✾Kariya x Kirino✾

611 28 9
                                    

Dla pistacjowyksiaze
Napisz, czy się podobało!
× mogą pojawić się niezgodności z anime
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Tamtego dnia odbywał się trening drużyny z gimnazjum Raimona.
Wszyscy zgodnie ćwiczyli swoje i tak dobrze rozwinięte umiejętności dryblingu i tym podobne.
No, może poza jedną osobą...

Chłopak o przeciętnym wzroście i niebieskich włosach - Kariya Masaki - był tego dnia widocznie nie w sosie.
Zawzięcie milczał - co jest do niego trochę niepodobne - i posyłał każdemu spojrzenie z rodzaju "tylko spróbujcie coś powiedzieć na ten temat, a pożałujecie".

Reszta zawodników przyjęła tą niemą groźbę bez większych problemów. Byli na tyle mądrzy, że wiedzieli, że każdy może mieć czasami gorszy dzień.
Na szczęście nie było wtedy na treningu zchorowanego Tenmy; gdyby brązowowłosy zobaczył, w jakim nastroju jest Kariya, to na pewno zacząłby go oblegać i pytać, co się stało. A to mogłoby mieć nieprzyjemne konsekwencje.

Wracając: każdy pojedyńczy zawodnik Raimona zajmował się swoim własnym, indywidualnym treningiem.
No właśnie, chyba nie każdy...

Otóż różowowłosy Kirino Ranmaru
zamiast skupić się na piłce nożnej to bez przerwy obserwował czujnym okiem naburmuszonego kolegę.
Jasne, na początku swojej znajomości bardzo się nie lubili, ale ostatnio ich relacje się poprawiły!
Na to przynajmniej wszystko wskazywało. Zmieniło się ich zachowanie wobec siebie i w ogóle.

I przez sam fakt, że Ranmaru lubił pomagać i pokrzepiać na swój własny sposób innych postanowił po treningu zagadać Masakiego.
Jak Kirino obrał sobie jeden cel, to tak łatwo z niego nie zrezygnuje.
Nie po to starał się zaprzyjaźnić z niebieskowłosym chłopakiem, by teraz go zostawić!

                            ✾✾✾

Po zakończonym treningu Kirino szybko przebrał się, spakował swoje rzeczy do torby i ruszył na poszukiwania naburmuszonego od rana kolegi, który niefortunnie zniknął mu sprzed oczu.
Różowowłosy zastanowił się na chwilę, gdzie by na miejscu Masakiego się udał.
Niestety, Ranmaru dalej nie wiedział, gdzie jego kolega-obrońca mieszka, co znacznie utrudniało sprawę.
Zrezygnowany lekko zaistniałą sytuacją piłkarz ruszył powoli przed siebie ścieżką prowadzącą do jego domu.

Oh, jakież było jego zdziwienie, gdy w połowie drogi ujrzał siedzącego na ławce, dalej niezbyt zadowolonego Kariyę!
Pytanie: co on tam robił? Czekał na Kirino czy po prostu przez przypadek znajdował się na drodze do domu różowowłosego onrońcy?

A w sumie - czy to ważne? Raczej niezbyt. Przynajmniej Ranmaru nie będzie już musiał szukać i może wykonać to, co chciał od samego początku treningu. Niepewnie podszedł on do niebieskowłosego i przysiadł się do niego. Tamten przez chwilę nie reagował, ale po kilkunastu sekundach obrócił głowę i spojrzał spode łba na Kirino.
- Słuchaj, zanim powiesz, żebym spadał- - zaczął niewinnie różowowłosy, lecz zaraz mu przerwano.
- A czemu miałbym Ci kazać spadać? - zapytał z nagłym, zawiadackim, takim typowym dla niego uśmiechem Masaki. Najwyraźniej zmienił taktykę i udawał, że nic, kompletnie nic się nie stało. Bo i może tak było?
- No nie wiem... Na treningu wyglądałeś, jakbyś chciał wszystkich zabić wzrokiem i tym podobne - wyraził swe niebezpodstawne obawy Ranmaru. Drugi chłopak zrobił zmieszaną minę i po chwili westchnął.
- Dobra, dobra, masz rację. Jestem wkurzony, zadowolony? - odparł Kariya.
- A może powiesz mi dlaczego? - zapytał w odpowiedzi Kirino, nieznacznie się przysuwając do kolegi.
- A jeśli to zrobię to sobie pójdziesz? - odrzekł, dając pytanie za pytanie.
Aż dziw, że był gotowy przystać na tak niezbyt korzystną dla niego propozycję!
- Raczej tak - oznajmił z powagą różowowłosy, zamieniając się w słuch.

Masaki zaczął powoli, dosyć cicho opowiadać, cóż takiego przydarzyło się w Słonecznym Ogrodzie dzień wcześniej.
Owa historia nie zostanie tu przytoczona: jeśli chcecie ją poznać, sami zapytajcie o nią Kariyę. Istnieje mały procent szansy, że odpowie.

Po kilku minutach monologu Masaki się zgarbił i znienacka objął ramionami, jakby mu było zimno.
Ranmaru bezmyślnie objął kolegę i lekko przytulił. Serce zaczęło mu bić z jakiegoś powodu szybciej; również jakoś tak nagle zrobiło się gorąco.

I mimo, że Kirino miał sobie po opowieści pójść, to nie ruszył się ani na krok. A turkusowowłosemu chyba odpowiadał owy stan rzeczy.
Oczywiście potem się do tego nie przyznawał, ale w tamtej chwili czuł... Bezpieczeństwo? Można by to tak określić.
Zrozumiał, że chyba warto czasami wygadać się komuś.
Zwłaszcza, jeśli to był taki dobry słuchacz jak Kirino.
Jego przyjaciel. A może i ktoś więcej?

// Proszę, proszę, proszę... Jeszcze tyle zamówień, a ja już teraz nie mam czasu ani weny.

Jednoparтówĸι (nie czytaj xD)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz