Był piękny, słoneczny dzień. Jako senator miałaś wiele obowiązków na głowie, więc siadłaś na ławce w swoim ogrodzie. Wypełniałaś jakieś ważne raporty, które kanclerz miał zebrać w przyszły poniedziałek. Czas mijał i mijał, a ty miałaś dość tych raportów. Zostały ci 2 kartki, ale ty już nie wytrzymałaś i cisnęłaś długopisem o ścieżkę.
-Senatorze [T/N]. Czy coś się stało?- podniosłaś wzrok i spojrzałaś na swojego pomocnika, kapitana Panaka.
-Nie, tylko mam dość tych cholernych raportów!- krzyknęłaś i wstałaś.
Wzięłaś długopis od swojego zastępcy i ruszyłaś w stronę swojego pokoju. Weszłaś przez wielką bramę i poszłaś po schodach do góry. Gdy obróciłaś się, by zobaczyć czy twój pomocnik idzie za tobą, wpadłaś na mężczyznę w brązowym płaszczu. Zdezorientowany chłopak obrócił się i zobaczył ciebie leżącą na podłodze.
-Nic ci nie jest?- podał ci rękę.
-Nie. Możesz uważać gdzie leziesz.
-Przepraszam. Jestem Obi Wan Kenobi.
-[T/I]... [T/I] [T/N]. A teraz jestem zajęta, więc przepraszam.- już miałaś iść w stronę pokoju, lecz poczułaś jak ktoś kładzie ci rękę na ramieniu.
-Czekaj... Chciałbym w ramach przeprosin zaprosić cię na... Kolacje... Na przykład w poniedziałek?- zaśmiałaś się.
-Ha! W poniedziałek lecę na Coruscant na zebranie senatu...
-Coruscant? Ale się złożyło, ja tam mieszkam.- popatrzyłaś się na niego.
-No dobra... No to spotykamy się na Coruscant obok twojego domu, który jest...
-W centrum Coruscant. Poznasz go po czterech wysokich wieżach.- odpowiedział, a obok niego pojawił się mężczyzna z długimi włosami.
-Świątynia Jedi?- dopiero teraz zauważyłaś jego warkoczyk i miecz świetlny.
On tylko do ciebie mrugnął i poszedł z mężczyzną w długich włosach.
Jeszcze chwilę zastanawiałaś się nad tym czy pójść, czy może jednak nie. Rozproszyło cię wołanie twojego pomocnika.
-[T/I]! Wypełniłem za Ciebie te papiery!- wskazał kartki trzymające w rękach.
-Dziękuję, kapitanie Panaka.- idziesz w stronę swojego pokoju.
Dni mijały, a ty siedziałaś na balkonie i rozmyślałaś. W poniedziałek wstałaś wcześnie rano i ubrałaś swoją ulubioną sukienkę. Dopasowałaś do tego buty na koturnie i wyszłaś z toną papierów w ręku. Przed drzwiami do twojego pokoju już czekał twój pomocnik. W milczeniu udaliście się na statek, który minutę później odleciał. Lecieliście także w ciszy, każdy załatwiał swoje sprawy. Nagle statek stanął, co oznaczało, że wylądowaliście. Wyszłaś pospiesznie z statku i ujrzałaś wielki budynek. To była Świątynia Jedi.
-Senatorze [T/N]! Senat jest w tamtą stronę.- wskazał o wiele większy budynek.
-Tak wiem. Dziękuję kapitanie Panaka.- poszłaś w kierunku wskazanym przez pomocnika, a ten pospieszył za tobą.
Idąc myślałaś czy jednak pójść do niego, czy nie. Zdecydowałaś, że pójdziesz, ale nie na długo.
Kanclerz mówił tylko jakieś zrozumiałe dla ciebie rzeczy, zebrał papiery, i sobie poszedł. Ty udałaś się w stronę wyjścia, i poinformowałaś swojego pomocnika, że wrócisz później niż zawsze. On ruszył w swoją stronę, a ty w swoją.
Kiedy znalazłaś się już pod świątynią, czekałaś. Widziałaś wielu różnych Jedi spoglądających na ciebie. Ty tylko odwracałaś wzrok i patrzyłaś się na wejście. Wreszcie dojrzałeś mężczyznę z warkoczykiem. Gdy znalazł się przy tobie, przywitał się jak dżentelmen, co cię trochę speszyło, i pokierował się z tobą w stronę wysokiego budynku, ale nie najwyższego.
Gdy znaleźliście się pod nim, Obi Wan skoczył na najbliższe "rozchylenie", które znajdowało się nad tobą.
-No dalej, skacz!- popędził cię.
-Ale ja nie umniem skakać tak wysoko jak ty!- odpowiedziałaś.
-Zaufaj mi.- wystawił rękę.
Myślałaś chwilę, ale doszłaś do tego, że obiecałaś to sobie i jemu, więc dotrzymasz obietnicy.
-Dobra.- skoczyłaś, i zamknęłaś oczy.
Gdy je otworzyłaś, widziałaś mężczyznę trzymającego cię za rękę i siebie wiszącą 2 metry nad ziemią. Młody Jedi wciągnął cię, a następnie znów wskoczył. I tak dotarliście na dach wierzowca, gdzie wiał lekki wiaterek. Razem z Obi Wanem usiedliście i rozmawialiście o najróżniejszych rzeczach.
Dopytywał się Ciebie nie tylko o tym, gdzie mieszkasz, ale także o mniejsze informacje. Opowiedział ci trochę o sobie, a gdy zapadł wieczór podwiózł cię pod statek. Pożegnał się z tobą także jak dżentelmen, i umówiliście się, że gdy tylko będziesz przylatywać na Coruscant, zawsze będzie się spotykać.
-Do zobaczenia, Obi Wanie.- powiedziałaś po czym weszłaś na statek, który chwilę później odleciał.
Mężczyzna przypatrywał się tobie jak odlatujesz, a potem udał się do świątyni.
Tak minął wam dzień pierwszej randki.
CZYTASZ
❝𝒑𝒓𝒆𝒇𝒆𝒓𝒆𝒏𝒄𝒋𝒆 𝒔𝒕𝒂𝒓 𝒘𝒂𝒓𝒔❞ ✓
RandomPostacie do wyboru: ♡Obi-Wan Kenobi ♡Anakin Skywalker ♡Luke Skywalker ♡Han Solo ♡Kylo Ren ♡Armitage Hux ♡Poe Dameron ♡Ladno Calrissian
