ROZDZIAŁ DZIEWIĄTY

917 106 320
                                    

Co mi nikt nie przypomniał o wstawieniu rozdziału, hm??

1**

Harry westchnął, przyglądając się wystawie przed sobą. Złote pierścionki, bransoletki i naszyjniki z ozdobnymi kamieniami. Wszystko było błyszczące i piękne.

Jego spojrzenie automatycznie powędrowało do ręki. Do serdecznego palca. Palca, na którym od dawna nie było już żadnej ozdoby. Nie było żadnego symbolu przywiązania. Nie było tej rzeczy, która była niczym klucz do domu. Od dawna był bezdomny. Od dawna nie miał swojego miejsca.

Nieoficjalnie.

Już nie.

Dryfował przez życie niczym marynarz szukający lądu. Ocean był piękny, ale nie gwarantował bezpieczeństwa. Nie gwarantował stałości. Nieważne jak kochał pływać, jego statek potrzebował dostrzec latarnię. Potrzebował dostać się na ląd i znaleźć swój dawno zaginiony kompas. Potrzebował wrócić do najważniejszego miejsca. Potrzebował wrócić do domu.

Chociaż głośno, nigdy może tego nie przyznać.

- Harry? - Podskoczył, słysząc nieznany głos po swojej prawej. - Harry Styles? Znaczy, przepraszam. Tomlinson-Styles?

Kędzierzawy spiął się, słysząc dwuczłonowe nazwisko. Nikt go tak nie nazywa od dawna. Od bardzo dawna. Przeszłość... Przeszłość nigdy nie odejdzie. Zawsze będzie go nawiedzać w najmniej spodziewanych momentach.

Kiedy się odwrócił, zmarszczył brwi. Nie znał mężczyzny przed sobą. Albo może i znał? Jakiś przebłysk pojawił się w jego głowie, ale... Nie. Nie mógł dopasować ani twarzy, ani głosu do konkretnego imienia. Skąd mogli się znać? To musiała być bardzo stara znajomość. Wszyscy w końcu wiedzieli, że od dawna nie jest już panem Harrym Edwardem Tomlinson-Styles.

Cisza musiała się przeciągać, bo mężczyzna podrapał się niezręcznie po karku i możliwe, że też odrobinę zarumienił.

- Przepraszam, pewnie mnie nie poznajesz... - Jego głos się stał nieco wyższy, odrobinę zdenerwowany. - Znaczy na pewno mnie nie pamiętasz. Chyba plotę głupoty - Zaśmiał się i wyciągnął rękę - Przedstawię się raz jeszcze. Ed Sheeran.

Lampka nad głową Harry'ego zapaliła się jasnym blaskiem, a zrozumienie rozlało się po całym jego ciele. Szmat czasu. Stary przyjaciel. Studia. Och.

- Ed Sheeran, kopę lat! - wykrzyknął, zgarniając do szybkiego uścisku. - Woah, niesamowite! Nie spodziewałem się ciebie tutaj! Ile to już czasu?

- No z pięć lat na pewno. Może więcej... - mruknął, wzruszając ramionami i wskazując na torby w rękach Harry'ego - zakupy?

- Tak, to mój dzień. Znalazłem trochę czasu i postanowiłem zaszaleć. A ty?

- Przerwa w pracy... - wskazał na budynek za dobą - Jestem psychologiem.

- Psychologiem? - Zadziwił się. - Myślałem, że skończysz jako światowa gwiazda muzyki. Wiesz - puścił mu oczko - rudy chłopak z gitarą. Wszyscy padaliby ci do kolan. Ze mną na czele.

- Cholerny flirciarz, nic się nie zmieniło - zaśmiał się Ed, wkładając ręce do kieszeni.

- Możemy o tym porozmawiać przy kawie i ciastku, co o tym myślisz?

Ed zmierzył go wzrokiem, przez co Harry musiał poprawić kołnierzyk swojej koszuli. Zastanawiał się, czy nie popełnił jakiejś gafy. Lub nie śmierdzi mu z ust. Czy na pewno umył dzisiaj zęby? A może odstraszył go czymś innym? Czasem? Propozycją?

PARK ARCHOZAURÓW ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz