4.3

3 0 0
                                        

- Przy bardziej szczegółowych zdjęciach dobrze jest na początku się im dokładniej przyjrzeć. Można wtedy wychwycić przydatne szczegóły.

- Możecie sobie wypisać jakieś wyznaczniki, którymi będziecie się kierować podczas pisania. Może to być styl, gatunek, rodzaj narracji, typ akcji, użycie wyrazów, czy coś zupełnie innego.


Przykład:

Przykład:

Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.


Trzask! Ogień trawiąc kolejne chaty trzeszczał szaleńczo. Przygrywał mu tętent ciężkich koni bojowych klanu Gorr Thum, a szum fal rozbijających się o brzeg tworzył temu wszystkiemu klimatyczne tło. Koncert zaś prowadziły setki skrzypiec z ludzkich ciał, z których dźwięk nie był wydawany za pomocą smyczków, lecz mieczy i szabli. Adelajda pędziła desperacko między walącymi się domkami, aby uniknąć szarży jeźdźców. Nie było gdzie uciekać. Ląd był zajęty przez wrogich żołnierzy, więc pozostawało tylko morze. Trzeba było się śpieszyć, bo świszczący wiatr mógł w każdej chwili przenieść płomienie na łodzie i jedyna opcja, jaka by wtedy pozostała to śmierć. Dziewczyna modliła się do wszystkich bogów po kolei o ochronę i oto, aby jeszcze jakaś łódka pozostała cała. Biegła na oślep przez kłęby dymu. Mijając okno jakieś chatki usłyszała krzyk, a po nim krótki pisk, nie miała czasu, aby się obejrzeć. Ludzie wrzeszczeli, a niepowstrzymany ogień kruszył wszystko co napotkał na swojej drodze. Adelajda mknęła przed siebie, a chlupot fal robił się coraz głośniejszy. W końcu dotarła do brzegu i rozejrzała się rozpaczliwie. Na całe szczęście przy lewym pomoście stały dwie rybackie łajby. Nie czekając poleciała w ich stronę i wskoczyła do pierwszej z nich. Już miała ją odcumować, kiedy spostrzegła, że żagiel zajął się ogniem. Strach ją sparaliżował i stanęła jak wryta, lecz łódź się przechyliła i zwaliło ja z nóg. Szybko zdołała się ocknąć i przejść do drugiej łodzi. Tam chybocząc się na nogach, stał mały, zapłakany chłopiec z krótkim mieczem wycelowanym w stronę dziewczyny. Na szczęście był to Bern, syn miejscowego piekarza. „Spokojnie. To ja, Adele. Chodź, uciekniemy razem". Powiedziała spokojnym głosem dziewczyna. Dzieciak powoli przekręcił głowę, spojrzał na dziewczynę, upuścił z hukiem ostrze i wpadł, szlochając w jej objęcia. Pogładziła go chwilę po główce, ale nagle usłyszeli kroki i zobaczyli wojów na pomoście. Pośpiesznie odwiązali łódź, odepchnęli ją od brzegu, nastawili żagiel, który od razu złapał wiatr i popłynęli w głąb zatoki. Siedzieli wtuleni w siebie, przebijając się przez kłęby dymu. Adelajda patrzyła z utęsknieniem na swój już przygasający dom, Bern zaś dostrzegł setki opancerzonych okrętów dobijających do piaszczystego brzegu.

Złoty kontenerWhere stories live. Discover now