Wesołych Świąt! xx
1**Winda kliknęła, a drzwi się otworzyły.
Louis już z daleka słyszał głośne krzyki, które niosły się po pustym korytarzu. Westchnął, ponieważ wiedział do kogo te krzyki należały. Po prostu to wiedział. Tak było codziennie od kilku dni. Harry nie mógł zostawać sam na dłuższy czas, ponieważ wtedy ujawniała się ta druga strona. Mniej lubiana przez wszystkich dookoła. Zwłaszcza jego przyjaciół.
Księżniczka na ziarnku grochu.
Harry, będąc z daleka od Louisa, wpadał w pewien stan. Stan, w którym nic nie było dobre, wszystko mu przeszkadzało i nikt nic nie umiał. Stan, w którym potrzebował wszystkiego, a zarazem niczego. Stan, w którym jego głos był bardziej piskliwy, a słowa które wypadały z jego ust, bardziej cięte. Wszystko musiało być takie, jakie on chce.
I tak było właśnie w tej chwili.
I takie było właśnie przez ostatnie dziewięć miesięcy.
Dziewięć długich miesięcy.
Louis musiał włożyć wiele wysiłku w wysłuchiwanie naburmuszonej matki, sąsiadki i przyjaciół. Dosłownie każdego, kto miał styczność w tym czasie z Harrym. A trochę tych osób było. Na jego nieszczęście.
Oczywiście.
Ale to nie tak, że Harry zachowywał się tak dwadzieścia cztery godziny, siedem dni w tygodniu.
Nie.
Louis.
Louis był wszystkim, czego potrzebował Harry.
Jedyna osoba, która potrafiła go ogarnąć.
Doprowadzić do stanu, w którym siedział mu na kolanach i przymilał niczym kotek.
Jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki.
Harry zmieniał się pod wpływem Louisa.
Nie musiał nic mówić.
Wystarczyło, że był.
Wystarczyło, że mógł go dotknąć.
Wszystko było idealne.
Ciche.
Domowe.
Przytulaśne.
Idealne.
Właśnie tak.
Dlatego właśnie musiał przyspieszyć kroku i znaleźć się w odpowiednim pokoju.
Musiał uratować biedne pielęgniarki, które osiwieją szybciej, niż by tego chciały.
Stanął w drzwiach, nie mogąc powstrzymać się od parsknięcia.
Harry leżał, trzymając się za okrągły brzuch i mrużył oczy na biedną pielęgniarkę, która drżącymi dłońmi próbowała poprawić mu kroplówkę.
- Może pani pomogę? - Warknął, czerwony na twarzy. - Co to za personel? Żeby ciężarny jeszcze musiał sam się obsługiwać, prawda? Już w ogóle nie wiem za co wam kurwa płacę!
- Niech pan tak nie krzyczy, to nie...
- Gówno mnie to obchodzi! I gdzie do cholery jest mój pieprzony mąż, kiedy go potrzebuję?! Czy on wie jak to kurewsko boli? Zapłodnił mnie i teraz wyleguje się na kur...
CZYTASZ
PARK ARCHOZAURÓW ✔
FanfictionWitam w świecie archozaurów. Nie podchodźcie blisko, dinozaury są niebezpieczne. Larry Stylinson Miłość męsko- męska