Rozdział XIX

628 29 1
                                    

Lucyfer wszedł do sypialni Raquela. Od razu w oczy rzuciła mu się niezwykła para leżąca na wielkim łożu. Wyglądało jednak na to, że oboje śpią i oprócz tego, iż głowa Niry spoczywała na klatce piersiowej czarnego anioła, nic nieprzyzwoitego się tu nie stało. Poza tym Raquel jest zbyt słaby, by do czegoś doszło, pomyślał Lucyfer ze złośliwą satysfakcją. Nie zmieniało to jednak faktu, ze codziennie przychodził do upadłego anioła i leczył go najlepiej jak potrafił. No ale zazdrość jest przecież nader popularnym uczuciem, więc można ją wybaczyć nawet dumnemu władcy Grot Ciemności.

Były archanioł starał się podejść jak najciszej do łóżka rannego i zająć się jego uzdrawianiem, gdy Nira nagle otworzyła oczy i zdziwiona, zaspanym wzrokiem patrzyła na przybysza.

-Od dawna tu jesteś?- spytała z swobodą. Już dawno bowiem przekonała się, ze ma w osobie Lucyfera przyjaciela a nie wroga. Poza tym niejednokrotnie jej pomógł i teraz także to robił przychodząc do Raquela pomimo jego niechęci.

-Nie- odpowiedział pewnie.- Właśnie przyszedłem. Chciałem zająć się jego leczeniem bez budzenia cie, ale śpisz nad wyraz czujnie. Obawiasz się czegoś w Grotach Ciemności?

-Nie- zaprzeczyła gorliwie.- Czuję się tutaj wspaniale, zupełnie jak w domu.- Myśląc o matce poczuła skurcz w sercu.- Ciągle jednak nie wyzbyłam się strachu przed wysłannikami Wszechmogącego.

Nira także nie używała już określenia „Bóg". To było charakterystyczne dla świata, do którego niedawno należała- świata ludzi. W siedzibie upadłych aniołów używało się jedynie określenia Wszechmogący, a ponieważ dziewczyna niemal od samego początku poczuła przynależność do tego miejsca, przyjęła też jego zwyczaje. Jedyne do czego nie chciała się ustosunkować to ciemne ubrania, ale i reszta upadłych aniołów zaprzeczyła jakoby nie miała nosić pasującej do niej bieli. Była naturalnie jedyną osobą ubierającą się w ten sposób, jednak wszyscy zgodnie na to przystali.

-Wiesz przecież, że tutaj nie musisz się ich obawiać- zapewnił ją.

-Powiedz to mojemu umysłowi- rzekła smutno.- Obawiam się, że minie jeszcze sporo czasu zanim będę w stanie spokojnie spać.

Lucyfer pokiwał ze zrozumieniem głową. Czy i on żył w strachu, przebiegło Nirze przez myśl. Nie, to niemożliwe. On jest przecież taki potężny. Nie musi się nikogo bać. Może oprócz Wszechmogącego, ale on podobno także nie może się tu dostać. Do tego doprowadził były archanioł.

-Powinienem teraz zająć się Raquelem- powiedział, a widząc, że Nira wstaje z zamiarem opuszczenia pokoju, dodał- Nie musisz odchodzić.

-Ale przecież ostatnio nie mogłam zostać. Myślałam, że odprawiasz tu jakieś magiczne praktyki nie przeznaczona dla ludzkich oczu.

-Właściwie nie zauważyłem, ze za każdym razem wychodzisz, gdy ja zabieram się do dzieła. Myślałem, że masz do załatwienia jakąś sprawę. Widocznie i ja nie jestem ostatnio zbyt rozgarnięty. Za pierwszym razem natomiast musiałem mieć całkowity spokój, gdyż rany były naprawdę poważne i czyjaś obecność przeszkodziła by mi w koncentracji. Nie wiem czy zauważyłaś, ale wtedy zostałem z Raquelem sam.

-Masz rację, nie zauważyłam. Czyli mogę zostać?- zapytała niepewnie.

-Oczywiście. Z chęcią z tobą porozmawiam.

-Ale czy teraz nie musisz się koncentrować?

-Nie aż w tym stopniu, bym nie mógł urządzić sobie pogawędki z nową mieszkanką Grot Ciemności- odpowiedział z uśmiechem.- Obecne zabiegi mają na celu zregenerowanie uszkodzonych komórek, a także przywrócenie Raquelowi siły. Poprzednie miały uchronić je od śmierci...

Wojna aniołów. T. I - Upadek aniołaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz