Dzisiaj mnie wypisują, nie mieści mi się w głowie że jakaś fanka chłopaków próbowała mnie zabić. Pewnie z czystej zazdrości, cała sprawa jest już zgłoszona na policje, chłopaki rozgłosili akcje na instagramie i wspólnymi siłami próbujemy z najść te dziewczyny. Jestem ogromnie wdzięczna chłopcom że tak mnie wspierają, a szczególnie Cody który nie opuszcza mnie nawet na 5 minut. Tak zdecydowanie, taka przyjaźń jest już na całe życie.
Jest około godziny 13, niedługo mam dostać wypis. Cody siedzi ze mną i rozmawiamy w najlepsze, kiedy sobie przypomniałam...
-Cody kurwa Wojtuś ma za 3 dni osiemnastkę... nie mam prezentu!-zaczęłam panikować-co mu kupiłeś-zapytałam, szukając telefonu
-O fuck zapomniałem, skarbie pojedziemy jutro do galerii, zgoda?-powiedział ze śmiechem
-Ale wiesz że potrzebuje też sukienki, i butów na imprezę-powiedziałam ze słodkim uśmiechem
-To ile będziemy na tych zakupach? Stawiam że około 5 godzin-zaśmiał się
-No jakoś tak będzie. Czemu właściwie mówisz do mnie ,,skarbie''-zapytałam, nie wiem czemu ale chcę to wiedzieć
-Tak jakoś słodko brzmi-powiedział zamyślony i zaczął coś grzebać w telefonie, kiedy ktoś zapukał do drzwi. Miałam nadzieje że to lekarz z moim wypisem, ale tego co zastałam się nie spodziewałam. Był to Robert z różami...
-Czego tutaj szukasz-powiedziałam wstając z łóżka, Cody od razu znalazł się przy mnie
-Kochanie-złapał mnie za rękę, ale szybko ją wyrwałam-posłuchaj to ona mnie pocałowała... ja tego nie chciałem, a później podziałał alkohol, po rozłące z tobą zrozumiałem że naprawdę cię kocham-znów złapał mnie za rękę, tym razem jej nie wyrwałam. Spojrzałam na Codiego i zobaczyłam w jego oczach zdziwienie, i zaniepokojenie.
-Jakie ładne... mogę-Robert podał mi róże, wzięłam je powąchałam i zaczęłam go nimi bić. Płatki róż leżały na podłodze, a ja go dalej łodygami biłam, wiecie kolce tam są hahah
-Ty jesteś nienormalna, już sobie nowego kochasia znalazłaś?-zapytał pokazując na Codiego, muszę go jakoś zdenerwować
-Tak znalazłam, a teraz wypierdalaj stąd zanim te badyle wylądują na twojej twarzy-powiedziałam ze złością
-Zemszczę się-powiedział zdenerwowany Robert
-Coś jeszcze? Wypierdalaj-powiedział Cody, ale chłopak już wyszedł- od kiedy jestem twoim kochasiem-zaśmiał się i mnie przytulił... znów ktoś zapukał, już myślałam że to Robert. Ale był to doktor z moim wypiskiem.
-Co tu się stało.. nie ważne sprzątaczka posprząta. Tutaj wypisek panno Zborowska, trzeba co dwa tygodnie zgłaszać się na kontrole. I proszę uważać następnym razem co się pije-powiedział łysy pan, o imieniu Karol
-Dziękuje, za uratowanie mi życia. Miłego dnia-powiedziałam i wyszłam z Codym.
-Daj mi to-powiedział Cody jak wyszliśmy ze szpitala, chodziło mu o torbę
-Przestań, dam radę-szłam dalej, a on się zatrzymał, popatrzałam na niego zdziwiona
-Daj mi to bo dalej nie pójdę-powiedział i założył dumnie ręce na klatce piersiowej
-Jezu Cody przestań, dam sobie radę-dalej się nie ruszył-Tak? Patrz jak szybko wymiękniesz-powiedziałam i podeszłam do niego. Przytuliłam go, i po chwili włożyłam ręce w jego włosy. Wiem że to uwielbia, więc szybko wymięknie. A on jednak dalej się nie rusza, halo Cody co się z tobą dzieje. Nagle chłopak mnie mocno przytulił i okręcił wokół własnej osi, przy czym wyrwał mi torbę... ehh
-Zawsze wygrywam-pocałował mnie w czoło, i złapał za rękę prowadząc do samochodu, w którym siedział mój brat.
Weszłam jako pierwsza, ja siedziałam z tyłu.
-Piotrek co kupujesz Wojtkowi na osiemnastkę?-Zapytałam po chwili
-Nie powiem ci bo zabierzesz mi mój pomysł-zaśmiał się kierując
-Taki z ciebie brat? Będziesz chciał żebym ci śniadanie zrobiła-zaśmialiśmy się
Dojechaliśmy do domu, poszłam obejrzałam z chłopakami jakiś film, zjadłam, wykąpałam się i poszłam spać... w domciu jednak jest najlepiej
*****
Kochani, zapraszam do komentowania tej opowieści jeśli się wam podoba. To wielka motywacja... niestety szkoła się zaczęła. Więc opowiada będą się pojawiać rzadziej, ten rozdział miał pojawić się wczoraj. Ale nie dałam rady, kwiatonators powinny wiedzieć o co chodzi. Dobranoc
CZYTASZ
,,Jego Uśmiech''/Felivers *ZAWIESZONE*
FanficHej, nazywam się Martyna Zborowska i mam brata bliźniaka, który ma na imię Piotrek. Mam 17 lat, i w tym roku idę do 3 klasy liceum. Moi rodzice to biznesmeni, dla których się liczy tylko praca i mój brat. Jest ich oczkiem w głowie dlatego że stał si...