Rozdział 5

22 4 0
                                    

Mariusz
Obudziłem się w szpitalu jedyne co pamiętam to krzyk, deszcz oraz kierowcę jadącego w naszą stronę i to jak w nas przywalił, gdy zjeżdżałem na pobocze odepchnął nas z taką siłą, że nasz samochód zaczął dachować. To jest niemożliwe to sen, jak mogłem do tego dopuścić nie chciałem w to uwierzyć. Wtedy spojrzałem na rękę i nogę, która była w gipsie i drugą rękę obandażowaną. Głowa tak strasznie mnie bolała, ale to nie było wtedy aż tak ważne, gdzie jest Julia?! Te pytanie chodziło mi po głowie do póki ktoś nie wszedł do pomieszczenia od razu krzyknąłem gdzie ona jest, i czy nic się jej poważnego nie stało. Lekarz przybrał smutny wyraz twarzy i odpowiedział:
- Julia znajduje się na końcu korytarza w sali, niestety walczy chwilowo o życie.
- Co, to nie możliwe, pan kłamie co jej jest?!- odpowiedziałem nie chciałem w to wierzyć łzy leciały mi po policzkach jedna za drugą.
- W tej chwili jest w śpiączce, ma złamane żebro i rękę. Niestety jeżeli nie obudzi się w ciągu dwóch tygodni może już się nigdy nie obudzić. Jedyne co możemy teraz zrobić to pomodlić się o nią.
- Nie,nie,nie co jaka śpiączka, ile to już dni od wypadku?!
- Dzisiaj trzeci.
- Co z jej rodziną wiedzą o tym?!
- Owszem, pańska jak i jej rodzina były zawiadomieni zaraz po przyjęciu was w progu szpitala. Dzięki dokumentą znalezionym w samochodzie można było się z nimi skątaktować.
- To wszystko dzieje się za szybko- nie mogę uwierzyć, że gdy kierowałem doszło do wypadku nie była to całkiem moja wina gdyż to tamten kierowca wjechał na nasz pas.
- Powinien pan teraz odpoczywać, proszę się zdrzemnąć jeżeli będzie pan chciał do toalety zawoła, a  pielęgniarka pomoże.
- Czy mógłbym zobaczyć się z Julią?
- Niestety teraz nie może pan wychodzić, a ona też potrzebuje spokoju jednak jest szansa za dwa dni.
- Nawet na chwilę nie mogę?
- Być może jutro gdy pańskie zdrowie się polepszy.
- Dobrze, to ja pójdę spać. - Tak na prawdę nie chciałem tego robić, lecz co ja mogę nawet nie wiem dokładnie jaki numer sali poruszać się sam nie mogę, wszystko mi się wali na głowę.
Doktor wyszedł z pokoju, a gdy tak myślałem to zastanawiałem się dlaczego to właśnie ja muszę czuć się lepiej niż ona. I dlaczego nie zauważyłem tego szybciej nie zareagowałem w odpowiednim momencie te i inne pytania zawalały moje myśli. Nie umiałem odpowiedzieć na żadne z nich, lecz wiedziałem, że nie będę mógł zostawić Julii samej po tym wszystkim co się stało. Przy niej czuję się inaczej, jej piękne, kręcone, ciemno-brązowe włosy, oczy rożnież cudowne i brązowe, cera jasna jak i Śnieżki i uśmiech, który towarzyszy jej co dnia, nie było może jakoś bardzo wysoka może z metr-65, uwielbiam się na nią patrzeć, a jej głos koi moje nerwy. Nie spotkałem wcześniej takiej dziewczyny, może i jest parę lat młodsza, ale nie przeszkadza mi to o ile mielibyśmy być parą. Nasza wycieczka była czymś wspaniałym, żałuję jednak, że pary rzeczy nie zrobiliśmy inaczej. Ja się nie poddam będę o nią walczył, nawet jeżeli świat będzie przeciwko nam. Dla kogoś takiego warto rzucić nawet dogodnienia, bo moim zdaniem warto jest walczyć o to co się kocha bo taka szansa może się już więcej nie zdażyć. Raz zmarnowałem taką szansę i nie chciałbym stracić bliskiej mi osoby po raz drugi, może nie znamy się dość długo, ale to zawsze jakiś krok do przodu. Myślałem tak aż w końcu zasnąłem. Obudziła mnie następnego dnia pielęgniarka, robiąca jakiejś badania, wbijała igły w moje ciało było ich chyba z cztery, zmierzyła ciśnienie i inne takie po czym dała śniadanie. Nie wyglądało apetycznie, ale byłem tak głódy, że zjadłbym wszystko, toteż z lekką niechęcią posiłek trafił do moich ust a następnie do żołądka. Nagle ktoś zapukał do drzwi był to doktor.
- Widzę, że mój pacjent czuję się lepiej.
- Tak, ale nadal mnie wszystko boli, czy mógłbym zobaczyć się dzisiaj z Julitą?
- No dobrze, ale tylko na 2 minuty nie dłużej.
- Och, dziękuję na dzisiaj starczy.
- Za chwilę przyjdzie jakaś pielęgniarka i zabierze cię do niej. Nie oczekuj zbyt wiele, dziewczyna cały czas śpi i się nie budzi.
- Wiem, jestem przygotowany na to.
Po chwili mój "opiekun" wyszedł, nie minęło parę minut, a do czterech ścian weszła pani i pchała wózek dla niepełnosprawnych, pomogła mi na niego usiąść i zawiozła mnie do towarzyszki tego nie miłego wypadku. Już przez szybę zobaczyłem leżącą ją tam, nie mogłem powstrzymać łez, była taka bezbronna,połamana i pokaleczona. Drobne zadrapania na jej twarzy i większe na rękach,obojczyku i nie tylko. Patrzałem się i zastanawiałem co teraz czuje, czy o mnie myśli. Gdy nagle usłyszałem głos, że pora wracać na salę byłem zdruzgotany. Nie mogłem nic zrobić. Miała 50% szans na przeżycie i tyle samo na przeciwieństwo przeżycia. Był to dla mnie szok, i miałem nadzieję, że ten kto spowodował ten wypadek zapłaci mi za to.

Julia I Mariusz Love StoryOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz