei. - Envy ruszył przed siebie, a za nim zaraz Lust. Nie zostało mi nic innego jak również podążyć.

Szliśmy przez pewnego rodzaju kanały, wszędzie było mokro, a przy suficie były przymocowane wielkie rury.

Lust szła przed siebie pewnym siebie krokiem, ruszając przy tym zmysłowo biodrami.

- Czego właściwie ode mnie chcecie? Ty się nie odzywaj. - wskazałam na Envy'iego, który zrobił smutną minę, ale po chwili roześmiał się.

- Wszystkiego się dowiesz. Dlaczego ludzie są tacy niecierpliwi?

- Ludzie wolą wiedzieć, dlaczego zostali porwani.

- Potraktuj to jako zatrudnienie. - odparła uśmiechnięta Lust wchodząc do wielkiej sali.

- Zatrudnienie? Ostatnio chcieliście mnie zabić!

- Plany się zmieniły. Powinnaś się cieszyć, to lepiej dla ciebie. - mruknęła.

- Dla was też. - rzuciłam całkiem na serio, na co Lust uśmiechnęła się i spojrzała na mnie.

TRUTH [Fullmetal Alchemist] Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz