Rozdział 8

246 14 0
                                    


5 minut później

Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.

5 minut później.

-Stark jak zawsze spóźniony. Lilith zapraszamy. - powiedział Nick.

-Chwila a gdzie Thor i Banner? - spytałam po czym wszyscy się na mnie spojrzeli.

- Jeśli chodzi o doktora Bannera przemienił się w Hulka zmasakrował nasz magazyn i wylądował gdzieś na ziemi. A Thor.. został posłany przez Laufeysona w szklanej celi na ziemię bez możliwość wydostania się z niej. - odpowiedział mi Fury.

- Spokojnie jak tylko spotkam Lokiego zapłaci mi gorzko za to że uciekł. A Thor jest BOGIEM i na pewno wasza ziemska klatka go nie zatrzyma tak jak mnie i Syna Laufeya. -odparłam zaciskając ręce w pięści.

-To dobrze. Tak więc kontynuując agent Clint dzięki Natashy wyrwał się spod mocy Kłamcy dlatego teraz mam dla ciebie Lilith i dla Natashy zadanie. Musicie go jak najszybciej doprowadzić do normalnego stanu. - powiedział Fury co spotkało się z zaprzeczeniem Natashy.

-O nie ona go nie dotknie. Może sama jest pod mocą Lokiego. -powiedziała na co wszyscy ponownie zwrócili wzrok na mnie.

- Nie no błagam was.. czy mam niebiesko połyskujące oczy? -spytałam na co wszyscy zaprzeczyli. - Czyli odpowiedź jest prosta. Nie jestem pod jego mocą. To że żywię do niego uczuciem nie znaczy od razu że mnie zaczarował.

-No właśnie to jest dziwne. Co w nim takiego jest? -spytał Tony na co lekko się uśmiechnęłam ale tak aby nikt nie zauważył.

-Jesteśmy od siebie tak różni i podobni że to się aż nie trzyma kupy. W wieku 5 lat spotkałam go po raz pierwszy. Jego głos był tak kojący.. To dzięki niemu jestem dzisiaj jeszcze na tym świecie a nie w Walhali bądź Helheimie. On mnie zauważył. Całe życie trzymaliśmy się blisko aż w końcu coś zakiełkowało. To uczucie i jego moc jest aż wręcz nie do opisania. Po prostu to się samo dzieje. Bez naszego wpływu. Lecz teraz pierwszy raz w życiu się na nim zawiodłam. Pierwszy raz poczułam do niego urazę i pragnę zemsty.

- Poza tym świetnie znasz się na magii nasza czarodziejko. Na pewno dzięki tobie Clint szybko dojdzie do siebie. - poparł mnie Tony. Byłam mu za to wdzięczna.

- Ech.. niech będzie. -odparła Natasha.

-Świetnie czyli wszystko ustalone. - odpowiedział Nick

-Nie do końca. Potrzebuję paru rzeczy. - przerwałam mu. - Macie tu na ziemi Arnikę Górską, Bez Czarny i Szałwię Lekarską? Bez tego nikt szybko się nie zregeneruje po hipnozie.

- Coś się znajdzie. Zaraz to załatwię. Jarvis słyszałeś? - spytał Stark swojego elektronicznego pomocnika.

- Już zamawiam panie Stark. - odparł głosik z jego jakby zegarka na ramieniu.

- Świetnie a znasz coś co przywróci do życia naszych agentów? - spytał Fury z ciekawością.

- Znam. Jest to zakazane w dziewięciu światach i można zdobyć to tylko w Helhaimie i Walhali. Skomplikowany przepis złożony z ziół kwiatów i owoców. Więcej informacji udzielić niestety nie mogę. - odparłam na co Fury zasmucił się.

- Wszyscy słyszeli swoje zadania? Świetnie spotkanie uważam za skończone.

Szłam za Nat prowadzącą mnie do sali w której znajdował się obecnie nijaki Clint Barton. Gdy weszłyśmy do środka zobaczyłam mężczyznę o ciemnoblond włosach kręcącego się na kozetce i przykrytego kocem. Z daleka wyczuwałam jego podniesioną temperaturę.

-Natasho musimy współpracować. Inaczej popadnie on w wieczną tułaczkę po swojej świadomości. Jesteś na to gotowa? - spytałam na co rudowłosa przytaknęła.

- W końcu gdyby nie ty wszyscy leżelibyśmy na dnie Pacyfiku bez życia. Czego potrzebujesz? - spytała patrząc na mnie niepewnie.

- Jeśli możesz odbierz zioła od Tonego i przynieś mi moździerz i miseczkę z wodą. Pośpiesz się proszę. -odparłam patrząc na nią, a ta bez mrugnięcia okiem wyszła szybko z sali. Starając się bez ziół zmniejszyć jakoś gorączkę poszkodowanego obniżyłam temperaturę swojego ciała do minimum i przyłożyłam ręce do jego czoła wcześniej wyczarowując na chorym ogniste liny aby się nie wiercił. Nie sprawiały one mu bólu a tylko krępowały jego ruchy. Temperatura jego ciała spadała jednak nie wystarczająco szybko. Postanowiłam wtargnąć do jego umysłu aby go uspokoić. To co tam ujrzałam na długo zapadnie w mojej pamięci. Zabicie setek ludzi idąc po trupach aby osiągnąć cel. Loki naprawdę musiałeś go aż tak wykorzystać? Mężczyzna w końcu powoli się uspokajał dzięki wytworzonej przeze mnie wizji Asgardzkich pól nocą. Rozgwieżdżone niebo widać podziałało na niego uspokajająco tak jak i działało na mnie. W końcu w drzwiach zobaczyłam Natashę z rzeczami o które ją prosiłam. Zabrałam je od niej i zabrałam się do przygotowywania maści. Urwałam kwiaty Arniki rozmiażdżając je w moździerzu szybko dodałam do tego owoce Czarnego bzu i liście Szałwii. Przesypałam przygotowane zioła do miseczki z wodą, wypowiedziałam szybko zaklęcie spajające. Nabrałam trochę maści sprawdzając jej gęstość i powoli nałożyłam ją na czoło i okolice oczu mężczyzny. Maść magicznie się wchłonęła w jego ciało a ten zaczął powoli otwierać oczy. Romanoff patrzyła na moje poczynania z podziwem a gdy zobaczyła jasnoniebieskie oczy mężczyzny na jej twarz wkradł się lekki uśmiech i ulga. Szybko zdematerializowałam ogniste liny uwalniając mężczyznę.

- Emm... Natasha? Kto to jest? Nie mów że jesteśmy w Niebie bo tak wyglądają tylko anioły. - powiedział niebieskooki co wywołało u mnie śmiech.

- Poniekąd masz rację. Lilith jest boginią. Siostrą Thora. -Odpowiedziała Nat przysiadając obok niego na krześle.

-Lilith Surtrdaught tak dokładniej córka Surtra i przybrana siostra Thora. A ty jak się nazywasz? - spytałam bo wypadało się jakoś zapoznać.

-Clint Barton aka Hawkeye. Miło mi. Jeśli dobrze wnioskuję uratowałaś mnie od śmierci. Dziękuję, mam u ciebie dług wdzięczności. -odparł uśmiechając się lekko. - Natasha ile naszych zabiłem?

- Clint to teraz nie ważne. Nie byłeś sobą. -odparła ruda uśmiechając się smutno.

-Uwaga wiem gdzie jest Jelonek. Sukinkot przejął moją wieżę! -poinformował nas wściekły Tony.

- Idę z wami! - wykrzyknął Barton.

- Spokojnie może ja to najpierw ocenię dobrze? - odparłam biorąc w ręce jego nadgarstek. Tętno było dobre, myśli czyste acz pełne chęci zemsty, sprawdziłam jeszcze co z sercem. Pracowało czysto. Po hipnozie nie było ani śladu. -Dobrze możesz lecieć.

- Na to tylko czekałem. - odparł ciesząc się jak małe dziecko.

Loki niedługo się spotkamy.

Szmaragd jego oczuWhere stories live. Discover now