Wiktor siedział na swoim łóżku. Złamana ręka bardzo przeszkadzała w polowaniach, więc odpuścił. Zwolnił przynajmniej na czas pełnego powrotu do zdrowia. Nie chciał, aby coś się komuś stało przez jego tymczasową kontuzję. Jednakże prawdą było, iż chciał jak najszybciej pozbyć się gipsu i tego, o czym mu przypominał. Wypadek. Ciężarówka wjechała w nich z boku. Jechali wybić Liberze głupi pomysł z głowy, tym samym ratując ją. Niestety, nie zdążyli. Gdy dojechali na miejsce, pozostał tam jedynie samochód, kupka popiołu i rzemykowy naszyjnik z kroplą krwi na nim. Wszystko to zabrali i odpowiednio się tym zajęli. Dominika wiele razy usiłowała zmyć posokę z biżuterii, lecz na darmo. Czerwona ciecz jakimś cudem wniknęła w głąb kryształu górskiego i tam najwyraźniej miała zamiar pozostać już na zawsze.
Czarny Mustang od tamtego czasu nieustannie stał w garażu. Nikt nie miał na tyle odwagi, by choćby odpalić silnik, lecz pewna osoba często siedziała w aucie. Był to Szawier. Chłopak cały czas nie mógł się pogodzić ze śmiercią Eleonory. Pokochał ją i nie zdążył jej tego wyznać przed śmiercią.
Reszta Salvatores powoli godziła się ze stratą kompanki. Widział to.
Został tu przysłany jeden dzień po śmierci dziewczyny, by ich pilnować. Śmierć przekazała mu, iż ona jeszcze nie może umrzeć, że zostanie przywrócona do życia. Dlatego on musiał zadbać o jej współpracowników, aby nadal żyli, kiedy ona powróci.~*~
Po śmierci łowczyni, inni ludzie trudzący się tym zawodem zaczęli tworzyć o niej legendy. Wszystko za sprawą Salvatores, którzy nie chcieli, aby pamięć o ich towarzyszce odeszła w zapomnienie. Gdy tylko spotykali jakiegokolwiek łowcę, opowiadali mu o jej przygodach. W opowiadaniach tych prym wiodła Dominika, która ze szeroko znaną Liberą spędziła najwięcej czasu. Ona wiedziała najwięcej, toteż starała się to przekazać innym. Głównie to właśnie dzięki jej działaniom, postać Eleonory stała się legendą. Ludzie, nawet ci nie mający pojęcia o świecie, w którym żyją, usłyszeli o dzielnej wojowniczce i sami dodali coś od siebie. Przez różnorodność podań wkrótce nie było do końca wiadomo jak owa dziewczyna wygląda, lecz jedno było pewne. Jej ulubioną częścią garderoby z pewnością był średniowieczny płaszcz ze złotymi zdobieniami, który kupiła od samego Diabła Boruty.
~*~
Minął miesiąc, w trakcie którego nie otrzymał żadnej wiadomości, rozkazu. Cierpliwie czekał, sprawując pieczę nad pozostałą przy życiu siódemką ludzi. Na tyle, na ile pozwalały mu zasady – starał się, by ich życie wróciło do normy. Jak można się spodziewać w praktyce nie było to tak proste jak w teorii.
Jednakże w końcu nadszedł ten dzień. Przyszła długo wyczekiwana wiadomość:
,,Czas zacząć przedstawienie.
Ś."~*~
Ciemne chmury zbierały się nad Bielsko-Białą. Zanosiło się na burzę, lecz nie taką, jakiej wszyscy się spodziewali. Ta miała być zupełnie inna. Znacznie większą i osobliwsza. Jej epicentrum zdawało się być dokładnie nad Łysą Górą.
~*~
Naszyjnik, pozostały po zmarłej łowczyni niespodziewanie rozbłysł złotawym światłem i poruszył się, by po chwili wystrzelić w sufit jak z procy, przebijając się na powierzchnię. Za cel obrał sobie szczyt góry, ponoć posiadającej magiczne zdolności.
~*~
Młodzieniec o zielonych oczach i kasztanowych włosach jechał samochodem. Nie miał konkretnego celu podróży, po prostu jeździł po mieście. Nie był w Krakowie, gdyż wziął sobie tydzień urlopu, aby odwiedzić rodziców w Bielsko-Białej, z którymi to się pokłócił. Znowu poszło o pracę.
–– Dlaczego zawsze chcą wiedzieć wszystko!? –– krzyczał w pustą przestrzeń swego auta. –– Przecież mówiłem im, że nie mogę powiedzieć gdzie pracuję i z kim. ,,Własnym rodzicom nie powiesz?" –– przedrzeźniał. –– Nie powiem, bo to może was zabić, a wy tego nie rozumiecie i pewnie nigdy nie zrozumiecie! –– prowadził monolog. Ostatnio zdarzało mu się to coraz częściej. –– Ah... Eleonoro, gdybyś tylko tu była, wiedziałabyś co im powiedzieć. –– westchnął, przywołując do pamięci jej obraz.
Nagle poczuł dziwne ciepło w sercu. Gdy odruchowo spojrzał w stronę owego organu, zobaczył złote światło, wydobywające się z jego piersi. Blask w mig przeszedł z serca, przez żyły i naczynia prosto do jego lewego oka. Zobaczył to, co miało się niebawem wydarzyć.
Na nic nie zważając zawrócił i ruszył prosto do epicenteum burzy.~*~
Na całym świecie zaczęły się dziać dziwa. Ludzie doświadczali osobliwego zjawiska, lecz nikt nie wiedział skąd ono się brało i co dokładnie się wtedy działo z człowiekiem.
Mianowicie, mały skrawek serca zaczynał świecić, a następnie cały blask stopniowo przemieszczał się ku górze, prosto do lewego oka. W tymże momencie pojawiała się wizja tajemniczej dziewczyny. Jedynie nieliczni od razu rozpoznawali w niej legendę polowań. Niestety, reszta nie miała zielonego pojęcia kim mogła być owa postać, lecz jedno było pewne. To przez nią to wszystko się dzieje.
Po wizji blask ulatywał z oka, by wznieść się w górę i odlecieć. Z kolei wszystkie te światełka zmierzały do jednego, konkretnego miejsca, tworząc istny potok na niebie. Wszystko to działo się w ciągu sekund, a rzeka złotawego światła wartko płynęła prosto do celu, do Łysej Góry. Wosjko nawet nie zdążyło zareagować i wysłać jakiekolwiek jednostki, by to zbadały.~*~
Chłopak pędził tak szybko, jak tylko mógł. Gdy dojechał do góry, w mig wyskoczył z samochodu i pobiegł na szlak, prowadzący na szczyt. Nie wiedział co dokładnie miało się tam wydarzyć, ale był niemal pewien, iż ma to związek z Eleonorą. Dlatego dawał z siebie wszystko podczas wspinaczki. Musiał dotrzeć tam jak najszybciej. Po prostu musiał.
~*~
Salvatores, widząc dziwne zjawisko i nadal mając w głowie obraz wizji, również czym prędzej ruszyli na Łysą Górę. Wiktor w mgnieniu oka zmobilizował wszystkich, nawet tych najbardziej opornych.
~*~
Na szczycie góry zaczęła majaczyć niemal przezroczysta postać w płaszczu. Mimo, iż wiatr nie wiał, jej palto zdawało się poruszać jakby było zupełnie inaczej.
Światełko, które wypłynęło z ludzkich serc zaczęło się zbierać kilka metrów nad szczytem, tworząc złocisty wir. Gdy było go już wystarczająco dużo, spłynęło kaskadą na ledwo widoczną duszę. Ta pod wpływem otrzymanej energii zaczęła się materializować. Sekunda po sekundzie stawała się coraz lepiej widoczna.~*~
Kiedy dotarł na miejsce w oczach pojawiły mu się łzy. Gdy zobaczył dziewczynę od razu podbiegł do niej i przytulił tak, jakby miała za chwilę znowu zniknąć. Ta odwzajemniła gest, uśmiechając się od ucha do ucha.
–– Tęskniłem –– wyszeptał, z trudem powstrzymując łzy szczęścia.
Nie widział jak w jej oczach na chwilę pojawiły się iskrzące, złote niteczki. Jednakże nie była to jedyna zmiana. W zielonym oku zaklęta została szmaragdowa burza, zaś w błękitnym – szafirowy anioł. Boży wysłannik, którego dane jej było ujrzeć, gdy posiadała jedynie formę niematerialną. Od tamtej pory jej oczy niniejszym stały się niemą przepowiednią.
_________________________
Ktoś ma jakiś pomysł co do przepowiedni? Jeśli jakieś macie to chętnie poczytam wasze pomysły :)
Następny rozdział za tydzień, do następnego!
~ Karvi