Thor przestał wnikać w moje kontakty z czarnowłosym i o to mi chodziło jednakże kompletnie się do mnie nie odzywał. Mógł się poczuć urażony i dobrze o tym wiedziałam. Loki był przeuroczy w nowej roli mojego chłopaka. Nawet siedząc w celi kiedy tylko mnie widział rozpromieniał się i obdarzał jednym z tych swoich przepięknych uśmiechów zarezerwowanych dla mnie. Nie całowaliśmy się od akcji z Thorem co nie za bardzo mnie cieszyło ale wolałam nie ryzykować. Nie udało mi się uwolnić Laufeysona z celi. Mimo wsparcia ze strony Tonego. Co do niego to stał się moim nowym przyjacielem. Profesor Banner również było do mnie przyjaźnie nastawiony jednak Natasha i Kapitan nie potrafili zrozumieć mojego zachowania i nie za bardzo darzyliśmy się dobrymi emocjami. Mimo wszystko dobrze czułam się w ich towarzystwie co zaczynało mnie coraz bardziej drażnić. W końcu to tylko Midgardczycy. Jestem BOGINIĄ i nie powinnam się z nimi spoufalać jednak coś w sobie mieli i nie do końca potrafiłam powiedzieć czym to było.
- Wiecie spodobało by się wam w Stark Tower. Pierwsze pięć pięter same laboratoria. - zaczął Tony. Właśnie pomagałam im rozpracować berło Lokiego. Jako że Thor nie maił pojęcia nic o magii Stark i Banner poprosili mnie o pomoc Tylko ja potrafiłam im powiedzieć jaką energię skrywa w sobie berło i z czym możemy mieć do czynienia. Nie chciałam na początku im pomagać ale i tak nie miałam nic lepszego do roboty. Jednocześnie nie mogłam pozwolić Lokiemu spełnić jego planów. Czułam się źle z tym że gram na dwa fronty ale Loki przesadzał a Ziemianom przyda się trochę pojęcia o magii. - No bajka wpadnijcie kiedyś.
- Nie ostatnio jak byłem to zrobiła się wielka dziura w centrum. - zaprzeczył ze smutkiem Banner.
- Ja z chęcią cię odwiedzę o ile masz coś tam w moim guście. No wiesz magia i te sprawy. - chciałam odgonić złe myśli bruneta.
- Jeśli technologia i genetyka cię interesuje to zapraszam. - odparł blaszak. - Tak zapewnię wam ekstra warunki zwłaszcza dla ciebie Banner. Zero stresu, niespodzianek.. - powiedział niebezpiecznie podchodząc do Brucea i porażając go prądem. W tej samej chwili do laboratorium wszedł Steve na nieszczęście. Moje mięśnie od razu się spięły ten sztywniak działał mi na nerwy.
- Hej! Odbiło ci? - powiedział podchodząc bliżej. Tony jednak się tym nie przejął.
- I nic? - spytał Banera na co na moje usta wkradł się lekki uśmiech. - Już dawno. - odparł bałwankowi. Zapomniałam wspomnieć że poznałam już wszystkie możliwości tych ludzi i ich historię poprzez grzebanie w ich umysłach. Oni nie mają o tym pojęcia a mnie bawi ta sytuacja więc jesteśmy kwita. No dobra mam małe wyrzuty sumienia ale to w końcu ludzie. - Kurczę ale ty go trzymasz w garści. Jak to robisz? Łykasz brow? Grasz na tubie? Palisz faje? - komentarz Starka wybił mnie z zamyślenia za to rozbawił. Dobry humor towarzyszył mi odkąd z nim przebywałam. Jego komentarze były przekomiczne.
- Dla ciebie życie to żart? - spytał Steve kierując słowa w stronę Tonego.
- Zależy czyje. - odparł. Nie chciało mi się ich słuchać dlatego zajęłam się swoją częścią zadania. Wczuwając się w energię włóczni coraz bardziej wyczuwałam znajomą moc. Kiedyś już czułam coś takiego tylko nie potrafiłam określić kiedy dokładnie. Gdy wybudziłam się z transu kapitan już wyszedł z pomieszczenia co mnie ucieszyło.
YOU ARE READING
Szmaragd jego oczu
FanfictionSpotkanie dwóch dusz tak przeciwnych a jednocześnie tak podobnych do siebie.