7 dni || dzień piąty

6.2K 701 148
                                    

Oparłem dłonie o umywalkę; spuściłem głowę patrząc na wypływającą z kranu wodę. Zastanawiałem się, co jest ze mną nie tak. Jestem opętany? Zwariowałem? Postradałem wszelkie zmysły? To miejsce źle na mnie oddziaływało. Czułem się tutaj obco. Codziennie było mi zimno, przeszywały mnie dreszcze, miewałem koszmary, które wydawały się rzeczywiste, a jednak po przebudzeniu zdawałem sobie sprawę, iż był to jedynie wytwór mojej wyobraźni.

Dochodziła godzina ósma. Ja i Ashton wróciliśmy niedawno ze studia, gdzie nagrywaliśmy nowe piosenki na nasz album. Luke wraz z Michael'em mieli nas odwiedzić, jednak ten pomysł w ogóle nie przypadł mi do gustu więc wymyśliłem na poczekaniu wymówkę, dzięki której odwołałem czteroosobową imprezę. Oczywiście dostałem od Ashton'a wielki opieprz, ponieważ mój przyjaciel miał dość siedzenia na kanapie przed telewizorem, który odtwarzał jedynie cztery programy. Był znudzony, pragnął rozrywki, ale ja nie mogłem mu jej zapewnić. W końcu uznał mnie za wariata po porannej rozmowie, kiedy opowiedziałem mu, że mała dziewczynka z kłami, jak u wilkołaków, które opisują w najlepszych książkach chciała mnie pożreć żywcem. Zresztą, kto by uwierzył w taką historyjkę?

Wszedłem do kabiny przysznicowej. Ostatnie dni przytłoczyły mnie dostatecznie. Żyłem w stresie oraz strachu. Jedyną rzeczą, która mogła oczyścić mój skupiony i rozgrzany umysł była zimna woda. Odkręciłem więc zawór, a kranówka wypłynęła z natrysku oblewając moje ciało. Zamknąłem oczy poddając się chwili i uciekając myślami do najprzyjemniejszych wydarzeń z mojego życia. Wspomnienia ratowały mnie od tego nawiedzonego domu.

Obmywałem swoje ciało, jakbym chciał wymazać ze skóry wszystkie przykre doświadczenia, które na niej pozostały niczym świeża rana dająca o sobie znać przez ten cały czas. Wsłuchiwałem się w szum ściekającej wody blokując w umyśle  resztę dźwięków. 

Nagle poczułem na swojej szyi ucisk. Otworzyłem szeroko oczy. Wąż prysznicowy wpijał się w moją skórę, uniemożliwiając oddychanie. Ścisnąłem dłońmi kabel próbując go zdjąć, jednak ktoś o ogromnej sile zaciskał go, mając w zamiarze mnie udusić. Chciałem wołać Ashtona, ale nie mogłem krzyczeć, ani mówić. Bicie mojego serca przyśpieszyło. Wiłem ciałem, starając się wyswobodzić, jednak cały wisiłek szedł na marne. Osoba, która próbowała mnie zabić miała w sobie masę siły. Ledwo szept uchodził z moich ust. Mamrotałem imię Irwina przeplatając je ze słowem "pomocy". Powoli traciłem kontrolę nad swoim ciałem. Woda płynąca z przysznica zmieniła swoją temperaturę. Z natrysku zaczął wylewać się wrzątek, który parzył moją skórę. Opierając dłonie o szyby kabiny, utrzymywałem się na nogach. W ostatniej chwili udało mi się łokciem uderzyć w tajemniczą postać, a wtedy ona rozluźniła swój uścisk. Cofnąłem swoje ciało, aby popchnąć nieznajomą, bądź nieznajomego na ścianę. Wrzeszczałem, kiedy nareszcie Bóg dał mi taką możliwość. Wołałem swojego przyjaciela, błagałem o ratunek. Otworzyłem kabinę, z której natychmiast wyszedłem, w dodatku potykając się o własne nogi. Uderzyłem twarzą o podłogę wyłożoną terakotą. Odwróciłem twarz w kierunku prysznica, jednak nikogo nie zauważyłem. Woda parowała. Całe pomieszczenie wypełniło się mgłą. Leżałem jeszcze chwilę na ziemi przerażony sytuacją, która przed momentem miejsce. Odczułem ból w okolicach skroni. Opuszkiem palca przejechałem po swojej twarzy, po czym spojrzałem na dłoń. Była cała we krwi. 

Do łazienki wpadł zdyszany Ashton. Wyglądał na przerażonego i zdenerwowanego. Zmarszczył brwi widząc mnie nagiego na podłodze, we krwi. 

- Co tu się do cholery wydarzyło?! - krzyknął zdezorientowany.

- Ja... ja.. - dukałem nie mając pojęcia, jak odpowiedzieć na jego pytanie - Ktoś tu był i mnie dusił..

- Calum, zwariowałeś - stwierdził blondyn powstrzymując się od śmiechu - Byłeś zamknięty w tej pieprzonej łazience! Mało nie wyrwałem drzwi z zawiasów!

- Przysięgam ci, że ktoś próbował mnie zabić pod prysznicem - podtrzymywałem swoją wersję.

Ashton pokręcił przecząco głową. W dalszym ciągu nie mógł uwierzyć w historię, którą mu opowiadałem. Uważał, że to bajka. Coś mi się śniło, miałem przywidzenia, brakowało mi snu. Byłem pewny, że nie śniłem. To, co wydarzyło się w łazience i reszta innych dziwnych rzeczy działa się w rzeczywistości. Realnie. Nie potrafiłem jednak tego udowodnić. 

Blondyn chwycił w swoje dłonie ręcznik, którym później we mnie rzucił. Wyszedł z łazienki, zostawiając mnie samego. Po raz kolejny uznał mnie za idiotę. A może miał rację? Może miałem halucynacje? Byłem zmęczony, ospały i coś mi się przywidziało. Może również muszę zignorować swoje głupie przywidzenia, ktróre budowały barierę między mną a przyjaciółmi i nie pozwalały spać w nocy?

Tak, Calum, właśnie tak. Przestań fantazjować.

Wstałem z podłogi. Podszedłem do umywalki i odkręciłem zimną wodę. Przemyłem nią twarz, a następnie przetarłem skórę ręcznikiem. Uniosłem głowę, żeby przyjrzeć się ranie. Patrząc w lustro przeczytałem znikający napis, który widniał na zaparowanym szkle.

Wkrótce zginiecie.

7 dni || c.hOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz