Rozstanie

2.6K 179 71
                                    

Jungkook ciężko znosił tamtą sytuację. Nie mógł się z nią pogodzić. Jak tylko widział Jimina od razu zaczynał się bać. Pierwszy raz widział go... po prostu mogącego zrobić mu krzywdę. Uważał go za kogoś kto nigdy nie pozwoli żeby spadł mu włos z głowy i najwidoczniej się mylił. Jimin nawet ani razu nie powiedział mu, że go kocha.

*

-Tak jest panie Generale. Można powiedzieć, że ze mną wszystko w porządku.  Nie. Już nie boli. - W salonie było słychać rozmowę żołnierza.- Z całym szacunkiem ale nie mogę. Nie zostawię go samego. Proszę zrozumieć, że...- mężczyzna zamilkł słuchając słów rozmówcy.

Jungkook przyciszył bajkę aby móc słuchać rozmowy swojego... kogoś.

-Wiem, że moja rezygnacja nie została jeszcze rozpatrzona przez rząd. Dobrze pan wie, że nie mogę. Ja wszystko rozumiem.- ponownie nastała cisza.-Nie może Pan! Złożyłem raport w tej sprawie! Napisałem, że był jedynie świadkiem. Miał nie być w to zamieszany.

Jeon wyszedł ze swojej kryjówki pierwszy raz od dwóch tygodni patrząc na Jimina.

-Nie...Ale...- żołnierz westchnął. Przez dłuższy czas milczał.- Dzień dobry Panie Prezydencie. Chciałbym wytłumaczyć... Jak to nie dostał Pan? Prawie miesiąc temu złożyłem rezygnację jak...? Rozumiem. - Park odłożył telefon i oparł głowę o jedną z wiszących szafek.

- Czy... emm... - Jeon podszedł bliżej lekko speszony patrząc na ziemię.- Wszystko dobrze?

-Nie. Nic nie jest dobrze.- odpowiedział spokojnym głosem. Nie wiedział co ma robić. Dostał rozkaz, a rzekomo jego rezygnacja zaginęła.

- Mogę jakoś pomóc? - Szepnął cicho podchodząc bliżej jednak zaraz się cofnął żeby znowu go nie wkurzyć.

-Nie. Po prostu...Moja rezygnacja nie dotarła na biurko prezydenta. - mężczyzna nawet się nie odwrócił.

- Ale nie wracasz tam prawda?

-Wieczorem mam się stawić na odprawie. O pierwszej mam samolot na Filipiny. - Chimowi ciężko było to powiedzieć. Pomimo kłótni i tego co prawie zrobił nadal zależało mu na chłopaku. Z jego strony nic się nie zmieniło.

- Ale nie wracaj tam... Przecież obiecałeś. Obiecałeś mi! - w oczach chłopca stanęły łzy.

-Przykro mi. Dopóki moja rezygnacja do nich nie dotrze nadal jestem ich własnością. Każde sprzeciwienie się rozkazom kończy się źle dla żołnierza.

- Ale... - Zacisnął piąstki aż poczuł jak skapuje z nich krew przez wbijane paznokcie. Bał się tego ale musiał zapytać- Twoje plecy?

-Nic im nie będzie.- starszy odwrócił się w końcu i mocno przytulił chłopca do swojej piersi. - Przepraszam. Tak cholernie bardzo cię przepraszam. Nie wiem co we mnie wtedy wstąpiło. Przysięgam, że nie zrobił bym tego. Nigdy. Nigdy bym cię nie uderzył.

Chłopiec zaczął się trząść jednak zaraz powoli się do niego przytulił wybuchając głośno płaczem.
- Tak bardzo się Ciebie boję... Obiecałeś, że mnie nie skrzywdzisz... Że nie będziesz taki jak on... - tulił go mocno chcąc poczuć bicie jego serca.- Ale jak Ciebie nie będzie będę się bał jeszcze bardziej. Nie jedź.

-Kookie, nie płacz skarbie. Nie będę. Przysięgam ci na wszystko. - stali tak przez jakiś czas. W końcu Jimin wziął chłopaka na ręce i zaniósł do salonu sadzając na swoich kolanach i przykrywając ich kocem. - Muszę jechać.

Nastolatek zamknął oczy zaciskając królicze ząbki żeby nie zacząć krzyczeć przez płacz.
- Ale wrócisz prawda? - Spojrzał się na niego czarnymi węgielkami- Obiecaj, że zawsze do mnie wrócisz.

I'll save you || JikookOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz