Hej!
Dawno mnie tu nie było, hę?
Co słychać? Jak się macie?Wstawiam prolog do nowego ff (żeby mi nikt potem nie zarzucał, że jestem niesłowna. Miałam wstawić do końca wakacji. HA!)
Szukam motywacji, a jako iż mam najlepszych(!!) czytelników na świecie to pomyślałam, że na pewno mi w tym pomogą.Już teraz chcę podziękować LaPolski za znoszenie moich humorków, poprawianie głupich błędów i popchnięcie do publikacji. Gdyby nie ona, czekalibyśmy jeszcze rok. Wielkie brawa!
Ach. Jeszcze jedno. Dawno temu ktoś zaproponował napisanie tekstu z dżunglą, wielką wyprawą poszukiwawczą i przygodą na obcym terenie.Nie dokładnie takie jakie chciałaś, ale może Ci się spodoba. :)
Dziękuję wszystkim!
Miłego czytania! xx
Kondziolina~~~~~~~~
Uśmiechnął się, kiedy poczuł dłonie owijające się wokół jego brzucha w dokładnie taki sposób, jaki kochał. Drobne palce wodziły delikatnie po opalonej skórze, tuż pod koszulką, wysyłając dreszcze na całe ciało. Zagryzł wargi, czując nos, sunący powoli przez kręgosłup, łopatki, aż do karku. Gorący oddech który sprawił, że przymknął oczy i rozluźnił palce, a nóż w jego rękach opadł na drewnianą tacę.
- Boo... - Szepnął, dotykając dłoni badających jego ciało. Chociaż się starał, jego głos nie wydawał się być przekonujący. Nie był. Ta chwila była niezwykle przyjemna. Nie chciał jej kończyć, chociaż rozum podpowiadał coś innego. - Lou, zaraz przyjdzie twoja mama z Vinim...
- Dopiero za pół godziny... - Mruknął Louis, składając drobne pocałunki na miękkiej skórze za uchem. Harry westchnął i odchylił głowę, pomagając w dostępie do tego miejsca. Zdecydowanie jego ulubionym miejscu. - Dawno nie mieliśmy czasu tylko dla siebie...
- Tak, ale... - Sapnął, gdy poczuł ostre zęby zaciskające się na zgięciu szyi. Miał wrażenie, że jego skóra zaczyna się palić, a umysł wędrować z dala od ciała. Jakby jego myśli w tej chwili wyparowały. Zupełnie niezdolne do skupienia. Z ciężko bijącym sercem odwrócił się w ramionach męża i wręcz westchnął widząc przeszywający wzrok. Morski błękit został zastąpiony przez czerń pożądania. Cała twarz przybrała odcień delikatnego różu, podczas gdy rozchylone usta wydawały się być zabarwione czerwonym błyszczykiem. Lśniące i zachęcające.
- Kocham cię.. - Szepnął, zanim założył ręce na jego karku i pochylił się by złączyć ich usta. Och, on tak kochał te usta. Stworzone idealnie dla niego. Właśnie w takich momentach utwierdzał się w przekonaniu, że bratnie dusze istnieją. Powiedzenie o znalezieniu swojej połówki jabłka ma sens. Louis był tym wszystkim. Jego połówką jabłka. Jego bratnią duszą.
Harry zacisnął palce na jego włosach i przyciągnął bliżej siebie. Blat wbijał mu się niewygodnie w kość ogonową, ale on myślał tylko o zapachu Louisa, który atakował go z każdej strony. Mocny zapach perfum obezwładniał go i sprawiał, że kręciło mu się w głowie. Miał ochotę zrobić z nim tyle rzeczy...
Louis zacisnął palce na jego biodrach, powoli, ale zarazem mocno przyciskając do siebie ich przyrodzenia przez warstwy materiałów. Stare, wytarte dżinsy i pochlapane dresy widziały więcej niż powinny. To nie było czymś nowym. Nie w tym domu. Odkąd pojawiło się w ich życiu dziecko, nie mieli czasu na takie długie przyjemności. Nie mieli czasu na wino, łóżko pełne płatków róż i powolne kochanie się w blasku świec. Nie mieli siły na organizowanie większych randek, po ciężkiej pracy. Nie mieli pieniędzy, ale to nie było najważniejsze. Najważniejsze było to, że mieli siebie nawzajem. Mieli swoją miłość i mieli zapatrzone w siebie oczy. Pełne serduszek i uczucia, które wynagradzało im brak całej reszty.
![](https://img.wattpad.com/cover/159281051-288-k773252.jpg)
CZYTASZ
PARK ARCHOZAURÓW ✔
FanfictionWitam w świecie archozaurów. Nie podchodźcie blisko, dinozaury są niebezpieczne. Larry Stylinson Miłość męsko- męska