<°Gouenji x Haruna°>

252 20 12
                                    

Dla Jokiszek
Cała moja miłość do tego shipu istnieje przez Ciebie! Albo i dzięki Tobie...
Nieważne! Daj znać w komentarzu, czy się podobało. Obiecuję, że następny twój shot będzie lepszy!
~~~~~~~~~~~~~~~~~
Bycie w Inazuma Japan było niezłym osiągięciem. Dawało szansę na rozwój "kariery pilkarza". Tak przynajmniej sądził białowłosy Shuuya.
Dodanie go do składu nie okazało się zaskakujące. Przecież był jednym z najlepszych młodocianych napastników! Tak samo wybranie Endou czy Shirou nie było dziwne.
W końcu pokonali wspólnie niezwyciężonych zawodników wzmocnionych meteorytem Aliea, czyż nie? Jak to na nich mówiono? Najsilniejsza jedenastka w historii.

I jak dla większości społeczeństwa wybór ten nie był zaskoczeniem, to dla taty Gouenji'ego już tak. Wcześniej nie zwracał zbytnio uwagi na poczynania syna. Młodość istnieje po to, by się wyszaleć przed męczącą pracą w życiu dorosłym, prawda? W dodatku on miał swoją pracę, Shuuya miał swoje zainteresowania. I wszystko jakoś funkcjonowało. Ale wybranie do reprezentacji? To już lekkie przegięcie. Niemożliwe, żeby białowłosy chłopaszek chciał zmarnować sobie życie, zaprzepaścić idealny potencjał i grać całe życie w piłkę nożną! Przecież do niego bardziej pasował zawód lekarza.
Opanowany Gouenji nadawał się perfekcyjnie. Przynajmniej zdaniem jego ojca... Który wierzył, że uda mu się wybić synowi bzdety z głowy.
Nie wyszło.

Jednak to jeszcze nie był koniec ich starcia! Yuuka dalej nie wybudziła się ze śpiączki, więc nie można było pozwolić, by drugie dziecko nie poszło w ślady ojca. Czy Katsuya kochał kiedyś piłkę nożną? Bardzo! Wraz ze swoją żoną był na każdym meczu syna. Wszystko się jednak potem zmieniło. Po pewnych wydarzeniach głowa rodziny przestała się odrobinę przejmować poczynaniami syna. Samo przeżycie następnego dnia zajmowało mu większość czasu. Zrobić to, załatwić tamto, jechać nagle do szpitala. Teraz jednak będzie koniec samowoli piłkarzyka.

***
Wygranie pierwszego meczu poszło Inazumie Japan zaskakująco łatwo. Wiadomo, spotkali lekki opór ze strony przeciwnika, ale bądź co bądź wygrali. Teraz wystarczyło intensywnie trenować.

I właśnie teraz odbywał się jeden z takich treningów. Chłopacy ,,pracowali" w pocie czoła, by jak najlepiej się przygotować. Po jakimś czasie nastał czas na krótką przerwę. Zawodnicy zaczęli pić zawzięcie wodę rozdawaną przez urokliwe, przyjazne menadżerki.

Jedno z takich dziewcząt - niebieskowłosa siostra Kidou, Haruna - podeszło właśnie do zmęczonego Shuuyi i podarowało butelkę orzeźwiającego, chłodnego napoju. Tamten się nie odezwał - skinął jedynie głową w podziękowaniu. Prędko zaczął pić, nie zwracając uwagi na inne osoby. Zwłaszcza nie na Otonashi. Jego nastawienie od początku grania w Raimon niewiele się zmieniło. Rzadko się odzywał i wiecznie miał tą swoją zobojętniałą minę. Jednak ostatnio zachowywał się inaczej. Jak? Tego się nie da dokładnie opisać. Działał bardziej... ostro. Coś tego typu. Dość, że często miał głowę w chmurach. A takie coś nie pasowało zbytnio na boisku.

Po kilku minutach trening rozpoczął się na nowo. Zawodnicy wymijali się wzajemnie, podawali kolegom i strzelali do bramki. Wszystko wydawało się cacy do czasu, aż Gouenji, strzelając swoim hissatsu do bramki, przypadkowo nie trafił w niczego nie spodziewającego się Tobitakę. Poszkodowany najwyraźniej też niezbyt zajmował swoją głowę treningiem, bo znalazł się znienacka na trajektorii strzału.

Na szczęście tajemniczemu - jak na razie - piłkarzowi nic się poważnego nie stało. Musiał jednak przez resztę treningu zostać na ławce.
Najdziwniejsze było jednak to, że pan Shuuya widocznie nie przejął się stanem kolegi. Wpatrywał się w piłkę z lekko przejętą miną. Aki i Fuyuppe popatrzyły na niego niechętnie, ale widocznie nic nie zamierzały jeszcze robić. Nie to co Haruna. Ona widząc lekceważenie Gouenji'ego zbulwersowana podeszła do niego ze złowrogim wyrazem twarzy i odezwała się:
- Halo! Ziemia do Gouenji'ego!

Jednoparтówĸι (nie czytaj xD)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz