Wsunąłem klucz do zamka, następnie przekręcając go. Brązowe, wykonane z drewna drzwi otwarły się szeroko, pozwalając mi oraz mojemu przyjacielowi na wejście do środka. Ashton przekroczył próg jako pierwszy, niosąc jedno z licznych pudełek w których znajdowały się nasze rzeczy. Wszedłem tuż za nim z dwoma kolejnymi kartonami, zostawiając drzwi otwarte. W końcu zaraz mieliśmy zejść do samochodu po następne bagaże.
- Zaniosę to do sypialni – oświadczył blondyn, a ja kiwnąłem głową. Po chwili zniknął w długim, nieoświetlonym korytarzu.
Pokierowałem się do salonu, gdzie zostawiłem oba kartony. Z nieznanego mi powodu na moim ciele pojawiły się dreszcze. W tym mieszkaniu czułem się dziwnie, nieswojo. W dodatku non stop miałem wrażenie, że ktoś mnie obserwuje. Dlaczego? Nie miałem pojęcia. Możliwe, że nowe miejsca tak na mnie działały. Postanowiłem nie przejmować się takimi głupotami. Odwróciłem się w stronę wyjścia. Zerknąłem na zegarek, wskazywał dwunastą. Wyjechaliśmy z lotniska około godziny dziesiątej. Dojazd zajął nam aż dwie godziny.
- Stary, nie wyobrażasz sobie ile czasu staliśmy w korkach! – krzyknąłem – W sumie to ty się tak ślimaczyłeś – mówiłem, jednak nie słyszałem żadnego odzewu ze strony mojego kumpla. Żadnego komentarza, ani śmiechu. – Ashton? – zapytałem, prostując się.
Wychyliłem głowę, aby sprawdzić czy chłopak nie znajduje się w korytarzu. Nie zauważyłem go. Podążyłem więc do sypialn, do której blondyn chwilę temu podróżował. Pokój znajdował się na samym końcu, po lewej stronie, obok łazienki. Zawołałem go jeszcze kilka razy, ale nadal milczał. Szedłem powoli, skupiony, przygotowany na wszystko.
Pomieszczenie nie różniło się od pozostałych poza kolorem ścian, który tutaj był beżowy. Na środku, pod ścianą stało dwuosobowe łóżko. Po mojej prawej stronie, od wejścia mieściła się szafa na ubrania sięgająca sufitu. Obok niej stał mały stoliczek. Naprzeciwko łóżka znajdował się telewizor plazmowy. Muszę przyznać, że agent nie kłamał. Mieszkanie zostało wyposażone w najlepsze sprzęty elektroniczne. Gdy tu przyjechaliśmy pierwszy raz, już mogliśmy zauważyć najnowszego xboxa.
Kiedy skończyłem oglądać pokój, przypomniałem sobie, że przyszedłem tutaj w innym celu. Szurając butami, przeszedłem na drugą stronę pomieszczenia, rozglądając się. Karton leżał na podłodze. Zmarszczyłem brwi, przyglądając się pudełku. Pomyśłałem, że Ashton wyszedł, po prostu nie informując mnie, a ja tego nie spostrzegłem. Aczkolwiek… naprawdę musiałbym być tępy, żeby nie zauważyć jego wyjścia. Stałem cały czas w salonie! Za mną znajdowały się drzwi więc… co? Ashton szedł na palcach? Coś tu nie grało.
Ruszyłem do wyjścia z sypialni, żeby zejść na dół i upewnić się, że Ashton właśnie tam jest. Nagle drzwi szafy otworzyły się z hukiem. Ashton wyskoczył z mebla krzycząc, jak wariat niezrozumiałe słowa. Impulsywnie pisknąłem, przerażony. Cofnąłem się, wpadając na pudło. W ciągu kilku sekund wylądowałem na podłodze. Moje serce biło jak oszalałe. Dyszałem, jakbym przebiegł maraton. Miałem wrażenie, że za moment umrę na zawał. Irwin natomiast stał, śmiejąc się gardłowo. Ogarnęła go ogromna satysfakcja z udanego żartu.
- Kurwa mać, Irwin – skarciłem go, gdy wyciągnął ku mnie dłoń. Chwyciłem ją, korzystając z pomocy blondyna.
- Żebyś widział swoją minę – wciąż nabijał się ze mnie.
- Kutas – skwitowałem, prychając.
Otrzepałem swoje spodnie, po czym podciągnąłem je do góry. Posłałem przyjacielowi wrogie spojrzenie. Wyszedłem z pokoju. Ashton szedł tuż za mną.
- Widziałeś tamto łóżko? – spytał, podniecając się, jakby mieszkanie przypominało pięciogwiazdkowy hotel – Już nie mogę się doczekać, kiedy sprowadzimy na chatę jakieś foczki. Seks na tamtym wyrze musi być genialny – rozmarzył się.
Wywróciłem oczami. Nie uspokoiłem się po jego chorej akcji, aby móc swobodnie rozmawiać na jakikolwiek temat. Kretyn, robił sobie ze mnie jaja. Niech nawet nie myśli, że się na nim nie odegram. Zemsta będzie słodka.
„Zrobię mu takie paranormal activity, że się posra” Pomyślałem, uśmiechając się do siebie. Będziemy spędzać trochę czasu w tym mieszkaniu, więc na pewno zdołam coś wymyślić. Skoro Ashton’owi jest do śmiechu, niech zatem zabawa się zacznie, czemu nie?
- Co cię tak bawi, Hood? – zapytał.
Pokręciłem głową.
- Nic – skwitowałem wszystkie swoje myśli, których nie mógł usłyszeć.
Dotarliśmy do przedpokoju. Ku naszemu zdziwieniu drzwi były zamknięte. Uniosłem brew zdziwiony tym faktem. Mogłem się założyć, że były otwarte, kiedy przechodziłem obok. Nie zamykaliśmy ich, na pewno nie. Dlaczego więc do cholery były zamknięte?
- Zamykałeś drzwi? – zapytał Irwin, a ja zaprzeczyłem – Cóż, pewnie przeciąg.
- Przeciąg – powtórzyłem ciszej, patrząc ze skupieniem na drzwi.
Zaniepokoiłem się. Pogoda naprawdę dopisywała, więc skąd wziąłby się pieprzony przeciąg? Gdyby nie fakt, że czułem się w tym miejscu inaczej niż zwykle – mógłbym w to wszystko uwierzyć. Rozum jednak podpowiadał mi, że powinienem mieć się na baczności, bo ta kamienica może skrywać więcej sekretów, niż komukolwiek się wydaje.
CZYTASZ
7 dni || c.h
Fanfiction❝ stary, wcześniej nie śmiałem wierzyć w duchy... ale teraz zacząłem. ❞