Żywy dowód

3.1K 216 37
                                    

17.10.18

Nikt z policji nie chciał słuchać Jeona, mówiąc że ma paranoje, że Park przecież nie żyje. Ale w takim razie kto go uratował? Dlaczego teraz tu stoi? Codziennie patrzył w gwiazdy prosząc je żeby darowały życie jego prawdziwej miłości.

20.10.18

Nie mógł dłużej wytrzymać czekania. Idąc wskazówkami Jimina oraz po całej nocy filmów kryminalnych był gotowy. Wziął schowaną broń i ubrał się cały na czarno. Planował też wziąć pelerynę ale uświadomił sobie, że mogłaby się gdzieś zaczepić.
Dobrze wiedział kiedy tam nikogo nie ma.
Miał pół godziny zanim przyjdzie kolejna zmiana. Wang nie wiedział, że Jeon posiadał dodatkowe klucze, które mu kiedyś dał.
Wbiegł do środka rozglądając się czy nikogo nie ma. Usłyszał jakieś głosy i przerażony uciekł pod ścianę lecz okazał się to być tylko telewizor. Pobiegł do miejsca, w którym był przetrzymywany jego mężczyzna. Było strasznie ciemno przez co nic nie widział.

- Chimmy? - Szepnął drżącym głosem.

Jimin uchylił zapuchnięte oczy. Zastanawiał się czy to już ten czas by miał omamy słuchowe. Jednak widząc mały cień i kolejny raz słysząc swoje imię przesunął łańcuchami po metalowej rurce.

Czarnowłosy uśmiechnął się wiedząc, że nie może teraz piszczeć ani skakać tylko musi zachować spokój. Włączył latarkę w telefonie i zobaczył go na ziemii.
- Chimmy... co oni ci zrobili?- szybko znalazł się obok niego bojąc się go dotknąć żeby nie sprawić mu bólu.- Słońce już jestem... dasz radę iść?

Park ledwo skinął głową nie pokazując ile wysiłku wkłada w to by pokazać chłopcu, że nie jest aż tak źle.

W oczach młodszego zebrały się łzy
- Przepraszam... - położył dłoń na jego włosach i delikatnie pogłaskał- Tak bardzo Cię przepraszam.

-Ciii.- zmęczony i zachrypnięty głos mężczyzny był ledwo słyszalny. Przez cały ten czas kiedy był przetrzymywany wodę dostawał tylko wtedy gdy był podtapiany.
Z uznaniem patrzył jak nastolatek kilkoma narzędziami odpina kłódkę i uwalnia go od łańcuchów by pomóc wstać. Pierwsze dwa razy skończyły się ponownym upadkiem na betonową posadzkę. Jednak Park wiedział, że nie mają wiele czasu dlatego zacisnął zęby i starał się nie odpłynąć.

- Usiądź, mam pomysł.- posadził go ostrożnie wiedząc, że teraz jest niczym porcelana i pobiegł gdzieś. Wrócił po krótkiej chwili z prześcieradłem przewiązanym przy szyi i z taczką.
- O tak! Super królik Cię uratuje! - pobiegł do niego i  ostrożnie pomógł przedostać się na taczkę. Złapał ją i cieszył się, że trochę pogłodzili tego kluska, a następnie udał się do wyjścia- Zaraz będziemy słońce.

Gdyby Jimin miał na to siłę śmiał by się właśnie w najlepsze. Tylko Kook mógł wpaść na coś tak niekonwencjonalnego. Skąd on w ogóle wyczarował taczki? Jimin był pewny jednego. Ten dzieciak nigdy nie przestanie go zaskakiwać.

Nastolatek usłyszał otwierające się drzwi.
- O nie, czas. - zaczął biec szybciej ale oczywiście peleryna zaczepiła się o jakiś hak.- Dlatego Iron Man nie ma peleryny!

- Nie ma go! - Jeon ustał jak wryty chcąc się rozplątać po czym przypomniał sobie, że wystarczy przełożyć głowę - Szukać w szpitalach! Na komisariacie! Do domu nie byłby głupi żeby pójść... -Słysząc te wszystkie krzyki Kookie pobiegł szybko do wyjścia i zaraz otworzył samochód schowany w krzakach wsadzając Jimina na tyły i ruszając z piskiem przed siebie. Zaraz widział jak osiem samochodów rozjeżdża się w różne kierunki.
- Już jesteśmy bezpieczni. - odwrócił się wyciągając dłoń do Parka.

-Dzielny chłopiec.- Chim uśmiechnął się przymykając zmęczone oczy. -Wiedziałem, że dasz radę.- cichy głos  niemal całkowicie był zagłuszany przez silnik.

I'll save you || JikookOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz