VII. Shadow

213 14 1
                                    

Przechadzałam się w pobliskim lasku. Mimo iż było lekkie zachmurzenie, nie ruszało mnie to. Po prostu szłam i myślałam. Myślałam, jak się dostać do Czarnych Aniołów. W końcu mam już siedemnaście lat, za rok mogłabym próbować się do nich dostać. Ale tam dostają się tylko najlepsi.

- Bu! - Shadow pojawił się za moimi plecami, strasząc mnie.

- Nie strasz mnie jełopie - odepchnęłam go lekko.

Shadow szybko do mnie doskoczył i objął mnie za ramię.

- A co taka Dama jak ty tutaj robi? - Zapytał, zabawnym tonem.

- Myślałam. - odparłam krótko, odpychając go na długość ręki.

- O czym tak silnie myślałaś, że nie chcesz się ze mną podzielić? - Shadow rozłożył ręce. - Aha! Ty myślałaś po prostu o TYCH rzeczach. - uśmiechnął się wrednie.

- Mnie takie rzeczy nie interesują. - odparłam, ruszając w przód.

- Nic? Ani troszkę? W końcu cie zainteresują. W końcu miłość jest w każdym z nas... chyba. - dodał, na co się zaśmiałam. - Jak się uroczo śmiejesz.

- Uważaj, bo oberwiesz. - Powiedziałam rozbawionym tonem.

Shadow podszedł do mnie bliżej i mnie zatrzymał, łapiąc za lewe ramię.

- Już dawno mnie uderzyłaś swoim pięknem. - szepnął mi na ucho.

Poczułam na plecach przyjemny dreszcz.

- Nie przekraczaj granicy, bo pożałujesz. - również szepnęłam mu na ucho.

Shadow delikatnie pocałował mnie w usta. To trwało chwilę, lecz było bardzo przyjemne. Poczułam, jak przechodzi mnie ciepły, miły dreszcz.

- A gdzie ta granica była? - szepnął.

- Idiota. - uśmiechnęłam się.

- Ale tylko twój idiota. - również się uśmiechnął. 

Poczułam, jak jego ciepła, lekko chropowata, dłoń wędruje po moim policzku i zakłada kosmyk moich czarnych, kręconych włosów za ucho.

- Tylko twój. Niczyj inny. - Szepnął nieco ciszej.

Złapałam jego dłoń, czując że ją zabiera, przyciskając ją do swojego policzka.

- Co będzie, jak się nie dostanę do Czarnych Aniołów, przez to, że nie wyznaje zbytnio zasady "Uczucie to słabość, a słabości należy się wyzbyć"?

- Dostaniesz się na pewno. Ja tego nie wyznaję, a jakoś mam za sobą już kilkadziesiąt misji i akcji. - Pogładził mnie po głowie.


Łzy co jakiś czas uderzały o białą posadzkę łazienki. Było mi zimno i nie miałam siły się podnieść.

- Czemu... Czemu to wszystko musiało się tak potoczyć? Dlaczego to on musiał umrzeć? Czemu? - Nawet w trudno było mi myśleć przez łzy.

- Kocham cię Karo. - Te słowa cały czas krążyły mi po głowie. - Kocham.


- Karo...  To, że przez złamaną rękę zostałaś zdyskwalifikowana z turnieju, to jeszcze nie powód do płaczu.- usłyszałam głos Shadow'a za drzwiami. 

- Idź sobie. Chce teraz być sama! - krzyknęłam przez łzy.

Shadow otworzył powoli drzwi, wpuszczając do środka pokoju światło.

- Mówiłam coś ci! - krzyknęłam, rzucając w niego poduszką.

Shadow uchylił się przed nadlatującą poduchą, po czym podniósł ją z ziemi i usiadł koło mnie.

- Jak nie w tym roku, to w następnym przystąpisz, lecz już jako Czarny Anioł.

Wcisnęłam głowę w poduszkę.

- Jestem taką kaleką, że nie dostanę się do Czarnych Aniołów. - powiedziałam w poduszkę.

Shadow zaśmiał się cicho.

- Jeżeli ty byś się nie dostała do Czarnych Aniołów, to albo oni są tak głupi, albo następuje koniec świata. Toż nawet gdybyś nie mogła się ruszać to by ciebie przyjęli. Jesteś najlepsza. - powiedział spokojnym tonem.

- Ze złamaną ręką się im nie przydam... - powiedziałam, siąpiąc nosem.

- Z takim podejściem na pewno się nie przydasz. Musisz się uśmiechnąć. - Shadow pogłaskał mnie po głowie.

Po chwili podniósł mnie lekko i oparł o swoje ramie. Było umięśnione, ciepłe i  chciałam się do niego wciąż przytulać. Poczułam, jak mnie obejmuje.

- Łzy nie są nam potrzebne. - powiedział, wycierając mi łzy.

- D... Dlaczego tu przyszedłeś? Sam przecież miałeś startować w tym turnieju. - Zapytałam, patrząc w jego oczy.

- Gdy ciebie nie ma, to nie ma nikogo z kim mógłbym rywalizować. - uśmiechnął się.

Również się uśmiechnęłam i dałam mu lekkiego kuksańca.

- A tak na prawdę?

- Bo cię kocham Karo. Kocham cię. - Pocałował mnie w usta.


Nagle drzwi do łazienki otworzyły się. W progu stał Dawid.

- Wszystko dobrze Karo? - zapytał, podchodząc do mnie.

Nie odpowiedziałam. Nadal siedziałam skulona pod ścianą. Dawid podszedł do mnie i złapał mnie za dłoń.

- Cała się trzęsiesz... - szepnął.  - Ale... mam dla ciebie dobrą wiadomość.

Spojrzałam na niego. Z nadzieją w oczach.

Ochroniarz [Zakończone]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz