Dla Valio_La
Masz tu tego swojego Edgaya :v
Napisz też proszę, czy choć trochę Ci się ten shot spodobał.
× mogą pojawić się niezgodności z anime
+ nie zostały podane relacje, więc wyszło, co wyszło
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~[Imię]. Sławna napastniczka drużyny Raimon, wybrana potem do reprezentacji.
Nie byłaś specjalnej urody - ot, krótkie, [kolor włosów], proste włosy, zwykła, owalna twarz i dosyć (jak na dziewczynę) szczupła sylwetka.Rozwalanie na atomy kolejnych reprezentacji nie sprawiało Ci większych problemów. Póki nie przystąpiła jego kolej zabłysnąć na międzynarodowej scenie: niebieskowłosy gentelman z Wielkiej Brytanii. Edgar Valtinas.
Od razu wiedziałaś, że potyczka z tym gościem nie będzie należała do najłatwiejszych.By uściślić: poprzednie mecze dla Inazumy Japan wcale nie były aż takie mega łatwe. Jednak dopiero teraz drużyna z Japonii zdała sobie sprawę, w co się wpakowała, zgadzając się na walkę w sferze światowej. To już nie były przelewki.
W dniu, w którym miał się odbyć mecz pomiędzy reprezentacją Japonii a Wielkiej Brytanii chwilę przed spotkaniem piłkarzy na boisku pobiegłaś przez korytarz do łazienki.
Już nie mogłaś się doczekać chwili, gdy zobaczysz, jaką moc pokażą Rycerze Królowej.Obyś tylko się nie zasiedziała w tej łazience... Byłby straszny wstyd. Spóźnić się na mecz! Niezmywalna hańba.
Myśląc o tym, jak bardzo nie chciałaś źle wypaść przed tysiącem ludzi niespodziewanie wpadłaś na coś. A może na kogoś?!
Gdy ośmieliłaś się spojrzeć do góry ujrzałaś zdziwioną twarz... Valtinasa?!
Tak, to chyba był on. Przynajmniej tak wynikało z informacji, które uzyskałaś jako napastniczka.,,O rany, ale się zbłaźniłam. I to przed meczem!" ~ pomyślałaś, prędko się odsuwając. Przy okazji spiekłaś raka. Biedna...
Za to ten drugi pan rozejrzał się jedynie dookoła, czy nigdzie nie ma kogoś z jego drużyny i odchrząknął.
- Wybacz, że na Ciebie wpadłem, młoda damo - rzekł do Ciebie miło. Zaraz jednak popatrzył na jej strój piłkarski, któryś założyła chwilę wcześniej. Udał wielce zdziwionego.
- Ojej, jesteś z Inazuma Japan?Jakimś cudem nie wykryłaś tego, że Anglik tylko udawał, ale nie dziwmy Ci się. W końcu skoro Valtinas potrafi zachować taki nieziemski spokój przez większość czasu, to aktorzyną też musiał być niezłą, nie?
Wracając, Ty, dalej czerwona na twarzy ochoczo pokiwała głową na "tak" i powoli wyminęłaś niebieskowłosego. Jeszcze czego, żeby Cię rozpraszał tuż przed meczem!
Wiadomo, to ty na niego wpadłaś, ale kto lubi oskarżać samego siebie, gdy jest opcja zrzucenia winy na kogoś innego? Bo ja nie; wy na pewno też nie.Po wykonaniu kilku łazienkowych czynności prędko udałaś się na boisko, na którym miało się odbyć piłkarskie spotkanie nastolatków. Modliłaś się w myślach, żebyś zdążyła na czas.
❁❁❁
Nikt nie potrafiłby pojąć, jakaś była szczęśliwa gdy ujrzałaś, że Twoja drużyna dopiero wychodzi z szatni. Pewnie na Ciebie czekali. Na ten widok poczułaś lekkie ukłucie poczucia winy, ale zaraz je wygoniłaś. To się teraz nie liczy. Tylko wygrana. Nawet jeśli za wszelką cenę.Pośpiesznie dołączyłaś do reszty reprezentacji Japonii i ruszyłaś za nimi ku boisku. Wiadomo, nie obyło się bez kilku pretensji czy pytań w stylu "gdzie się podziewałaś?!". Ale kto by o to dbał w takiej chwili? Na pewno nie Ty!
Gdy chwilę później Japończycy wyszli na zewnątrz ( a dokładniej na ,,wspaniale pachnącą" - według Tsunamiego - trawę) powitały ich okrzyki i oklaski. Widać było wyraźnie, że drużyna z kraju kwitnących wiśni jest lubiana w tutejszych stronach.
No właśnie - tylko lubiana. Bo gdy na boisko wkroczyła drużyna z Wielkiej Brytanii... Wtedy to dopiero były wiwaty! Widać było jak na dłoni, kto cieszy się większym powodzeniem u widzów.
Po kilku minutach poświęconych na przygotowania i rozmieszczenie zawodników na murawie mecz się rozpoczął. Twa "skromna" osoba, będąca tym razem na samym przodzie w ataku od razu wystartowała do piłki. Nie zamierzałaś dawać żadnych forów!W tym samym czasie gałę otrzymał Edgar. Widząc, jak do niego podbiegasz uśmiechnął się jedynie i prędko Cię ominął, prowadząc piłkę do bramki.
Na szczęście obrona nie spała i z sukcsem odebrała niebieskowłosemu Anglikowi biało-czarny przedmiot.
Gała została podana do kilku osób, a w pewnym momencie trafiła do Ciebie.W chwili, gdy już miałaś oddawać swój strzał hissatsu straciłaś kulowaty obiekt pożądania wszystkich graczy.
Gdy zobaczyłaś, do kogo teraz trafił owy przedmiot wkurzyłaś się.
Nie zamierzałaś pozwolić strzelić Edgarowi gola. Ani jednego.Wiedziałaś, że ponowna pogoń w przeciwną stronę może zbyt wyczerpać twe siły; jednak, nie myśląc zbyt wiele uczyniłaś to.
Gdy wielkim wysiłkiem dogoniłaś Valtinasa zrobiłaś jedyny, słuszny jak na tamtą chwilę ruch - wślizg.
Udało się - wybiłaś piłkę na aut. Niestety, jednocześnie twoja noga natrafiła na kostkę Anglika, a ten, widocznie zdziwiony tym nagłym zagraniem upadł.Już miałaś przechwycić gałę gdy zauważyłaś, że twoją ofiarę chyba serio boli noga.
Mając potworne wyrzuty sumienia bez zastanowienia pomogłaś mu wstać i zapytałaś, czy wszystko dobrze.
Niestety nie miałaś zbyt dużo czasu na rozmowę, bo zaraz zleciała się reszta zawodników z Anglii patrzących na Ciebie spode łba.
A przecież to nie było specjalnie!
A może było?
Cóż, patrząc teraz na silącego się na uśmiech Edgara (który bez przerwy powtarzał: "nic mi nie jest, drodzy przyjaciele, mogę grać") chciałabyś jak najprędzej cofnąć czas. Tak niestety się nie dało. Przeklęte zasady!Po chwili wreszcie się ocknęłaś z niby-transu i powróciłaś do gry. Nie zamierzałaś się przejmować swoją ofiarą. Tak przynajmniej wmawiałaś sobie w myślach. Bo w głębi duszy chciałaś go przeprosić, wynagrodzić czy cokolwiek. Ale nie chamsko odejść.
Chcąc nie chcąc postanowiłaś zostawić rozstrząsanie tego na później. Później porozmawiasz z Edgarem - tak przynajmniej zapewniałaś obolałą duszę.
Gdy niebieskowłosy usiadł na ławce rezerwowych, a gra na nowo ruszyła,
Ty, biegając to w jedną, to w drugę stronę po boisku często spoglądałaś na wielce poszkodowanego Anglika.
Mimo, że nie chciałaś się rozpraszać. Jakoś tak samo wyszło.Przez to nadmierne odwracanie swojej uwagi często traciłaś piłkę i zawodnicy konkurencji z łatwością Cię omijali, co wcale nie sprzyjało dobrze twojej przyszłej, możliwej, piłkarskiej karierze.
W pewnej chwili zobaczyłaś, że jesteś zmieniana z innym zawodnikiem reprezentacji. W pierwszej chwili doznałaś całkowitego szoku; zaraz jednak przypomniałaś sobie swoje karygodne zachowanie na boisku i przyjęłaś to wszystko bez pretensji. Prędko ruszyłaś do ławki rezerwowych mimo wszystko zadowolona, że przestaniesz zawadzać drużynie. Jasne, nie robiłaś tego celowo, ale dobrze rozumiałaś intencje trenera Kudou. Zwycięstwo jest najważniejsze.
❁❁❁
Po wygranym meczu z Rycerzami Królowej w czasie, gdy japońska drużyna poszła świętować, Ty błąkałaś się bez celu po całym udostępnionym terenie.
Jednocześnie chciałaś odnaleźć Edgara i wszystko mu wyjaśnić, a z drugiej nie znałaś go zbyt dobrze by wiedzieć, że wcale nie miał Ci tego za złe. Wcale, a wcale.
W końcu zdecydowałaś się na najgorszą i najbardziej tchórzliwą opcję: unikanie.
Doprawdy, to była chyba jedna z Twoich najgorszych decyzji.
Bo Valtinas również o tobie myślał.
I nie, nie ze złością.
Czymś zgoła innym.
A z czym, to możesz sobie teraz tylko wyobrazić.
CZYTASZ
Jednoparтówĸι (nie czytaj xD)
Fanfiction• A oto przed wami mała książeczka, w której znajdą się oneshoty. Z czego? Pełna rozpiska znajduje się w pierwszym rozdziale! Zapraszam do czytania, jak i składania zamówień. • • Zamówienia: ZAMKNIĘTE × •