ROZDZIAŁ 7

11 1 0
                                    


Jest już po dzwonku i idę do szatni się przebrać w strój, gdy jestem gotowa wychodzę i od razu kieruję się na sale. Otwieram drzwi i widzę chyba z 13 chłopaków grających w kosza oraz trenera szybkim krokiem podchodzę do niego.

-O jesteś świetnie się składa - Mat objął mnie ramieniem - ej chłopacy robimy przerwę - wszyscy ja na zawołanie przestali grać i popatrzyli na nas - To jest Nadia i w związku z tym że jest nas nie równo to dojdzie do drużyny Alana zrozumiano - wszyscy pokiwali głowami a ja podeszłam do Alana-

-Ej mam nadzieję że umiesz grać -Alan puścił mi oczko i pobiegł na koniec sali 

-No ja tez mam taką nadzieję -powiedziałam sama do siebie i zaczęłam grać.


W ostatnich minutach biegłam z piłką prosto do kosza już prawie rzuciłam ale gdy byłam w powietrzu dostałam od kogoś bardzo mocno łokciem w brzuch. W momencie upadłam na ziemię a drużyna przeciwna to wykorzystała i nabiła sobie punkt, tak oto wynik wynosi 2:2.

 -Nadia wszystko w porządku - podbiegł do mnie Mat i pomógł mi wstać 

-Tak wszystko dobrze - próbowałam przynajmniej udawać że jest dobrze bo nie było ten ból był okropny.

-Dobra kończymy na dziś a z tobą muszę jeszcze pogadać - Mat zwrócił się do mnie 

Gdy wszyscy już wyszli Mat zaczął

-Słuchaj jesteś bardzo dobra w tym co robisz ale miałbym do ciebie taką propozycję - Mat zaczął mi tłumaczyć jak chłopaków motywuje gra z dziewczyną na wysoki poziomie i o co chodzi z jego propozycją -  to co zgodzisz się motywować moich chłopaków na treningach?

-Wie pan teraz panu nie odpowiem bo po pierwsze ciężko i teraz odpowiedzieć a po drugie jestem kontuzjowana - pokazałam na mój brzuch 

-Tak rozumiem zaczęłabyś dopiero jak byś się czuła na siłach, przemyśl to 

-Okej przemyśle 

-Możesz już iść uważaj na siebie 

  Wychodząc z sali trzymałam się za brzuch i byłam trochę zgięta, tak zaszłam do szatni, wchodząc zauważyłam Alana na ławce widać było że jest zajęty telefonem, więc podeszłam do torby po ubrania 

-O już jesteś - chłopak oderwał się od telefonu

-Mmm - zabrałam ubrania i pokuśtykałam do łazienki się przebrać. Wychodząc z szatni brunet dalej siedział w tym samym miejscu co go zostawiłam  

-To co możemy się zbierać - brunet podszedł do mnie z moim plecakiem i mi go podał 

-Tsa -  razem wyszliśmy ze szkoły i podeszliśmy do auta on otworzył mi drzwi a ja rzuciłam plecak na tylne  siedzenia i usiadłam na fotel pasażera, on także usiadł na miejsce kierowcy i ruszył.

-Wszystko dobrze - chodziło mu pewnie o mój brzuch ponieważ od upadku go nie puściłam 

-Ta - tylko na tyle mnie było stać 

-Na pewno - dopytywał a ja tylko skinęłam głową , chłopak o coś jeszcze pytała a ja odpowiadałam tylko mm hm tsa yhy itd.

-Dobra ja już nie wytrzymie - Alan gwałtownie zahamował i zacisnął ręce na kierownicy właśnie teraz zobaczyłam że ma obdarte knykcie więc musiał się z kimś bić - mogłabyś mi odpowiedzieć choć raz pełnym zdaniem?! - tak był wkurzony i to nawet bardzo

-O co ci chodzi? - ja już byłam na skali załamania nerwowego -  jest zajebiście jakiś frajer nie umie przegrywać więc wbija mi swojego łokcia w brzuch a ja z całej siły upadam na ziemię no po prostu lepiej być nie może - wyrzucam ręce w powietrze z bezradności 

-Dobra uspokój się tego durnia już wyjaśniłem a z tobą to najlepiej do szpitala tak więc wyluzuj - czy on myśli że ja pojadę teraz z nim do szpitala haha bardzo zabawne.

-Hahaha zabawny jesteś nigdzie nie jadę -mówiłam wszystko z bardzo groźną miną - w tym momencie jedziemy do domu a ja idę spać zrozumiano -przerwałam mu w momencie w którym chciał coś mówić- i nie słyszę żadnego ale, a jak tego nie zrobisz to zacznę tu wyć jak orka.

POV. ALAN

No ja mam dość dobra poddaję się pojadę z nią do tego zasranego domu bo łep pi już pęka. Ja dla tej małej smarkuli pobiłem Luka a ona taka wdzięczna pffff. Ona coś ma w sobie co mnie do niej ciągnie oj coś ma. 



Liczę na was 



I can count on youWhere stories live. Discover now