Było późne popołudnie. Szłaś pustynią na Tatooine szukając jakiegokolwiek schronienia. Za chwilę miała zapaść noc, a ty obawiałaś się ludzi pustyni. Nie miałaś przy sobie broni, więc przyspieszyłaś kroku. Nagle spostrzegłaś wielki, czarny wóz. To był statek Jawów! Stał, więc musiała być tam jakaś zabudowa. Zobaczyłaś małe budynki. Kamień spadł ci z serca. Zaczęłaś biec, a statek zaczął odjeżdżać. Zauważyłaś dwa droidy i chłopaka w wieku około 17 lat wchodzących do domku. Gdy znalazłaś się bliżej, kobieta o krótkich, brązowych włosach wyszła z ścierką i kubkiem w ręku. Mogłaś dostrzec, że przecierała naczynie. Starsza kobieta przyglądała się tobie uważnie.
-Dziecko, co ty robisz na pustyni o tak późnej porze?- spytała swoim łagodnym głosem.
-No bo ja...
-Chodź, ciemno się robi. Przenocujesz dziś u nas.- nie dała ci dokończyć.
Nie mogłaś odpowiedzieć, bo po chwili znalazłaś się już w jadalni domu.
-Luke! Luke kolacja!- zawołała starsza kobieta, a po chwili w pomieszczeniu znalazł się wysoki blondyn.
Usiadłaś do stołu, chłopak znajdował się naprzeciwko ciebie. Nalałaś sobie niebieskiego mleka. Po zjedzonej kolacji kobieta kazała chłopakowi cię odprowadzić. Miałaś mieć pokój obok niego.
-Jestem Luke.- przedstawił się, gdy szliście schodami w stronę pokoju.
-[T/I] [T/N].- odpowiedziałaś.- Mam pytanie... Imperium często się tu pojawia?- chłopak spojrzał na ciebie podejrzliwie.
-Nie, prawie wogóle, a czemu pytasz?
-Nie jestem z tąd. Imperium mnie szuka kilka dobrych lat, i musiałam gdzieś uciec.- byliście już w jego pokoju.
-Więc jakie masz teraz plany?
-Jeszcze nie wiem.- zamyśliłaś się.
-Opowiedz mi coś o sobie!- zaproponował, a ty się uśmiechnęłaś.
Zaczęłaś opowiadać o swojej historii, a Luke słuchał uważnie. Śmieliście się i rozmawialiście bardzo długo, aż w końcu zrobiło się późno. Zasnęłaś z głową pełną myśli.
Obudziłaś się dość wcześnie. A raczej nie ty się obudziłaś, lecz ktoś cię obudził. To był Luke.
-Pojedziesz ze mną poszukać droida?-spytał.
Ty nie odmówiłaś. Szybko włożyłaś płaszcz, który sięgał ci do kolan, i poszłaś za chłopakiem po schodach. Szybko siadłaś obok niego w czerwonym śmigaczu i ruszyliście. Z tyłu usiadł jeszcze złoty droid przypominający kształtem człowieka. Powiedział ci, o jakiego droida chodzi, a ty próbowałaś zlokalizować go wzrokiem.
-Tam jest!- wskazałaś małą niebiesko-białą plamkę.
Chłopak szybko dojechał do wskazanego miejsca i i wyskoczył z śmigacza. Zaczął gadać coś do droida. Nagle usłyszałaś cichy szmer za sobą. Zmrużyłaś oczy, lecz nie mogłaś niczego dostrzec.
-Idę się rozejrzeć.- powiedziałaś, a on tylko pokiwał głową.
Poszłaś głębiej w skały, lecz nagle poczułaś mocne uderzenie w głowę. Zsunęłaś się na skały nieprzytomna. Po dłuższej chwili Luke zawołał:
-[T/I]! Jesteś tam?- poszedł w twoją stronę, lecz jego też dopadli ludzie pustyni.
Po chwili spłoszył ich jakiś typ w brązowym płaszczu. Podszedł do Luka i pomógł mu wstać. Chłopak podszedł do ciebie i także ci pomógł.
W domu Obi-Wana...
Usiadłaś obok chłopaka i pomogłaś naprawić złotego droida. Nagle przypomniałaś sobie o czymś ważnym.
-Ja... Za chwilę wrócę. Pójdę tylko do domu po coś...- wybiegłaś z domu starca i skierowałaś się w stronę domu Luka.
Biegłaś przez kilkadziesiąt dobrych minut, a po chwili znalazłaś się pod farmą Larsów. Wbiegłaś do domu, wytłumaczyłaś ciotce Luka, gdzie jest, a po chwili byłaś już w pokoju chłopaka. Znalazłaś to, czego szukałaś i już miałaś wyjść z domu, lecz zatrzymała cię pani Lars.
-Oni już tu są.- powiedziała.- [T/I], ukryj się gdzieś w domu, gdziekolwiek.
-Ale...- próbowałaś zaprzeczyć.
-Nie. Schowaj się.- nakazała, a ty tylko skiwnełaś głową.
Słyszałaś rozmowę, a potem krzyki. Bałaś się.
-Podpalić!- usłyszałaś przerobiony głos mężczyzny.
Nagle poczułaś zapach spalenizny. Po chwili zobaczyłaś, co się pali. Cały dom. Płomienie objęły oba wejścia, byłaś uwięziona. Ciągle się cofałaś. Poczułaś ścianę. Dym utrudniał ci oddychanie. Co chwilę kaszlałaś. Resztkami sił próbowałaś ugasić pożar płaszczem. Nic z tego. Powieki stawały się coraz cięższe.
-[T/I]?- usłyszałaś cichy szept.
Otwarłaś oczy. To był Luke. Poczułaś tylko, jak ktoś bierze cię na ręce. Nagle poczułaś napływ świeżego powietrza.
~•~
W sokole siedziałaś oparta o ścianę. Patrzyłaś się na Luka, i uśmiechałaś się za każdym razem, gdy obrywał od małego, strzelającego droida. Gdy Obi-Wan Kenobi poszedł razem z Hanem do kokpitu, Luke podszedł do ciebie.
-[T/I] ja...
-Tak.- odpowiedziałaś, a on się ździwił
-Ty...czytasz mi w myślach?
-Jestem Jedi.- szepnęłaś.- Nie mów nikomu.
Skiwnął głową. Uśmiechnęłaś się.
~•~
Czekałaś w hangarze Rebelii na powrót Luka. Wreszcie zauważyłaś X-Wingi. Z jednego z nich wysiadł chłopak, którego oczekiwałaś. Podbiegłaś do niego i przytuliłaś czule. Odwzajemnił uścisk.
-Obiecałaś mi coś.- odpowiedział po dłuższej chwili.
-Nawet mnie nie denerwuj.- uśmiechnęłaś się.- Mogłeś zginąć!
Uśmiechnął się.
-Trudno.- skierował się w stronę małego pokoiku z wielkim oknem z widokiem na wielkie jezioro.
Były także dwa pięknie zdobione krzesła i stół, na którym znajdowały się kwiaty i nakrycia stołowe.
-Luke!- odrzekłaś zdenerwowana.
Jego mina wyrażała strach.
-Dziękukę!- przytuliłaś go.
Ten cudowny wieczór minął wam bardzo długo, przy okazji lepiej się poznaliście.
CZYTASZ
❝𝒑𝒓𝒆𝒇𝒆𝒓𝒆𝒏𝒄𝒋𝒆 𝒔𝒕𝒂𝒓 𝒘𝒂𝒓𝒔❞ ✓
RandomPostacie do wyboru: ♡Obi-Wan Kenobi ♡Anakin Skywalker ♡Luke Skywalker ♡Han Solo ♡Kylo Ren ♡Armitage Hux ♡Poe Dameron ♡Ladno Calrissian