ROZDZIAŁ SZÓSTY

941 103 306
                                    

1**

- O mój, Harry! Piękna koszula! - Pisnęła jedna z dziewczyn siedzących przy stoliku. - Twoja ciocia ma gust...

- Zazdroszczę ci. Rodzina z Ameryki to totalny wygryw życia... - westchnęła druga. Harry uśmiechnął się całkowicie zadowolony z siebie. Wiedział, jak zachwycić. Kochał uwagę. Od zawsze. I umiał ją wykorzystać. Zdecydowanie.

- Och, kochane moje... - odparł z graną nonszalancją - To tylko kawałek szmatki na tym pięknym ciele...

- Seksownym ciele.

- Nie da się ukryć... - zachichotał, siadając w gronie swoich przyjaciółek. Poprawił bujne loki, które opadały mu na ramiona i rozejrzał dookoła. Siedzieli przy wejściu do biblioteki, jak zawsze podczas okienek. Pogoda była wręcz wyborna na to, by wyciągnąć nogi i wystawić twarz do ciepłego, wiosennego słońca. Po prostu idealnie. - Co dziś w planach? Jakieś newsy?

- Profesor Miller wygląda dziś całkowicie obleśnie. - Harry wywrócił oczami, opierając się łokciem o stolik za sobą. - To nie tak, że to jakaś nowość...

- Za duże marynarki w paski od dawna nie są w modzie...

- One nigdy tak naprawdę nie były w modzie - mruknął, otwierając oczy, gdy stare drzwi biblioteki zaskrzypiały. Zerknął w tamtą stronę i uniósł brew. Jakimś cudem nigdy nie widział tu tego przystojniaka, który właśnie schodził po schodach. Może nie wyglądał jak typowy mięśniak, z którymi umawiał się do tej pory, coś jednak w jego wyglądzie sprawiło, że przyciągnął jego uwagę.

Sprane dżinsy? Duża bluza? Czarne okulary?

Nic wielkiego, a jednak...

A jednak coś wielkiego.

Może to ten nieśmiały uśmiech, który błąkał się na jego ustach?

Może to ta góra książek, którą trzymał w rękach?

Wyglądał tak, jakby zaraz miał się ugiąć pod ich ciężarem.

Seksowne, małe ciałko.

Mały, uroczy kujonek.

- Hej, może ci pomóc? - Zapytał z małym uśmiechem, upewniając się, że jego największy atut - dołeczki - są ustawione w dobrym świetle. Idealnie na widoku.

Dołeczki mogą załatwić wszystko, to jego motto.

- Nie, dziękuję - odparł tamten, spoglądając na niego spod rzęs. - To bardzo miłe z twojej strony.

- To żaden problem. - Harry wzruszył ramionami i sięgnął po dwa grube tomy leżące na wierzchu. - Czyż nie lepiej?

Chłopak pokiwał głową i wskazał na schody.

- Na parkingu stoi moje auto, muszę po prostu przetransportować tam te książki - powiedział, zaczynając schodzić po schodach. Harry z zainteresowaniem przyglądał się jego ramionom. Nie ruszył się z miejsca, póki nie usłyszał głośnego "idziesz?"

- Harry? - Zapytała jedna z koleżanek, z którą rozmawiał na początku. Chłopak machnął ręką i ruszył za szatynem. Nie wiedział co właśnie robi, a tym bardziej dlaczego. Jednak, skoro powiedziało się "a", trzeba powiedzieć także "b" i najlepiej "c". A potem pójdzie już z górki.

Tak sądzi.

- Więc... - zaczął, gdy zrównali się krokiem. - Co studiujesz? Bo rozumiem, że chodzisz na tutejszy uniwerek, prawda?

PARK ARCHOZAURÓW ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz