Nie dałam Dawidowi dokończyć zdania. Wstałam niby rażona piorunem i pobiegłam czym prędzej na górę, mało nie przewracając się na nich. Stanęłam w drzwiach, a łzy wciąż skapywały mi po policzkach.
- S... Shadow. - jęknęłam cicho, patrząc na niego.
Blady, leżący na łóżku polowym, okryty kocem, wpatrywał się w sufit.
Powoli do niego podeszłam. Nie usłyszał moich kroków, nie odwrócił się do mnie.
- Shadow... - cichutko pisnęłam.
Obrócił się do mnie.
Mimo iż był cały blady i ledwo co mógł poruszyć jakimkolwiek mięśniem, to i tak jego uśmieszek nie schodził mu z twarzy.
- Cieszę się... że żyjesz. - powiedział, wyraźniej się uśmiechając.
Podeszłam bliżej, siadając koło niego.
- Karo... Ja... Wiem, że długo nie przeżyję... i chciałem cię za wszystko... - nie pozwoliłam mu dokończyć.
Pocałowałam go. Jego skóra jednak nie była już tak ciepła i miękka, a język tak żywy i energiczny, lecz mimo to ten pocałunek był wspaniały. W przeciwieństwie do poprzednich ten trwał kilka dobrych minut, o ile nie dłużej. Czułam przyjemny dreszcz, rozchodzący się po całym moim ciele. Nie wiem w sumie czemu, ale poczułam też, że się rumienię.
Niestety nasze usta się rozłączyły, lecz nadal byłam nad nim pochylona.
- K... Kocham cię Shadow... Kocham. - szepnęłam.
- Wiem. Od początku wiedziałem... Ja ciebie też kocham. - uśmiechnął się i swoją bladą, zimną dłonią, przejechał mi po policzku.
Poprawił się, siadając na łóżku. Ja również się wyprostowałam.
- Oboje to wiemy, że ja... - spojrzał na mnie.
- Nie przeżyję - dokończyłam w myślach.
- Karo... Karolina. Obiecaj mi, że zabijesz Kapitana. Za wszelką cenę. - uśmiechnął się do mnie. - Teraz... Jakbyś mogła... Nie chcę, byś widziała jak odchodzę...
- Emm... Tak... Dobrze... - wstałam z łóżka. - Obiecuję. Zabiję Kapitana. Zabiję go jeszcze tej nocy.
Wyszłam, zamykając za sobą drzwi.
Czułam złość, gniew. Nie. Czułam żądzę zemsty. Chciałam zabić Kapitana za wszelką cenę. Problem w tym, że nie wiedziałam, gdzie ta gnida teraz się ukrywa. Wpadłam na pomysł.
- Gdzie idziesz? - zapytał mnie Dawid.
Nie odpowiedziałam mu. Nawet się nie zatrzymałam. Zacisnęłam dłonie w pięści i ruszyłam przed siebie. Drzwi nadal były pilnowane ze wszystkich możliwych stron wewnątrz, lecz bez problemu je otworzyłam i mimo ogólnego zdziwienia wszystkich wokół, wyszłam.
Szłam ulicą. Dookoła rozsiane były kałuże, a z liści drzew co chwila spadały krople na mokrą ziemię. Powietrze było lżejsze po deszczu. Chmury jednak nadal utrzymywały się nad miastem, lecz były już rzadsze, mimo to było ciemno. Od czasu do czasu przejechał jakiś samochód, rozświetlający ulicę.
Ruszyłam przed siebie, samej nawet nie znając celu tej podróży.
Plan mój był jednak prosty: Dać się złapać. Było pewne, że po mojej "niespodziance" Kapitan będzie chciał mnie zabić, prawdopodobnie osobiście. I na to liczę.
Szłam nie rozglądając się. Po prostu wyprostowana, wpatrzona w jeden punkt przed sobą. Nie wiedziałam gdzie idę. Po prostu szłam.
Oczekiwałam, że nagle któryś z agentów tej gnidy mnie zauważy. Mijałam kolejne budynki, kolejnych ludzi, lecz nic się nie wydarzyło.
CZYTASZ
Ochroniarz [Zakończone]
Romance- Masz być bez uczuć. Uczucia to to, co najbardziej osłabia ludzi. Miłość jest słabością. Nie okazuj słabości. Nie okazuj miłości.