Urok

3.9K 245 68
                                    

Każdy człowiek ulega urokowi czy tego chce czy nie. Oni nie chcieli.

-W takim razie będziesz szedł sam. Od tego masz nogi.- starszy był nieugięty.

- Jezu, ale jesteś zły -Jeon podniósł się i i tak wskoczył mu na plecy tylko po to by po chwili spaść z łoskotem na podłogę.

-Skoro już nie jesz to idź się przebrać.

- Grrr- chłopiec szybko poszedł ubrać za duża bluzkę i czarne rurki z dziurami.
Po kilku minutach Kook siedział na tyłach samochodu obrażony, a Park siedział na miejscu pasażera, a blondyn kierował pojazdem. Po dwudziestu minutach dojechali na miejsce. Dwóch agentów zabrało chłopaka do pokoju przesłuchań zostawiając go tam zamkniętego na klucz.
Jimin natomiast udał się do lekarza wojskowego.

- Przepraszam, a długo jeszcze? - Jungkook zapytał strażnika, czekając już godzinę.

-Pan Park jest w trakcie ważnego spotkania. Może to potrwać nawet do wieczora.- Tak naprawdę Bogu winny facet nie wiedział co ma powiedzieć gdyż nie został poinformowany o co chodzi. Jego zadaniem było stać przy drzwiach i pilnować by nikt nie wyszedł tak samo jak osoba na zewnątrz pilnowała by nikt nie wszedł.

- A mogę iść do domku? - wstał z miejsca i podszedł do mężczyzny.

-Będziesz tu siedział dopóki nie zostaniesz odebrany.- po upływie kolejnych dwóch godzin do pomieszczenia wszedł Jimin. Nie wyglądał już jak ofiara pobicia. Co ciekawe poruszał się tak samo sprawnie jak wczorajszego ranka.

Młodszy chłopak zmarszczył brwi i podszedł do niego.
- Wracamy do domu? Czemu już Cię nie boli? Co robiłeś? Gdzie byłeś?- zaczął zadawać masę pytań.

-Im mniej wiesz tym dłużej żyjesz. Zbieraj się.- po długim oraz bardzo bolesnym nastawianiu i masażu żołnierz czuł się jak młody bóg. Jedyne co mu nie pasowało to spanie przez kilka dni w pasie usztywniającym.

- A co to? - dotknął palcem czegoś twardego opasającego mężczyznę.

-Pas.- opuścili budynek. - Jesteś głodny? - zapytał kiedy znajdowali się już w samochodzie.

- Nie, dziękuję- Kook powiedział ciszej, patrząc się na niego. Nie chciał, żeby to co zrobił miało aż taki wpływ na zdrowie żołnierza. W końcu oni nawet nie powinni go popychać. Dziwił się więc że jego chłopak na to pozwolił- W sumie to... to trochę mnie obroniłeś.

-Nie. Nie powinno było w ogóle dojść do czegoś takiego. A jedyne co zrobiłem to nawaliłem na całej linii.

- Nieprawda... no może trochę, ale Cię bolało, każdy może mieć gorszy dzień, nie? A jak się teraz czujesz?- chłopiec miał lekkie wyrzuty sumienia.

-Dobrze. Ale nosił cię nie będę.

- To może się nawrócić?- zapytał z przejęciem marszcząc króliczy nosek.

-Jak wszystko. Nie jestem przecież cyborgiem. Nawet uraz z dzieciństwa może dopaść cię w wieku dwudziestu lat.

- O nie! Znowu będę miał skręconą kostkę? Raz miałem jak byłem mały i się przewróciłem i spadłem ze schodów pod kościołem.

-Nie zaczynaj znowu tych swoich opowieści.- mężczyzna westchnął.- Po prostu może cię nagle zacząć boleć na zmianę pogody.

- O nie! To za dwa lata! A opowiedzieć ci jak sobie przeciąłem palec kartką?

-Juz się nie mogę doczekać.-Dla Jimina będzie to długa podróż.

- No to chciałem zrobić kurczaka curry swojemu chłopakowi i gotowałem i patrzyłem w książkę. Śpiewałem sobie i tańczyłem i wtedy chciałem zmienić stronę i się skaleczyłem. I zemdlałem- uśmiechnął się dumnie.

I'll save you || JikookOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz