⌘Haizaki x Asuto⌘

251 12 17
                                    

Dla Kaszmirowy_Szalik
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Dołączenie do Raimon okazało się naprawdę dobrym pomysłem. Zemsta na Aresie została tak jakby dokonana i Haizaki mógł teraz spać spokojnie. Taak, gdyby tylko nie jeden problem, który szczególnie ugodził serducho Ryouheia...

Po tym, jak spotkał się ze swoją dawną przyjaciółką - Akane - stracił ostatnie dawki optymizmu. Owa czarnowłosa dziewczyna z lekkim zażenowaniem opowiedziała mu całą historię (dlaczego milczała przy nim itp., itd.). I nie byłoby w tym nic złego, gdyby przy okazji nie wspomniała, że od kilkunastu dni jest z... Nosaką!
Ta wiadomość doszczętnie załamała Haizakiego. To on starał się za nią zemścić, tak o nią dbał, odwiedzał...

Dopiero w tamtym momencie zdał sobie sprawę, jak bardzo zależało mu na przyjaciółce z dzieciństwa. I mimo, że ona nie powiedziała tego wprost, to srebrnowłosy chłopaszek wiedział, co to oznacza - ,,nie jesteś mi już potrzebny" ,,odejdź".

Nie widząc w tamtej sytuacji innego wyjścia zrobił to, o co go bezwiednie proszono - uciekł. Jasne, na początku chciał udusić tego różowowłosego dziwaka, ale powstrzymał się. To był jeden z niewielu momentów, kiedy Ryouhei zachował pozorny spokój.

Po odejściu na wystarczającą odległość zastanowił się co dalej. Zacząć wrzeszczeć? Słaba opcja. Wyżyć się na kimś? To tez nie wyglądało dobrze. Za to wyżyć się NA CZYMŚ...
Ideolo.

Znajdując perfekcyjny sposób na chwilowe zapomnienie niemiłej sytuacji Haizaki udał się do salonu gier, sprawdzając przy okazji pośpiesznie kieszeń w celu znalezienia choć kilku monet.
Na kilka partyjek powinno starczyć...

***
Przybywszy na miejsce, szarowłosy chłopak migiem usiadł przy swojej ulubionej grze. Niestety, nie dane mu było zbytnio spędzić ten czas samotnie, bo ni stąd, ni zowąd do budynku wszedł ten przeklęty Asuto z Raimona! Widać było, że jest czymś zmartwiony i, w dodatku, wyraźnie szedł w stronę niezbyt zadowolonego z tego faktu Ryouheia. A ten drugi zdecydowanie nie miał ochoty na rozmowę. Wiadomo, ostatnimi czasy odrobinę polubił nowego kapitana Raimon (jednak oczywiście on się do tego nie przyzna). Lecz dalej towarzystwo nadchodzącego pana nie było mu szczególne potrzebne.

Dlatego gdy Inamori przystanął przy niezbyt zadowolonym koledze, ten drugi rzekł:
- Czego chcesz?
Asuto zrobił wnet zatroskaną minę i odpowiedział:
- W sumie... To nic. Akurat przechodziłem i zobaczyłem Cię, więc postanowiłem podejść i zagadać.

Nie brzmiało to zbyt wiarygodnie, ale kapitan Raimona raczej nie nawykł do kłamstwa. Chyba...
- Skoro już to zrobiłeś, to po prostu odejdź - zawołał do niego Ryouhei, naprawdę nie chcąc słuchać kolejnej gadki o tym, jaka to piłka nożna jest wspaniała i tak dalej. Już zdążył wysłuchać kilka dni wcześniej kilka takich wykładów i miał dosyć. A nie przypuszczał, że Inamori może mieć inny temat do rozmowy.

- Nie ma mowy! Widzę, w jakim podłym jesteś nastroju i postaram się go naprawić - odrzekł Asuto, uśmiechając się. Ta, uwielbiał uszczęśliwiać i podnosić na duchu innych. I zwykle dobrze mu to wychodziło! Szokująca wiadomość? Jak najbardziej.

- Hmpf -mruknął na te słowa Ryouhei, ustępując, co jest najdziwniejszą rzeczą pod słońcem. Jakimś dziwnym trafem nie poczuł złości - bardziej zażenowanie i lekką... radość?
Nie, to na pewno nie było to. Te dwa słowa ze sobą nie współpracują: Haizaki - Radość.

Widząc dla siebie okazję, Asuto prędko usiadł przy dalej zachmurzonym lekko koledze. Zaczął trajkotać to o tej, to o tamtej pierdole. Jednym słowem - przeszkadzał w skupieniu się.
Ryouhei już miał rzec coś niemiłego, ale powstrzymał się. Ostatnio mówienie czegoś negatywnego do Inamoriego mu nie wychodziło kompletnie. Dziwne, nieprawdaż?

- Haizaki, słyszysz mnie? - Asuto zaczął nim potrząsać, chcąc zwrócić srebrnowłosego kolegi uwagę na siebie.
- Taak... - odpowiedział Ryouhei, wzdychając. Doprawdy, ostatnimi czasy stał się ciepłą kluchą. Czy to serio sprawka Asuto?
- A więc, jak mówiłem, może przejdziemy się po mieście? Na dworze jest naprawdę ładnie! - przypomniał swoje wcześniejsze słowa podekscytowany chłopaszek.
Zupełnie, jakby wyjście na świeże powietrze było najlepszym pomysłem na świecie! (Kto wie, może i było).

Wtem stała się rzecz nieoczekiwana - Inamori jakimś cudem namówił Haizakiego na wyjście!
Niebieska planeta nigdy nie widziała dziwniejszego zjawiska, serio.

Asuto zabierał swojego kolegę to tu, to tam, pokazywał swoje ulubione miejsca i tym podobne. I wiecie co?
Ta z pozoru nic nie znacząca podróż w jakiś sposób poprawiła nastrój wcześniej załamanego Haizakiego. Magia? Zdecydowanie.

Ryouhei odkrył przez to, że... spędzanie czasu z kolegą z Raimona jest przyjemne? Relaksujące?
Coś w ten deseń.
I mimo, że nigdy by się do tego nie przyznał, to chciał pod koniec dnia podziękować Inamoriemu za spędzony z nim czas. Jednak tego nie zrobił. Może kiedyś wyzna mu, co do niego czuje...
- Ja nawet nie lubię Asuto! - zawołał wszystko słyszący Haizaki. Jednak było wiadome, że kłamał.

Jednoparтówĸι (nie czytaj xD)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz