Heavy Metal Fight cz.1

6 1 0
                                    

----------------------Gem-------------------------

MetalMan. Jeden z pierwszych robotów Doktora Wily mających tylko jedno zadanie - zniszczyć MegaMana. Miał na sobie czerwoną zbroję z żółtym kombinezonem wystającym w niektórych częściach ciała. W miejscach złączenia się ramion z tułowiem były przymocowane okrągłe piły, oraz jedną leżała na przodzie jego kasku. Patrzał na mnie ze zdziwieniem i rękoma na biodrach
- Gemini. Co ty tu robisz? Natknąłeś się na kogoś po drodze? Podobno Roll jest w tym budynku. Włączyłem kompaktor  żeby ją tu sprowadzić - W jego ustach prawie każde zdanie brzmiałoby jak groźba, jednak  coś w jego posturze wydawało się być dość przyjazne w tym momencie. Co nie zmieniało faktu że w ciągu minuty spróbuję mnie prawdopodobnie zabić.
- Nie. MetalMan, wybacz ale zamierzam uratować tych policjantów i jeżeli wejdziesz mi w drogę, pożałujesz swojej decyzji. - Wymierzyłem swoją armatę w jego głowę. Starałem się brzmieć jak najbardziej poważnie lecz chyba nie byłem dość przekonujący, ponieważ po paru sekundach parsknąłł śmiechem. Piw
- Naprawdę? - Powiedział po chwili. - Myślisz że masz szansę ich uwolnić? Dobra... - W tym momencie nacisnął przycisk na panelu kontrolnym. - ... Wyłączyłem maszynę. Jeżeli mnie pokonasz, są wolni. Ale jeżeli ty przegrasz, będziesz moim sługą. Zgoda? - Wyciągnął rękę w moją stronę. I tak planowałem ich uratować, ale jeżeli spróbuję go zaatakować przed uściśnięciem dłoni, mógłby specjalnie przyspieszyć kompaktor. Z drugiej strony to może być jakaś pułapka. Nie mam wyboru. Podałem mu dłoń.
- Do trzech uderzeń?
- Jak zawsze.
Odwróciłem się i podeszłem na drugi koniec pokoju.
- START! - Krzyknął MetalMan rzucając w moją stronę jego Metal Blade. Szybko go uniknąłem chowając się za dużą skrzynią. Próbowałem usłyszeć jego kroki lecz zanim cokolwiek usłyszałem poczułem ból w plecach. Wyrzuciłem z siebie lekki jęk.
- Chowasz się za drewnianą skrzynią przed ostrzami mogącymi przeciąć żelazo? Zły pomysł. Jeden. - Użyłem tej okazji żeby przysłuchać się gdzie obecnie się znajduje. O dziwo dalej nie ruszył się na krok. Użyłem rykoszetującego Gemini Laser aby trafić go zza skrzyni. Gdy usłyszałem lekki odgłos wraz z dźwiękiem iskier uśmiechnołem się
- Jeden-Jeden. Nie myśl że tak łatwo mnie pokonasz! - Zrobiłem odskok i ponownie znalazłem się w centrum pokoju. Usłyszałem trzask za sobą i zoorientowałem się że MetalMan właśnie rzucił parę pił w stronę skrzyni która zawaliła się pod sobą. Strzeliłem swoją armatką w stronę MetalMana, lecz ten równie szybko odskoczył do przodu strzału jak i wykorzystał momentum aby rzucić z dużą prędkością Metal Blade. Kolejne ostrze wylądowało w moim brzuchu.
- Dwa. - MetalMan stał niecały metr ode mnie co pozwoliło mi na uderzenie go z całej siły w twarz. MetalMan odleciał 3 metry do tyłu uderzając o panel kontrolny, a na jego twarzy było wymalowana rządza krwi.
- Więc, postanowiłeś zagrać nieuczciwe, co? Okej. - MetalMan wyciągnął jeden kryształ z małej skrzyni obok panelu - Więc chyba będzie fair, jeżeli ja też nagnę trochę zasady, czyż nie? - Na te słowa MetalMan zmiażdżył kamień w ręce! Z którego następnie wyleciał mały, czerwono-żółty płomyk. Jego oczy stały się jasno niebieskie a piła na jego czole zmniejszyła się, lecz wydłużyły się jej ostrza.
- Gotowy? - W jednej sekundzie MetalMan wstał i rzucił ostrze w moją stronę. Schyliłem się, lecz od razu kolejne trzy leciały we mnie. Odskoczyłem na lewo i zacząłem strzelać, jednak jego piły pojawiały się o wiele szybciej niż mogłem strzelać. Stworzyłem błysk światła i ukryłem się wśród skrzyń. Udało mi się zobaczyć jak mój klon został pocięty na najmniejsze kawałeczki w 5 sekund. Nie często zdarza się zobaczyć MetalMana tak zdenerwowanego, ale ten kryształ sprawił że stał się o wiele szybszy.
- Dobra Gemini! Koniec zabawy! Wyłaź gdziekolwiek jesteś a może nie spotka cię ten sam los co twojego klona!
Nie miałem wyboru. Ustawiłem swój strzał na maksymalną siłę i czekałem aż podejdzie bliżej. Gdy w końcu mnie znalazł strzeliłem mu prosto w klatkę piersiową gdzie znajdował się jego rdzeń. Strzał odrzucił go z wielką siłą. MetalMan uderzył o drzwi do kompaktora i przebił się przez nie. Przerażeni oficerowie spojrzeli przez dziurę w drzwiach aby zobaczyć swojego wybawcę. Stałem dumnie na środku pokoju.
- I nawet nie myśl o krzywdzeniu następnego człowieka! Nie na mojej warcie! - Krzyknąłem na całe szczęście nieprzytomnego MetalMana. Prawdę mówiąc ten strzał kosztował resztki mojej energii, gdyby nie zadziałał, było by po mnie - Jesteście wolni stróżowie prawa. Idźcie, mając w głowie imię swojego wybawcy. GeminiMan! Gwiazda nadziei! - Policjanci oczywiście zaczęli mi dziękować, co być może i było moim celem. Mógłbym się do tego przyzwyczaić, nie powiem, ale teraz miałem ważniejszą rzecz na głowie. Podeszłem do panelu kontrolnego. Spojrzałem na guzik który wcześniej MetalMan nacisnął aby wyłączyć kompaktor.
- Dawaj! Naciśnij go! Wiem że tego chcesz!
Odwróciłem się, lecz wszyscy policjanci już byli za drzwiami. Dźwięk dochodził z kompaktora. Leżał tam MetalMan, widocznie nie mogący się ruszyć.
- Co ci odbija? Chcesz umrzeć?
- Jaka różnica? I tak zawiodłem Króla. Ja i HardMan mieliśmy dopilnować że wszystkie kryształy zostaną wysłane do jego zamku, oraz zatrzymać każdą osobę która wejdzie na teren fabryki.
- Przy okazji, czym są te kryształy? Jak one działają?
- Naprawdę myślisz że ci powiem? Nie ma mowy.
- Nie ma znaczenia. Weźmiemy parę do laboratorium gdzie Doktor Light je przeskanuje.
- Nie sądzę. - W ułamku sekundy MetalMan rzucił ostrzem w skrzynię która wybuchła na wiele kolorów. - Trzeba mnie było zabić póki nie odzyskałem czucia w rękach. Jeszcze się spotkamy, a wtedy zapłacisz za upokorzenie mnie! - Kończąc to zdanie MetalMan zmienił się w wiązkę światła i zniknął. Nagle z głośnika wydał się głos Darwina:
- Roll! Gem! Uciekajcie stąd. MetalMan włączył bomby porozmieszczane po całej fabryce! To miejsce wybuchnie za niecałe dwie minuty!
Na te słowa jak najszybciej pobiegłem w stronę wyjścia. Mam nadzieję że Roll też nic nie jest!

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Iiiii kolejny rozdział! Starałem się go zrobić dość długi, ale wyszło jak wyszło, nie chciałem żeby znowu miał 3000 słów. Chyba łatwo się domyślić też co będzie w drugiej części. Jeżeli mi się uda, postaram się jutro wrzucić go plus krótki intermision w laboratorium Lighta.
PA PA!

The Dreaded MastersOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz