Cześć! :)
**
Vincent docisnął mocniej kredkę do kartki, próbując skupić się na rysowanych bazgrołach niż krzykach, które dochodziły z kuchni. Nie wiedział, ile kredek już złamał, ale nie miał zamiaru przestać. Coś, co w pierwotnej wersji miało być dinozaurem, teraz przypominało czarną głowę, zamazaną kolorowymi kredkami, które w międzyczasie połamały się i wylądowały z powrotem w piórniku. Nie miał zamiaru ich temperować. Nie miał zamiaru się nimi zajmować. Był zły i swoją złość próbował przerzucić na papier.
W jednej chwili krzyki ustały, a ostatnim co usłyszał było głośne trzaśnięcie drzwiami. Westchnął i odłożył kredkę. Nie wiedział co się działo, ani co sprawiło, że jego rodzice się kłócili. Nie rozumiał jak to się stało, że w jednym dniu wszyscy szczęśliwie jedli lody w parku, a kolejnego nawet nie odzywali się do siebie.
Czy to miało coś wspólnego z tym panem, który zaczepił tatę Harry'ego podczas stania w kolejce po napoje poprzedniego dnia?
To nie miało sensu.
A może to było coś związanego z tatą Louisem i tą panią, która zadzwoniła do niego wieczorem?
Nie, to też nie miało sensu.
Nic nie miało sensu.
Dlaczego więc rodzice się kłócili?
Dlaczego krzyczeli na całą kamienicę?
Dlaczego nie porozmawiają jak dorośli ludzie?
Czasem mu się zdarzało myśleć, że rodzice tak naprawdę nie są jeszcze dorośli. Byli duzi, ale nie byli dorośli. Wewnątrz byli ciągle nastolatkami, którzy nie przejmują się niczym dookoła.
Babcia Jay mówiła, że jeśli rodzice czasem się kłócą to dobrze, to znaczy, że się o siebie troszczą. Wprawdzie nie rozumiał co to właściwie oznacza, ale z babcią się nie dyskutuje, są najmądrzejsze prawda?
- Vini? Dlaczego jeszcze nie śpisz? - Zapytał Harry wchodząc do pokoju. Chłopiec nie odwrócił się do niego, chcąc pokazać to, jak bardzo był zły. Czerwona kredka złamała się pod wpływem nacisku, dlatego wziął kolejną. Słyszał westchnięcie, a następnie poczuł jak dłoń ojca dotyka jego ramienia.
- Vini? Czas spać, co ty robisz?
- Nic - burknął, nie zaszczycając go spojrzeniem. Dlaczego znowu musieli się kłócić? Dlaczego nie mogło być spokojnie? Dlaczego tata Louis wyszedł z domu trzaskając drzwiami?
- Vincent, w tej chwili do łóżka. - Głos Harry'ego był ostrzejszy, chociaż na Vincenta zupełnie to nie działało. - Vincent, czy ty w ogóle mnie słyszysz?
- Gdzie tata Louis? - Zapytał chłopiec, ignorując uścisk na ramieniu. - Czy przyjdzie przeczytać mi książkę i poopowiadać mi o dinozaurach?
Zapadła chwilowa cisza, podczas której chłopiec odłożył pisaki i spojrzał na ojca smutnymi oczami. Wiedział jaka była odpowiedź, ale ciągle się łudził.
- Tata Louis dzisiaj nie przyjdzie przeczytać ci bajki. - Westchnął Harry i pochylił się do niego, wymuszając uśmiech. - Dzisiaj jesteśmy tylko my, więc możemy darować sobie te całe dinozaury i poczytać jakieś fajniejsze książki, co ty na to?
- Nie chcę. - Burknął Vincent, odwracając się do niego plecami. - Chcę dinozaury.
- Mamy też inne fajne książki, wiesz? - Spróbował Harry, spoglądając na komodę z książkami. Skrzywił się widząc, że większość z nich faktycznie dotyczy prehistorycznych gadów. - Mamy... Franklina! To świetna książka!
![](https://img.wattpad.com/cover/159281051-288-k773252.jpg)
CZYTASZ
PARK ARCHOZAURÓW ✔
FanfictionWitam w świecie archozaurów. Nie podchodźcie blisko, dinozaury są niebezpieczne. Larry Stylinson Miłość męsko- męska