Szpital

3.5K 213 124
                                    

Chim spał ponad dwanaście godzin. Jednak kiedy się obudził nie miał odwagi otworzyć oczu. Bał się, że wszystko mu się tylko śniło, a on nadal zamknięty jest w ciemnej piwnicy. Poruszył się niespokojnie jednak nie usłyszał dźwięku szorującego łańcucha.

Jungkook spojrzał na niego od razu łapiąc za dłoń.
- Jestem tu słońce, otwórz oczka.

Zdziwiony mężczyzna zmarszczył brwi.- Jak je otworze to ciągle będziesz ? Nie obudzę się? - zapytał niczym mały chłopiec dla pewności.

- Nigdzie się nie wybieram. - czarnowłosy był dosłownie milimetr od jego twarzy.

Żołnierz uchylił zapuchnięte oczy i uśmiechnął się.- Piękny jak zawsze.

Królik wyszczerzył się szeroko i usiadł na krześle.
- Jesteś głodny? Chcesz coś do picia? Jak się czujesz? - zadawał milion pytań na raz.

-Myślę, że bez szpitala się nie obędzie.

- Karetka już jedzie.- Jeon powiedział dumnie i przybliżył mu soczek, lecz ze słomka, żeby nie musiał się ruszać.

-Mogłeś zadzwonić po Franklina.- westchnął.- Dziękuję.- skrzywił się gdy próbował przekręcić głowę bardziej w bok.

- Wezmą Cię na nosze. Nie będziesz się już ruszał. Może masz coś złamane, a co gorsza może coś z kręgosłupem? Więc lepiej się już nie ruszaj, dobrze? Cały czas będę obok.

-Dobrze.- obiecał być grzecznym pacjentem jednak obawiał się, że wyląduje na wózku.

- Dla mnie zawsze będziesz najdzielniejszym żołnierzem. Obojętnie co by się stało.- odłożył soczek całując czubek jego nosa. Teraz to on starał się być tym opiekuńczym pomimo młodego wieku i braku doświadczenia.

-Mówisz to tylko dlatego, że to prawda.- zrobił Dziubek z ust uśmiechając się po chwili

-Ależ oczywiście panie... kapitanie? - nie miał pojęcia jakie są rangi wojskowe.

-Dowódco.- sprostował.- Po prostu...słyszysz?- zamilkł nagle słysząc samochód.

- To karetka, spokojnie dowódco.- Zaśmiał się i pobiegł otworzyć drzwi. Wszystko zdążył powiedzieć przez telefon więc ratownicy nie mieli żadnych pytań. Jedynie założyli mu kołnierz i przenieśli ostrożnie na nosze, a Jungkook po długiej namowie jechał z nimi. Przecież obiecał, że będzie zawsze.

*

Na samą myśl o tym ile dni spędzi w zamknięciu Jiminowi robiło się niedobrze. Był dopiero w ambulansie, a już wstrzykiwali mu dziwne rzeczy i sprawdzali co tylko się da.

- Tylko ostrożnie. Boli go.- Kook zwrócił uwagę medykom.

- Musimy sprawdzić obrażenia- wyjaśnił ratownik.

Całą drogę do szpitala Park czuł się niczym zwierzę doświadczalne. Jednak cyrk zaczął się dopiero w szpitalu.
-Dalej nie może Pan iść.- lekarz zwrócił się do Jeona kiedy ten chciał iść z nimi na salę zabiegową.

- Ale muszę... obiecałem mu. - chciał się przepchać przed lekarza.

-Proszę tu zaczekać. Inaczej będę zmuszony wezwać ochronę. Pacjent jest przygotowywany do zabiegu. Każda minuta zwłoki działa na jego niekorzyść.

- Chimmy! Cały czas tu będę! - krzyknął tak żeby tamten na pewno usłyszał i poszedł usiąść na krzesłach w poczekalni skubiąc ze stresu skórki aż do krwi.

I'll save you || JikookOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz